Z Nani gadałem do rana,aż staruszka nie zawołała nas na śniadanie.Nani pomogła kobiecie przy przygotowaniu stołu a ja siedziałem z Megan.Już nie była blada a jej ciało było ciepłe.Przejechałem dłonią po policzku dziewczyny.
-Nie martw się chłopcze,jest z nią coraz lepiej-odwróciłem się gwałtownie i ujrzałem kobietę za sobą,uśmiechnąłem się tylko i znowu spojrzałem na Megi.
-Zayyyy!-usłyszałem krzyk Nani z kuchni.
-Cooo?!-okrzyknąłem.
-Rusz swój szanowny tyłek i chodź tutaj mi pomóż-westchnąłem i wstałem.Dziewczyn stała w kuchni przy półkach.
-No jestem.
-Wyjmij mi z szafki płatki.
-Jak fajnie być niskim-uśmiechnąłem się.
-Ejj nie jestem niska-dziewczyna skrzyżowała ręce na piersi-to nie moja wina,że ta szafka jest tak wysoko.
-No zwal winę na szafkę.W której są?
-Tu-wskazała ręką na drugą szafkę od prawej strony.Wyciągnąłem rękę i już po chwili płatki były w mojej dłoni
-Coś się należy.
-Dzięki ci nie starczy?
-Nie,tu-wskazałem palcem na policzek.Nani pocałowała swoją dłoń i uderzyła mnie nią w policzek.
-W drugi też chcesz?-zapytała szczerząc się do mnie.
-Nie nie chcę.
Śniadanie zjedliśmy w ciszy,dwa razy tylko odezwała się staruszka pytając czy nie brakuje nam czegoś.Później siedzieliśmy w salonie i nudziliśmy się więc staruszka dała nam pieniądze i wyszliśmy na miasto.
-Dzielimy się pieniędzmi po połowie-powiedziałem wręczając dziewczynie garść drobnych.
-Mas zamiar kupić coś konkretnego?
-Jeszcze nie wiem.Przydały by się jakieś ubrania.
-No racja.
-Na samym początku widziałem stragany z ubraniami.-ruszyliśmy prosto przed siebie.Ale niestety nie dane mi było dotrzeć tam szybko.Nani co chwilę zatrzymywała się i oglądała rzeczy.Od pachnidło i ziółek do naszyjników.
-Nani proszę chodź już,jak będziemy wracać obejrzysz sobie-stanąłem i obróciłem się ale nie zauważyłem dziewczyny.-Nani-cisza nikt nie reaguje.-Nani?Nani gdzie jesteś,nie wygłupiaj się,to nie jest śmieszne chodź!-krzyczałem-Nani!
Nagle usłyszałem krzyk jakiejś dziewczyny i rozpoznałem głos Nani.Ruszyłem biegiem na przód skąd rozległ się krzyk.Skręciłem w prawo za pierwszy stragan i ujrzałem Nani szarpiącą się z dwoma mężczyznami.Oboje byli postawni i umięśnieni a dziewczyna nie dawała im rady.
-Nani!-krzyknąłem na co dziewczyna lekko obróciła głowę i pisnęła,bo usta miała zatkane ręką.Tych dwóch stanęło o obróciło się do mnie przodem.
-O patrz Bri,mówiłem że nasz wilczek przyjdzie na pomoc swojej koleżance-odezwał się jeden.
-Zostawcie ją!-w odpowiedzi usłyszałem tylko śmiech obu mężczyzn.
-Ona nam nie jest potrzeba-rzucili ją na ziemię,szybko podbiegłem do dziewczyny i pomogłem jej wstać.
-Nic ci nie jest?-miała pełno zadrapań i zaczerwień na rękach
-Nie,jest wszystko dobrze-dziewczyna otrzepała się z ziemi i stanęła obok mnie.
-O jak słodko papużki nierozłączki normalnie-odezwał się ten sam koleś co na początku.-Ale będzie trzeba was rozdzielić bo ty koleżko jesteś nam potrzebny.
-Do czego?
-Nasza Pani ma do ciebie ważną sprawę.
-Nigdzie nie idę,zostaję z Nani-powiedziałem stanowczo,za kogo oni się mają najpierw porywają Nani teraz chcą mnie zabrać do jakiejś bóg wie ich Pani.
-Możesz sobie mówić co chcesz ale my i tak zrobimy swoje.-wiedziałem że chcą mnie zaatakować ich kości szczęki się zacisnęły z kły stały się widoczne,dlatego odsunąłem Nani za siebie i przyszykowałem pozycję.Chcą walki to ją będą mieli.Nie czekałem długo ich ruch bo po chwili jeden już wilk wystartował na mnie.Przybrałem swoją postać i odparłem atak.Wyskoczyłem i wystawiłem łapy,tamten wilk nie zrobił wielkiego rozbiegu dzięki czemu przeskoczyłem nad nimi odepchnąłem łapami za siebie.Spadł obok Nani na co dziewczyna pisnęła,machnąłem jeszcze łapą co wywołało krople wody która wylądowała na nim.Gdy się obróciłem tamten drugi nie był w postaci wilka,po prostu stał na przeciwko mnie.Chciałem ruszyć na niego ale ,on się tylko uśmiechnął chytrze i wyciągnął coś zza pleców.Był to jakiś łańcuch,nie widziałem co na nim wisiało bo ściskał to w ręce.
