Proszę o przeczytanie notki, bo jest tam ważne pytanie, które.... jest ważne xD
Miłego czytania! ;)
*****
Nie ma mowy. Nie wrócę do tego i Proszę...Oddałam blondynce telefon patrząc na nią spod byka
-Zadowolona? - warknęłam
- Bardzo.- uśmiechnęła się " słodko ". Chwyciła do ręki szminke i lusterko nakładając maź trochę na swoje usta, a kiedy skończyła poprawiła się i powiedziała wyraźnie zadowolona:
- No to idziemy na podryw
- Jeśli coś mu zrobisz zabije Cię własnymi rękami - dziewczyna podeszła do mnie kucając tak, że była naprzeciwko mojej twarzy i powiedziała:
- Ja na razie nic takiego nie zrobię... Wszystko zależy od Ciebię, kochana. Jeśli będziesz grzeczna być może nic mu nie zrobię
- Do jutra nie będzie mnie już tutaj, a wtedy znajdę Ciebię i udusze - dziewczyna zaśmiała się
- Jak człowiek jest zakochany to zrobi wszystko, nieprawdaż? - spojrzała na mnie, ale ja nie powiedziałam, ani słowa przez co jeszcze raz się zaśmiała
- To smutne, że Ty oddasz za niego nawet życie, a on nie. Zrozum, że on Ciebię nie kocha. Za to... Ty tak. Nawet bardzo, prawda? - spuściłam głowę tak, że widziałam tylko jej buty na koturnie nie wiedząc co powiedzieć, bo tak szczerze... ma rację. Niestety.
- Miłość boli, kochana. Ale... Jeśli mi pomożesz i będziemy współpracować tak jak kiedyś to pożałuję tego... Będzie cierpiał tak ja Ty przez te lata - spojrzałam na nią i przypomiały mi się wcześniejsze lata... Miałam tego dosyć, więc uciekłam lecz jak widać i tak nie odpuściła i mnie znalazła...
- Nie ma mowy. Nie wrócę do tego! - krzyknęłam. Nie po to uciekłam, by znów do tego powrócić. Zmieniłam się. Dla niego - dowiedział mój rozum, ale odrzuciłam tą myśl i tak wiedząc, że to prawda.. Zmieniłam się, ale między innymi dla Nick'a. Kiedy go przypadkiem spotkałam byłam zimna, bez serca... ale on mnie zmienił.
Na początku był to tylko przyjaciel dzięki, któremu żyłam od nowa, dzięki, któremu zrozumiałam moje błędy, dzięki, któremu odkryłam uczucie, którego nie czułam przez lata... no, a póżniej... samo się stało i zakochałam się w nim. Po prostu. Pokochałam jego całego i tego nie zmienię...
- Czemu? Przypomnij sobie te czasy... Byłyśmy królami. Mogliśmy mieć wszytko, mogliśmy mieć każdego! - krzyknęła radośnie wstając na nogi
- Ale jaką ceną? Śmiercią niewinnych ludzi? - zapytałam przypominając sobie te wszystkie ciała niewinnych, martwych ludzi.. Potrzasnęłam głową, by wyrzucić te okropne wspomnienia, ale to nic dało. Ciągle, jak zacięta płyta widziałam wszystkie moje ofiary.. Kobiety, mężczyżni, dzieci... Te wszystkie osoby umarły przeze mnie! To moja wina. Moja i tylko moja! Nie zasługuje, by żyć! Powinnam umrzeć i spłonąć w piekle!
