13.Zmiana

114 11 0
                                    

Rano obudziło mnie burczenie w brzuchu,podniosłam się i rozejrzałam dookoła.Nani jeszcze spała więc po cichu wstałam i podeszłam do strumyka.Nabrałam trochę wody w ręce i przemyłam twarz.Spojrzałam na swoje ręce i dostrzegłam widoczne żyły na rękach,przerażona pomyliłam się bardziej w tafle wody i zauważyłam bardziej wyraźne kości policzkowe,a moje zielone oczy stały się jaśniejsze.Wstałam gdy usłyszałam jakieś kroki odwracając się zobaczyłam zaspaną dziewczynę.
-Dzień dobry-powiedziałem uśmiechając się
-Część a tobie co się stało-wskazała ręką na moje ubrania a ja dopiero teraz przejrzałam się nim
Koszulka zrobiła się bardziej za dużą,a spodnie jeszcze krótsze.
-Nie wiem,jeszcze wczoraj były dobre.
-To przez moce,chudnąc twój organizm zaczął się przystosowywać.
-A jeśli chodzi te nasze treningi to nie jestem do końca pewna.
-Spokojnie ze mną nic ci nie grozi-w tym momencie rozległo się nasze burczenie w brzuchach,na co my wybuchłyśmy śmiechem.
-Ale bym coś zjadła-powiedziała Nani
-No ja też,ostatnio mi się fartnęło z tymi jajkami.Chodź trzeba czegoś poszukać bo twój żołądek domaga się czegoś i ja nie chcę być zjedzona.-dziewczyna tylko się zaśmiała i ruszyłyśmy dalej.
Nigdy nie byłam w tych lasach,więc nie wiem co można zjeść.A tata nic nie mówił o tych stronach.
Poszłyśmy kawałek ale tak jakoś odechciał mi się jeść.
-Nani poczekaj zostańmy tu,tu jest tak pięknie-zrobiłam kilka obrotów w miejscu.
-Ale ja jestem głodna.-chciała już iść,ale ja ją złapałam za nadgarstek i pociągnęłam.
-Czuje się tak jakbym mogła góry przenosić-podeszłam do jednego drzewa i szybki ruchem wdrapałam się na pierwsze gałęzie.
-Megan!-usłyszałam z dołu Nani,ale nie przejęłam się tym za bardzo i wdrapałam się na sam czubek,złapałam się za gałąź i odchyliłam w bok,czułam delikatny powiew wiatru na twarzy.Słońce dopiero wschodziło nad góry co oznacza że jest wcześnie.Powoli wciągnęłam powietrze nosem i wypuściłam ustami.Kocham to uczucie kiedy jesteś na samym szczycie a wszystko dookoła jest takie małe.Zauważyłam lecące stado ptaków nad moją głową,to był niesamowity widok.Nagle jeden odłączył się i zatrzymał na jakimś drzewie nie daleko mnie,lecz po chwili wystartował a ja dostrzegłam mały owoc w jego pazurach.Czyli tam coś jest.Szybko udałam się na dół gdzie zastałam Nani siedzącą pod drzewem,gdy mnie zobaczyła natychmiast wstała.
-No myślałam że zostaniesz tam na zawsze.-przeskoczyłem z gałęzi.
-A wiesz myślałam o tym-zaś miałam się widząc minę dziewczyny-siedząc na czubku...
-Byłaś na samym czubku ?
-Tak i daj mi skończyć .Gdy Tam byłam nade mną przeleciało stado pracowni jeden z nich zatrzymał na jednym drzewie i jak wyleciał to miał w pazurach jakiś owoc.
-Aha,czyli gdzieś tam jest drzewo owocowe.
-Tak więc chodź-pociągnęła dziewczynę za rękę w tamtą stronę.
-Megan,ale nie uważasz że to dziwne iż siedziałaś na samym czubku ?Wcześniej nie mogłaś wejść na skałę,a teraz ?-ja tylko spojrzałam na nią.Nie zastanawiałam się nad tym wcześniej,po prostu rozpętała mnie energia.Ale to prawda nie mogłam wejść na skałę.Boże co się ze mną dzieje,tata by wiedział,ale go nie ma i nie będzie.
Zawsze będę przy tobie rozległ się głos w mojej głowie,odwróciła się ale zobaczyłam tylko zmęczoną Nani.Albo mi się zdawało?
-To tu-zatrzymaliśmy dziewczynę ręką i sama podeszłam do niego.To nie będzie trudne,chyba.Złapałam się pierwszej gałęzi i zrobiłam przewrotkę do przodu.Dalej poszło łatwo,z gałęzi na gałąź i znalazłam się ma szczycie gdzie były wielkie czerwone owoce.
-Łap!-krzyknęła i zrzuciłam jeden owoc,a później kolejny.Tak poszły wszystkie ,zapasy trzeba robić.Spojrzałam jeszcze raz na niebo i dostrzegłam oczy,wilcze oczy wpatrując się we mnie,to chyba z głodu mam takie zwidy.Potrząsnęłam głową i teraz oczy zniknęły.Powoli zaczęłam zachodzić aż znalazłam się na ziemi.Nani już jadła,
