Nie przyglądałam większej wagi w to co się ubrałam. Związałam tylko włosy w kitę.
-Wychodzę - rzuciłam.
-Kiedy wrócisz - zapytała mama.
Nie odpowiedziałam. Trzepnęłam drzwiami i wyszłam.
Droga do parku zajmuje mi piętnaście- dwadzieścia minut. Wyszłam wcześniej bo chciałam ułożyć sobie w głowie czekającą nie rozmowę.
-Beau muszę ci coś powiedzieć - NIE
-Yyy musisz o czymś wiedzieć - ODPADA
-Wyjeżdżam na stałe do Nowego Jorku - NIE DAM RADY
-Z nami koniec wyjeżdżam - NA SAMĄ MYŚL CISNĄ MI SIĘ ŁZY
-W sobotę wyjeżdżam do Stanów -OKRUTNIE
Z zadumania wyrwał mnie ciepły i czuły całus w policzek.
-Coś się stało księżniczko?
-Beau
-We własnej osobie - uśmiechnął się arogancko.
-Bo widzisz... yyy...
-Zaczynam się bać.
-No bo mama dostała awans.
-To świetnie! Chyba - widać było zmieszanie na jego twarzy.
-Nie przerywaj - powstrzymywałam się, żeby nie płakać - Ta nowa posada jest w firmie która mieści się w Stanach. Beau w sobotę wyjeżdżamy do Nowego Yorku.
-Kurwa - usłyszałam tylko zanim zostawił mnie samą.
Nie wytrzymałam znowu z moich oczu lały się łzy. Moje serce już było rozbite na milion małych kawałeczków. Nikt ich już nigdy nie pozbiera.
Ja: Jai
Ja: powiedziałam mu
Ja: Zostawił mnie samą na ławce
Ja: mniejsza ze mną
Ja: proszę napisz jak wróci do domu
Ja: albo nie
Ja: lepiej dopilnuj, żeby nie zrobił nic głupiego
Jai: Masz to jak w banku
Jai: Mia on też to przeżywa
Jai: pamiętaj
Ja: wiem
Ja: ale wolała bym spędzić z nim te ostatnie cztery dni
Jai: ale każde z was inaczej to przeżywa
Jai: a co z Claudią?
Ja: jeszcze nie wiem
Ja: nie wiem jak mam jej to przekazać
Ja: po reakcji Beau'a
Ja: boję się
Ja: boję się jak cholera
Jai: wierzę w ciebie
Siedziałam na ławce wpatrując się w ekran iPhone'a na jego powierzchni znajdowały się moje łzy. Siedziałam jak zahipnotyzowana bo miałam ustawione na tapecie nasze zdjęcie. Moje i Beau'a. Najgorsze jest to, że na tym zdjęciu jego oczy wydawały się bardziej zielone niż na żywo. Mój telefon zaczął wibrować . Chciałam to zignorować. Nie mam już ochoty na żadne spotkanie. Niestety nie dało się tego zignorować. Wiadomości przychodziły jedna po drugiej.
Beau❤ : PrzepraszamJai: Zająłem się już nim
Jai: Trzymaj się mała
Mama: Mia gdzie ty jesteś
Beau❤: Muszę to przemyśleć
Mama: Wracaj do domu
Claudia❤: Co się nie odzywasz?
Beau❤:Jak ty sobie to wyobrażasz?
Beau❤ : W sensie nas
Beau❤: nasz związek
Ja(do MAMA): W parku wrócę jak wszystko przemyślę
Ja(do Jai): dziękuję
Ja(do Jai): nigdy ci się nie odwdzięczę
Ja(do Beau❤): nie wiem
Ja(do Beau❤): wiem że cie kocham
Ja(do Beau❤): zrozumiem
Ja(do Beau❤): nie musisz na mnie czekać
Ja(do Beau❤): to są pieprzone cztery lata
Ja(do Beau❤): przez te cztery lata możesz kogoś znaleźć
Ja(do Beau❤): więc proszę nic mi nie obiecuj
Ja(do Beau❤): nie obiecuj, że zaczekasz
Ja(do Beau❤): i inne duperele
Ja(do Beau❤): nie chcę tego
Ja(do Beau❤): bo wiele panienek się za tobą ogląda
Ja(do Beau❤): możesz mieć każdą
-Ale ja chcę ciebie - usłyszałam za plecami.
Stanęłam jak słup soli.
-No chodź tu - chłopak wystawił ręce.
Wskoczyłam na niego. Oplotami go nogami. Beau zaczął się kręcić całowaliśmy się przy tym bardzo namiętnie. W mojej podświadomości był głos, który mówił, że to jeden z ostatnich naszych pocałunków.
-Beau musimy porozmawiać szczerze - powiedziałam między pocałunkami
-Wiem piękna ale nie teraz.
-Nie. Właśnie teraz - chciałam postawić na swoim.
-Niech ci będzie - postawił mnie delikatnie na ziemi - Siadamy czy idziemy się przejść?
-Usiądźmy - chłopak nie puszczał mojej dłoni.
-A wiec?
-Więc musimy zdecydować co z nami - chłopak posmutniał.
-Mia mamy jeszcze cztery cholerne dni - zaczął - Wykorzystajmy je proszę.
-Muszę powiedzieć jeszcze Claudii o wyjeździe - obluźnił uścisk dłoni.
-Mogę obiecać ci jedno ale ty też musisz obiecać - spoważniała - Zawsze w miarę naszych możliwości będziemy się odwiedzać.
-Obiecuję - powiedziałam niepewnie.
*******************
Przepraszam, że tak późno.
CZYTASZ
Message ||Beau Brooks||
FanfictionNieznany: Nie ignoruj mnie :( Ja: Kim jesteś? Nieznany: Beau