Moje przemyślenia przerwał głos dziewczyny:
- Ojj daj spokój. Kto jak kto, ale Tobię to nie przeszkadzało i teraz pewnie też nie przeska
dza! Może poumierało parę osób, ale za to byłyśmy kimś! A czy właśnie o tym nie marzyłaś? O szcunku? Sławie? Pieniądzach? - spojrzałam na swoje bose stopy i mruknęłam:
- Zabij mnie
- Co? - podniosłam głowę i krzyknęłam
- ZABIJ MNIE! Nie zasługuje, by żyć! Zabiłam tych niewinnych ludzi, rozumiesz?! Powinnam spłonąć w piekle. Powinnam umrzeć w torturach. Powinnam wogóle tu nie przyjeżdżać i zostać w Sydney czekając na śmierć, która jest dla mnie najodpowiedniejszą rzeczą na świecie - niemal szepnęłam ostatnie zdanie. Dziewczyna spojrzała na mnie zdziwiona. Co się dziwić? Najpierw krzyczałam na nią, a potem nagle mówię, żeby mnie zabiła. Każdy, by miał wtf.
- Nie zabije Ciebię... - powiedziała patrząc mi w oczy
- Proszę - jeknelam błagalnie
- Ev... - szepnęła błagalnie, a ja zamknęłam mocno powieki czując, że się rozpłacze zwłaszcza, że nie słyszałam mojego prawdziwego imienia przez lata...
- Proszę Marry... - również szepnęłam.
- Jeśli Ty masz umrzeć to ja też - powiedziała, a ja zdziwiłam się i teraz to ja miałam wtf. Najpierw mi grozi, chcę mnie zabić i wogóle, a teraz?
Serio. Wtf?!
Dziewczyna podeszła do drewnianego stolika chwytając przedmiot do ręki po czym odwróciła się w moją stronę i powoli szła w moim kierunku
- Nie Marry. Ty musisz żyć.. Ty nic nie zrobiłaś - powiedziałam lekko zdenerwowana
- Proszę Marry... To ja muszę umrzeć - dalej mówiłam patrząc prosto w oczy dziewczyny w, których był widoczny strach
- Ale...
- Proszę - przerwałam jej - Obiecaj mi, że jak to zrobisz zajmiesz się Nick'iem... Zapomnisz o mnie i zaczniesz żyć od nowa...Dobrze? - dziewczyna wycierając policzki od łez -które nawiasem nie wiem, kiedy się pojawiły -kiwnęła głową i podniosła coś na kształt sztyleta. Podeszła do mnie bliżej i spojrzała na mnie nadal płacząc. Podniosła ostrze tak, że jeden, silny ruch i, by przecieła tętnicę, a ja zamknęłam oczy nie bojąc się..
To dziwne zabrzmi, ale pomimo wszystkiego Marry nadal jest dla mnie bardzo ważna tak jak przed laty i nic się nie zmieniło..Nie boję się. Dam radę tam, gdzie będę.
Dam radę ze wszystkim jeśli będę wiedzieć, że Marry i Nick będą bezpieczni, a reszta to błachostki...
Otworzyłam oczy i szepnęłam przed śmiercią ciche " Przepraszam. Kocham Cię ", a dziewczyna patrząc mi w oczy podniosła bardziej sztylet i jednym ruchem...***
Fuck Yea! Napisałam!W końcu...
:)
Rozdział wyszedł w miarę długi i poplątany, ale mam nadzieję, że zrozumiecie o co chodzi ( w razie wątpliwości piszcie pod spodem w komach bądź na priv ) ;)
Lol, więc tak...
Mam pytanie i proszę o odpowiedź, bo jest ono na temat tej książki i wg.. Zresztą sami się przekonacie :pCzy chcecie, by koniec był:
a) szczęśliwy dla Ev ( Am ), Marry ( Jess ) i Nick'a ( Nick ) ?
b) Szczęśliwy dla Marry i Nick'a ?
c) coś innego ?Proszę, by każda osoba, która czyta ten rozdział odp, bo bez tego nie będę mogła ( za bardzo ) zakończyć tej książki.
Z góry dziękuję.Do następnego, kochani! :^
~E.
CZYTASZ
psychopath [ ZAWIESZAM ]
Horror- Aaal - cisza. - No chodź... Przecież nic Ci nie zrobię.. - po pomieszczeniu było słychać tylko stukot szpilek, które odbijały się echem o śnieżnobiałe kafelki, które teraz były pobrudzone czerwoną maźą. Spojrzałem na drewniane drzwi, które były od...