-Pamiętasz to?-zapytał i pokazał mi zawartość swojej ręki.Był to biały kryształ,lecz nie taki zwyczajny.Oprawiony srebrem w kształcie szponów.Gdy go ujrzałem zaczął świecić białym światłem,chciałem się na niego rzucić ale nie mogłem,coś jakby mnie trzymało w miejscu.Przed moimi oczami ujrzałem coraz to mocniejsze światło,które mnie oślepiło.
-Ha,pamiętasz to ale nie jesteś tego świadomy.-słyszałem jakby echo dookoła mnie,nie widziałem nic kompletnie nic.Mój umysł nie ogarniał co się dzieje.-spójrz w głąb-zabrzmiało echo.Przed oczami ukazał mi się obraz jak przez mgłę,a raczej kilka scen.Miałem przed sobą jakąś kobietę z dzieckiem,nie widziałem jej twarzy,była ubrana cała na czarno,w dłoniach trzymała malutkie dziecko owinięte czarnym kocem.Następnie jakieś biegnące wilki w jej kierunku.To wszystko się działo jakbym tam był,jakbym to widział.Następny obraz to duży kocyk,z którego rozlega się płacz.Mężczyzna zabierający je do siebie.Jakich znak i tyle.Obraz zniknął a moim oczom ukazał się ten mężczyzna z naszyjnikiem.
-Widzisz,nie jesteś tym kim myślisz,nie jesteś zwyczajny.
-Co ty mówisz.O co chodzi?!
-Dowiesz się w swoim czasie.Ale musisz iść z nami.-wyciągnął dłoń w moją stronę-nie pamiętasz swojego dzieciństwa,narodzin,rodziny,niczego.Chodź z nami tam znajdziesz odpowiedzi na swoje pytania.Dowiesz się wszystkiego.-jego głos mnie hipnotyzował.zacząłem powoli wyciągać rękę w jego kierunku,nie wiedziałem co się dzieje.Nie mogłem iść z nimi ale mój rozum kazał.Kazał dowiedzieć się całej prawdy.#Oczami Nani#
Zayn stał jak zahipnotyzowany,nie ruszał się,nie mówił,nie mrugał,jego klatka piersiowa unosiła się bardzo powoli i powoli tęz opadała.Zachowywał się jakby go tu nie było.Nie wiedziałam co się dzieję,krzyczałam do niego ale się nie ruszał.
-Twój przyjaciel cię nie usłyszy,jest tutaj tylko ciałem.
-Nie możliwe,on nie ma wizji,nie ma żadnej blokady.
-Widzisz mała nie wszystko jest takie oczywiste-usłyszałam szept przy uchu na co się wzdrygnęłam.
-Co wyście mu zrobili?!
-My nic,to jego umysł tak reaguje,idź i sprawdź-ruszyłam w stronę chłopaka,chciałam do niego podejść jak najszybciej ale stawiałam ostrożne kroki.Położyłam Zaynowi rękę na ramieniu a on nie zareagował.
-Zayn?Co się stało?-nic żadnej odpowiedzi,reakcji,brak jakiego cokolwiek kontaktu.Spojrzałam na twarz chłopaka,wcześniej tego nie zauważyłam,jego źrenice były strasznie powiększone Tak że prawie zakrywały całe oko.Był w nich blask.Białe światło czego nie rozumiałam.Mięśnie chłopaka były napięte.Położyłam powoli dłoń na jego ramię.
-Zayn,wróć.Co się z nim dzieje?!-krzyknęłam do jednego z mężczyzn.
-Nic
-Ej wy!-usłyszałam za sobą jakiś krzyk,obiecałam się i zauważyłam chłopaka biegnącego w naszą stronę.Miał krótkie czarne włosy,jego umięśnione ręce były pokryte malunkami.Był strasznie przystojny.
-Zostawcie ich!-krzyknął
-Nie wtrącaj się mały,to nasza sprawa.
-Nie był bym taki pewny-zmienił się w wilka i rzucił na tego co trzymał ten naszyjnik.Zaczął się z nim szarpać.I co dziwna po chwili było już po wszystkim,tych dwóch mężczyzn uciekło.A Zayn upadł,kleknelam przy nim i ułożyłam jego głowę na swoich kolanach.

CZYTASZ
Prediction(zawieszone)
FantasiCzy zastanawiałeś się jak to jest być wilkiem?Pewnie że nie,nikt o tym nie myśli.Ale to jest życie Megan.To jest jej codzienność. Megi jest zwykłą dziewczyną ze stada,ale czyżby na pewno? Staje do walki z własnymi problemami z opanowaniem mocy jaka...