20. Clue one [2 część]

613 52 7
                                    

Minął dokładnie tydzień, to dzisiaj mój chłopak wyjeżdżał do Anglii. Było mi smutno z tego powodu, ponieważ spędziliśmy tu razem wiele miłych chwil i nie chciałam się z nim rozstawać, ale z drugiej strony chciałam jeszcze zostać z rodziną i trochę rozejrzeć się po okolicy, nie byłam tu tak dawno! Właśnie pomagałam mu pakować rzeczy do walizki bo za godzinę miał samolot. Oczywiście jak zwykle robiliśmy wszystko na ostatnią chwilę. Na koniec usiadłam na torbie a jemu udało się w końcu dopiąć zamek.

-A mówią, że to kobiety mają najwięcej ubrań! -Zaśmiałam się a ten lekko mnie pchnął tak, że spadłam na podłogę. Nie pozostałam mu dłużna dlatego od razu rzuciłam się na niego i zaczęłam go łaskotać. Chłopak wybuchnął głośnym śmiechem. Usiadłam na nim okrakiem i kontynuowałam łaskotanie. Po kilku minutach postanowiłam w końcu przestać. Przecież już powinien wychodzić! Zbliżył do mnie swoje usta i mnie pocałował.

-Okeej, idź bo się spóźnisz!-podeszłam do okna-Taksówka już jest!

Podeszłam do niego, przytuliłam go i złożyłam na policzku delikatny pocałunek.

-Widzimy się za kilka dni!-krzyknął i wyszedł.

Jedynym plusem tego, że wyjechał jest to, że nareszcie mogę pójść do Rebeki i spytać ją o więcej szczegółów związanych ze zniknięciem Justina. Szybko założyłam swój czerwony płaszczyk, białe rękawiczki i czarne kozaczki po czym wyszłam z domu. Nie muszę przecież już mówić rodzicom gdzie i kiedy wychodzę. Jestem już dorosła. Uznałam, że najlepszym wyjściem będzie zabranie auta taty. Jechałam kilka minut, bo nie miałam tak daleko do domu dziewczyny. Byłam już na miejscu, wysiadłam z pojazdu i podeszłam do drzwi. Zapukałam kilka razy, ale nikt nie otwierał, gdy już miałam odpuścić i wracać do domu ktoś w końcu otworzył.

-Shay?-zdziwiła się blondynka.

-Nie. Święty mikołaj kurwa-zirytowałam się. Wpuściła mnie do środka i zamknęła drzwi drzwi od środka na klucz, co mnie zdziwiło.

-Dlaczego to zrobiłaś? Zamknęłaś drzwi, jakbyś się czegoś bała

-To ludzie Chrisa. Oni są teraz wszędzie! Znaczy, mają na mnie oko. Nie ma teraz Biebera i mnie pilnują. Lepiej, żeby cię tutaj nie widzieli. Wyjdziesz później tylnymi drzwiami... Wszystko się zmieniło! Chris teraz rządzi miastem, nawet nie wiem co się stało z ludźmi Justina. Niektórzy się jeszcze ukrywają, a jedni podobno wyjechali-westchnęła.

-I co teraz będzie?-pytam.

-Jak to co? Musimy go odnaleźć!

-Oszalałaś? Może po prostu dał sobie spokój... On ma różne pomysły.

-Zbyt dobrze go znam. Nie mógł dać sobie z tym spokoju. I wcale nie miałam na myśli tego, że jemu mogło się coś stać. Miałam na myśli to, że musimy go powstrzymać zanim dokona okropnej zemsty. Przecież wiesz do czego jest zdolny. Dlatego jesteś mi potrzebna-wskazała na mnie palcem.

-Jak to? Ja za kilka dni wracam do Londynu.

-Tylko ty możesz go przekonać. Po pierwsze musimy jechać i jeszcze raz rozejrzeć się po jego mieszkaniu, może tam coś znajdziemy.

Nie wiedziałam co powiedzieć i po prostu ruszyłam za dziewczyną, która wstała już z kanapy i ubierała kurtkę, by wejść do auta mojego ojca.

-O nie! Rebekah! Jak ty sobie to wyobrażasz? Nie pamiętasz, że to on mnie porwał?!

-Nie marudź i daj mi prowadzić-westchnęłam i rzuciłam jej kluczyki do lexusa.

Jechałyśmy w ciszy już jakieś trzydzieści minut.

-Daleko jeszcze?-pytam.

-Już dojeżdżamy-przewróciła oczami. Po chwili zatrzymałyśmy się pod domem, w którym byłam więziona. Nagle wszystkie wspomnienia do mnie powróciły. Te dobre, jak i te złe.. Dziewczyna wyszła z auta a ja po chwili zrobiłam to samo. Nie mogłam wydusić z siebie żadnego słowa. Otworzyła drzwi jakimś drucikiem, co mnie zdziwiło, ale wolałam nie pytać.

-Ty idziesz na górę a ja szukam na dole.

Kiwnęłam głową i podążyłam na początek do mojego starego pokoju. Pokoju, w którym działo się wiele rzeczy, między innymi moje małe załamania nerwowe. Pamiętam, że przepłakiwałam tu wtedy większość nocy, póki nie zasnęłam. To było coś strasznego! Wszystko zostało tak, jak zostawiłam. Usiadłam na łóżku. I nawet pościel pachnęła moimi starymi perfumami! Przejrzałam szybko wszystkie szafki, i gdy niczego nie znalazłam postanowiłam teraz pójść do pokoju Justina. Na początek zajrzałam pod łóżko, później pootwierałam wszystkie szafki a następnie je przeszukałam. Gdy już miałam się poddać, usiadłam na miękkim łóżku Justina i nagle coś przykuło moją uwagę. Był to mały cień obok szafy. Musiało coś tam być, przecież to chyba nie jakiś duch. Chociaż to dom Justina, tu mogło się wiele wydarzyć. Zaśmiałam się i podeszłam bliżej. Nie miałam wystarczająco siły by przesunąć szafę dlatego zawołałam Dorothy.

-Masz coś?-pytam.

-Nie a ty?-kiwam głową.

-Pomóż mi to przesunąć-wskazuje na mebel. Dziewczyna pomaga mi i naszym oczom ukazuje się małe pudełko. Jak najszybciej wstałam i podeszłam po przedmiot. Otworzyłam je a w środku zobaczyłam tylko broń i kartkę z ciągiem cyfr.

-Co tam jest napisane?-pyta zaciekawiona blondynka.

-Tylko jakieś liczby i "wskazówka pierwsza". Czy to możliwe, że Justin zostawił nam zagadkę?-patrzę na dziewczynę.

-Ale... Dla kogo? Kto miał jako pierwszy znaleźć to pudełko?

-Nie wiem czy to miałyśmy być my czy ktoś inny.

-Możliwe, że inni też go szukają.

-Czy to możliwe, że Chris wie gdzie jest Justin?

-On może go mieć, dlatego trzeba będzie po niego iść.

Ona oszalała. Przecież same nie poradzimy sobie z wielkim gangiem. Oni są od nas więksi i silniejsi. Nie wiem, czy damy sobie radę.

__________________________________________

Wracam po tak długim czasie. Jeje!

Przepraszam, że tak długo czekaliście ;( Wiecie, mam dużo nauki teraz. Nie wiem kiedy następny rozdział, ale wiedzcie, że mam dużo nowych pomysłów!!

KOMENTUJCIE

do następnego, grandey.


szept➡justin bieberOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz