ROZDZIAŁ 3

18 3 0
                                    

34 dni po przebudzeniu (czyli trochę o klubie GoGo, homofobii i fizyce)

Całe szczęście znał. Jakąś kawiarnię oczywiście. Mnie zresztą jeszcze lepiej.

Mama nie dała za wygraną. Odprowadziła mnie pod uroczą kafejkę w stylu retro. Z wrodzoną niepewnością i zachwianiem umysłu zostawiła samą. Zasiadłam malutki stoliczek przy oknie, aby obserwować czynnie ludzi na ulicy i zgadywać, czy pomiędzy nimi nie czai się ON. Oczywiście takie wielkie mrówki nie umknęły mojej uwadze również w środku, gdzie podsłuchiwanie ich rozmów zakłócały dźwięki radia. Głosów nie było dużo: jakiś elegancki ton emerytki, zawadiacki faceta w średnim wieku przy stole obok i chichot przyjaciółek należących do grupy typu „Jestem nowoczesną kobietą, facet mi do szczęścia nie potrzebny". Je podsłuchiwałam najmocniej.

- Musimy kiedyś wyskoczyć w piątek wieczorem. Razem – powiedziała pierwsza.

- Ta, najlepiej do klubu GoGo – odezwała się druga. Fala śmiechu natychmiastowo zauważona.

- Dziewczyny, nie mam zamiaru poznawać jakiegoś amatora, mam dopiero czterdzieści lat, muszę się samorealizować – (dosłownie) wyskrzeczała trzecia.

Bo pęknę. Czy czterdziestolatka nie powinna już dawno pilnować swoich (przynajmniej) dziesięcioletnich dzieci?! Samorealizacja samorealizacją, ale...

- A co dla Pani?

Odwróciłam się trochę zarumieniona. Ciekawe, czy podświadomie komentowałam zachowanie koleżanek obok NA GŁOS? I czy kelner to słyszał?

- Ha ha, żartuję, pewnie już coś zamówiłaś – to nie był kelner – Igor.

- Sara – wstałam.

- Wiem.

Oboje wybuchliśmy nieposkromionym śmiechem.

- Długo czekałaś? Sorry, spotkanie trochę się przedłużyło. Jak zwykle. – powiedział zirytowany patrząc na srebrny zegarek.

- Jakie spotkanie?

Wziął głęboki oddech.

- W Miejscu.

Wydawało mi się, że wie o kompletnym braku mojej pamięci sprzed wypadku. Chyba, że to on ma z nią kłopoty. Może jednak nie zupełnie dogadam się z nim powtórnie...

- Przepraszam, jeśli cię to wkurzyło. – czytał w moich myślach. – Muszę się przyzwyczaić, że teraz będę pełnił funkcję „wyjaśniatora".

- Wyjaśniatora? Nieważne. Opowiedz mi o Miejscu.

- Wiesz, tak nazywam punkt badań, w którym pracuję jako naukowiec nad cząstkami elementarnymi. Ogólnie próbuję rozszyfrować teorię względności. Fizyka na najwyższym stopniu. Einstein jest moim Bogiem odkąd pamiętam.

- Więc w innego nie wierzysz?

- Tego nie powiedziałem. Jestem fizykiem, przeskoczyłem kilka klas, ale to nie znaczy, że zawsze myślę bezwzględnie logicznie.

- Może nawet i dobrze. Nie jesteś typem, który zamyka się w swoim pokoju i rozmyśla nad matematycznymi równaniami, prawda?

- Nie. Lubię ludzi, w przeciwieństwie do nich.

- Uff.

- Ja o wiele mocniej rozmyślam nad tym, co jest poza granicami naszej rzeczywistości. Naszego wszechświata. W innych alternatywnych świa...

- To są jakieś inne?

- Błagam cię, nie zamykaj się w ramach pt. „wszechświat to WSZYSTKO".

Blisko czy dalekoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz