Pisane pochyłą kursywą = myśli
Wyprowadzamy się do Nowego Jorku. W mojej głowie huczały tylko te słowa, a z moich oczu ciekły łzy. Chciałam zadzwonić do Beau ale co bym mu powiedziała? Hej Beau! Z mami koniec. Wyjeżdżam do Nowego Jorku. Nie wiem kiedy, nie wiem na ile. Do Claudii też nie mogłam bo ją też by to zraniło i to bardzo. Przyjaźnimy się od 3 lat ale bardzo się zżyłyśmy. Nie wyobrażam sobie teraz mojego życia.
Nawet nie wiem kiedy dotarłam do ławki, na której siedziałam jak pierwszy raz zobaczyłam Beau'a, na której tak naprawdę zaczął się nasz związek. Usiadłam. Chciałam wszystko przemyśleć. Związek na odległość? Nie! Zostanę w Australii? Ciekawe z kim! Beau! Beau jest pełnoletni! Zamieszkam z nim! Nie mogę! On nie mieszka sam! Mama mi nie pozwoli! Z rozmyśleń wyrwał mnie dzwoniący telefon.
-Halo - powiedziałam chłodno.
-Mia gdzie ty jesteś - usłyszałam głos mamy
-Nic mi nie jest. Musze wszystko przemyśleć - rozłączyłam się.
Potrzebuje rozmowy. Rozmowy z osobą, której nie zranię, ale też która nie zrani mnie. Nie mam takiej osoby. Nie należę do ludzi otaczających się milionem znajomych. Jai! Wyciągnęłam telefon i od razu znalazłam numer chłopaka.
Pierwszy sygnał...
Drugi...
Trzeci...
Tracę nadzieję.
Czwarty...
-Halo? - usłyszałam zachrypnięty głos.
-Hej Jai - powiedziałam cicho.
-Mia co się dzieję? - zaniepokoił się - Czemu płaczesz?
Nie mogłam wydusić słowa.
-Mia cholera co się dzieje - prawie krzyczał - Gdzie jesteś? Przyjadę po ciebie.
-Czekaj Jai jestem w parku - nadal płakałam - Potrzebuje rozmowy.
-Czekaj zaraz będę!
-Jeszcze jedno proszę nie mów Beau.
-Spoko mała zaraz będę.
Nie musiałam długo czekać. Przy moim boku zjawił się zaspany chłopak. Nie wytrzymałam. Rzuciłam mu się naszyję.
-Co się stało? - odwzajemnił uścisk.
-Jai - nie mogłam wysłowić się przez łzy. - Ja... Ja wyjeżdżam..,
-Kiedy? - był zaskoczony.
-Nie wiem! - dławiłam się już łzami.
-Kiedy wracasz - próbował zapanować nad sytuacją.
-Cholera Jai ja nie wrócę! Rozumiesz! Kurwa muszę zostawić Beau'a. Rozumiesz on się załamię! - krzyczałam nie winnego chłopaka.
-Mia uspokój się - przytulił mnie - Wszystko się jakoś ułoży.
-Nic się kurwa nie ułoży - mówiłam przez łzy. - Nic już nie będzie takie samo.
-Beau na ciebie zaczeka - próbował mnie pocieszyć.
-Jai cholera brakuje mi jeszcze czterech lat żebym mogła ty zamieszkać!
-Ale Beau jest w tobie szalenie zakochany!
CZYTASZ
Message ||Beau Brooks||
FanfictionNieznany: Nie ignoruj mnie :( Ja: Kim jesteś? Nieznany: Beau