Ostatnia lekcja, pierwsza na której usiłowałam się skupić
Moim zdaniem poszłam na łatwiznę. Lub po prostu, moje zachowanie było dziwne, co paradoskalnie...
Stało się rzeczą naturalną. Podstawą mojej egzystencji. Ba! Dziwnej egzystencji, a jak.
No i skupiłam się na plastyce. Na ostatniej lekcji przypomniałam się mojemu mózgowi, zaproponowałam kawę, ciasto no i samo tak wyszło, że siedział nieopanowany, niespokojny. Może to była wina kofeiny. Na ostatniej lekcji postanowiłam wbić sobie nauczycielską mantrę, że powinno się być skoncentrowanym, powinno się słuchać pana, który – gdy nikt nie patrzył – dłubał palcem w nosie.
To był pan od plastyki.
Jezu, jeśli chodziło mu o to, żebyśmy puszczali pawie na płótna, sprzedając te artystyczne plamki za kupę hajsu, to brawo, panie Szpak, potrafi pan być oryginalną inspiracją.
Nie próbował mi się przypodobać, co inni, dzielący z nim przeklęte śmierdzące pomieszczenie zwane pokojem nauczycielskim, zdawało mi się robili w tamtym dniu, co spodobało mi się. Po prostu zapomniał, że ja zapomniałam. I to przez duże Z. Moje Zapominanie było przez duże Z.
- Sara, odsuń swoje farby od stanowiska Igora, bo za chwilę stracisz panowanie nad swoim pędzlem – powiedział bez kontaktu wzrokowego (zapewniam) niespowodowanego zajmowaniem się poprawą krzywych okularów na pięćdziesięcioletnim nosie. I wiedziałam też, że nie chodziło mu o pędzel. Pod tym krzywym subtelnym uśmieszkiem kryły się słowa „stracisz panowanie nad SOBĄ".
I przez rozmyślanie nie wykonałam jego polecenia.
Lecz czy on był tym taki zdziwiony?
- Oj, coś mi się zdaje, że wasza koleżanka pomyliła przedmioty – swoim krokiem i wzrokiem zmusił mnie do obrócenia twarzy o sto osiemdziesiąt stopni. Każdy stopień w kierunku Pauli.
Boże, prawie zapomniałam, że Czyste Zło Razy Trzy są w mojej klasie.
- Paulinko, wytłumacz mi proszę, co książka od polskiego robi na mojej lekcji, gdzie powinnaś uczyć się zgrabnie rzucać plamkami o płótno?
- To nie jest książka, którą omawiamy na polskim, psorze.
Ania i Ela zachichotały.
Ja i Igor chyba nie byliśmy już w klasie. Tylko w samym środku remizy strażackiej, w której umysły zagłuszał głośny alarm. Syrena. Hałas.
Bo coś się święciło. Nieładnie pachniało.
I do waszej świadomości, na moje oko wszyscy w klasie myli się regularnie.
- Więc przekonajmy się, co czytasz – wziął opasłą fioletową książkę w twardej oprawie do ręki. To już nie był Szekspir. Dwie z Czystego Zła zaśmiały się o dziesięć tysięcy decybeli głośniej. A Paula zakryła się jedną ręką, zasłaniając gałki oczne klasy drugiej liceum.
No to już wiadomo. Święciło się na czytanie nietypowej książki Pauli przez Szpaka.
- „...seanse te opierają się na zapoznawaniu się z osobą nawiedzającą, by ustalić jej tożsamość. Osoba medium nawiązuje tego rodzaju kontakt z duchem zadawając mu pytania, często jednak od razu dostrzega zjawę, gdy znajduje się ona w domu osoby nawiedzanej, lub nawet chodzi za bliską osobą, z którą szuka porozumienia. W przypadku, gdy do czynienia mamy z inną postacią paranormalną niż z duchem, należy zgłosić się nie do medium, lecz księdza egzorcysty, niezależnie od wyznawanej wiary." – zamknął książkę głośnym trzaskiem. Nie spojrzał na Paulę ani razu. Natychmiast schował ją w szufladzie biurka nauczyciela. – Odbierzesz ją po lekcji. Tylko żadnych seansów spirytystycznych do końca zajęć.
CZYTASZ
Blisko czy daleko
Teen FictionSiedemnastoletnia Sara przez rok będąca w śpiączce spowodowanej wypadkiem samochodowym wybudza się. I nikogo nie pamięta. Dziewczyna poznaje swoje dawne życie i przyzwyczaja się do niego. Do czasu, gdy powoli odzyskuje pamięć w swoich snach… I odkr...