-Nawet na mnie nie poczekałaś-usiadłam obok niej i wzięłam jeden owoc.
-Przepraszam,ale byłam taka głodna ze zjadłabym konia z kopytami-zaś miałam się o wzięłam pierwszego gryza.
-Ale słodkie.-smakowało trochę jak brzoskwinia połączona z jabłkiem.
Po zjedzeniu schowałyśmy resztę do torby ale nie ruszyliśmy dalej.
-Dobra zacznijmy od najprostszych rzeczy -stanęłam na przeciwko niej .
-Ale nawet przemiana mi nie wychodzi
-I od tego zaczniemy-dziewczyna podeszła do mnie i kazała zamknąć oczy.Myśleć o sobie o tym jak wyglądam w skórze wilka,z czterema łapami,niebieskimi oczami i białej puszystej sierści.
Gdy otworzyłam oczy stałam na czterech łapach,czyli zaszła przemiana.
-Dobrze,a teraz człowiek.-to jest proste,wystarczy pomyślę o sobie i już.-jeszcze raz w wilka.
Tym razem pomyślałam tylko o białej sierści i niebieskich oczach.
-Za każdym razem gdy się zmieniasz twoje oczy błyszczą-uśmiechnęłam się tylko i zmieniłam w człowieka.Spojrzałam Nani w oczy i ujrzałam tam swoje,tylko ze nie były zielone tylko lekko niebieskie.Zamrugalam parę razy i znowu zmieniły kolor na właściwy.
-Nie dobrze.Twoje oczy robią się niebieskie czyli moc dojrzewa to jest doskonałe ale jak ktoś je zobaczy,będzie od razu wiedział kim jesteś .
-Czyli że zrobią się całe niebieskie ?
-Tak będziesz miała identyczne jak po przemianie mamy jeszcze trochę czasu więc trzeba zacząć natychmiast.
-Dobrze więc teraz co ?
-Będziemy analizować po kolei żywioły ,i techniki.
Zaczęliśmy od ziemi bo pojawiła się jako pierwsza.Nani złamała gałąź i kazała ni ja naprawić.Skupiając się na jej uczuciach.Złapałam ją w dłonie i zamknęłam oczy.Ale gdy poczułam przypływ siły otworzyłam je i zamiast zagości ranę do wychowałam kolejne.To jest porażka.
Spojrzałam na swoje palce ale zrobiły się dłuższe i bardziej smukłe,do tego moje znamię zrobiło się zielone,ale po chwili kolor znikł.
W pewnym momencie Nani złapała za mój nadgarstek i dotknęła jednym palcem mojej żyły,która teraz była bardziej widoczna.
-Zmieniasz się .
-Ale ja Noe chce się zmieniać,chcę wyglądać tak jak teraz a nie z długimi palcami,wyraźntmi koścmi policzkowymi.
-Będziesz wyglądać pięknie,uwierz mi.
-I na co to piękno mi się przyda?
-No wiesz przecież idziemy do kryształowej jaskini a tam są uczniem i może są przystojni.
-Ta pewnie to jakieś niskie grube typki-dziewczyna się zaśmiała a ja z nią.
-Zobaczymy.
***
Do końca dnia uczyłam się tej jednej mocy,aż w końcu wyszło.Nie było tak źle jak myślałam.A Nani okazała się bardziej wesoła niż zwykle.
"Siedziałam z Nani a wzgórzu przyglądając się zachodowi słońca,gdy nagle pojawił się ten sam chłopak co zawsze,miał na sobie kaptur a jego ciemne oczy lśniły.Dziewczyna wstała u przywitała się z nim,wyskoczyła mu na ręce a on zaczął się kręcić aż zatrzymał się na krawędzi i puścił dziewczynę.
-Nani!-Zerwałam się z miejsca i podbiegłam do niego i nie zobaczyłam nic.Z moich uczy zaczęły lecieć krople,wybrałam je ręką i zobaczyłam że to krew,szybko przetarłam twarz i spojrzałam na chłopaka .On tylko stał i się uśmiechał.
-Na reszcie się jej pozbyłem.Ślicznie wyglądasz Meg.-złapał moją twarz w dłonie.Nie widziałam jego twarzy tylko ciemność.
-Dobrze zrobiła ci tą zmiana.-przejechał palcem po moim policzku,a mnie przeszedł zimny dreszcz.Jego dłonie były takie wszystkie i zimne.
-Zostaw mnie,zabiłeś Nani.!-krzyknęła i wyrwał się odbywające na bezpieczną odległość.
-Oj Megan,mała niewinna Megan.Nigdy się mnie nie pozbędziesz."
Obudziłam się krzykiem.Spojrzałam na bok i zobaczyłam śpiącą Nani.Odetchnelam z ulgą i znowu zamknęłam oczy.

Prediction(zawieszone) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz