11.Pierwsza pełnia

128 12 0
                                    

Zapadł zmrok a ja z Nani siedziałyśmy przy ognisku,po tych kilku godzinach spędzonych z nią wiem już prawie wszystko,jej wybryki,problemy,miłości i umiejętności.Sporo tego.Aktualnie zaraz będzie pełnia i to moja pierwsza od czasu ceremonii.Jeszcze nie wiem jak dokładnie mam się zachować,ale mam nadzieję że sobie poradzę.Jestem taka podekscytowana.
-Chodź,idziemy-wstałam z ciepłego,wygniecionego miejsca i zmierzyłam za dziewczyną.Udało nam się znaleźć najbliższą skałę,więc wdrapałyśmy się na nią,a raczej ja bo Nani podskoczyła i już była na szycie.Mimo,że często chodzę po górach to nie jestem aż tak dobrze wysportowana.
-Na trzy cztery.-skinęłam głową.
-Trzy,czte..ry!-krzyknęłyśmy równa,ale przemiana nie wyszła dokładnie.Nani przemieniła się szybciej,bo ja miałam mały problem.Dziewczyna mi pomogła i w końcu się udało.Jak zawyłyśmy pierwszy raz to echo się niosło przez kilka sekund.Sprawiało mi to taką przyjemność,że mogłabym robić to codziennie.Po prostu kipiałam energią.Skakałam i turlałam się.To było niesamowite,ale w końcu trzeba było się przemienić w człowieka,nie chętnie to zrobiłam.Usiadłam na brzegu skały,tak że moje nogi dyndały a ja podpierałam się rękami.Niebo było piękne,poprzecinane chmurami z księżycem w pełni.
-Idę zobaczyć do ogniska,zaraz wracaj-dziewczyna zeskoczyła ze skały i straciłam ją z oczu.Siedząc sama przypominałam sobie wszystkie miłe wspomnienia związane z dzieciństwem.W takie noce jak te siedziałam z tatą na szczycie gór i delektowaliśmy się tym widokiem.Ja zawsze zamykałam oczy i myślałam życzenie.Uśmiechnęłam się sama do siebie.David zawsze bał się wysokości i nie wchodził z nami,ale raz tata go wniósł śpiącego to myślałam,że się posikam.Latał w kółko i krzyczał,że spadnie.Wtedy tata wziął go na kolana,przytulił i powiedział:Nie ma się czego bać,jestem tu i dam ci spaść.David zapytał czy na pewno,a ojciec :Jesteście moimi skarbami i nie pozwolę,żeby coś się wam stało.Wytarłam łzę,która nawet nie wiem kiedy spłynęła mi po policzku.Tak bardzo kochałam tatę.Żeby rozładować jaką kolwiek napiętą sytuacje ,uśmiechał się i zabierał nas na lody.Zawsze pamiętał,że ja lubię truskawkowe,a David czekoladowe.A on wybierał i czekoladowe i truskawko,jak zawsze tłumaczył,że nie będzie się wyróżniał i nie chciał,żeby jedno z nas zostało skrzywdzone.Zamknęła oczy i pomyślałam życzenie.Żeby tata wrócił i był ze mną na zawsze.Otwierając oczy ujrzałam w księżycu postać mojego taty patrzącego na mnie uśmiechającego.Nagle poczułam podmuch wiatru,a mój kryształ zaczął świecić.Złapałam go w dłonie i usłyszałam:Nie jesteś sama,ja zawsze będę przy tobie.
Czułam że moje serce momentalnie się ogrzało,zrobiło się o wiele cieplejsze niż jest,tak samo moje ciało.Wiał lekki wiatr,ale ja nic nie czułam,tylko moje włosy się poruszały.To uczucie było jakbym była w objęciach kogoś,kogoś kto mnie broni i znowu usłyszałam:Nigdy się nie poddawaj
Nagle wszystko ustało,a ja z wielkim zdziwieniem zeszłam ze skały.Nani już leżała zwinięta przy ognisku,myślałam,że śpi więc po cichu położyłam się obok niej.Szybko udało mi się zasnąć.
''Siedziałam z moim ojcem na szczycie góry,śmialiśmy się z czegoś.
-Kocham cię tato-powiedziałam i oparłam głowę o jego ramię.Nagle tata wstał i stanął na krawędzi.Momentalnie niebo zrobiło się czarne,ciemne kłębiaste chmury wisiały nad nami.Nagle mój tata zaczął się unosić,a ja nie mogłam go złapać.Powoli zaczęły lecieć mi łzy i poczułam potworne pieczenie na policzkach.Chmury się rozstąpiły i ukazała się zakapturzona osoba.Usłyszałam jej tylko przeraźliwy śmiech.''

Obudziłam się cała spocona.Rozejrzałam się,powoli robiło się już jasno.Zorientowałam,że ognisko dawno zgasło bo został sam pył.Ciężko oddychałam,starając się uspokoić.Co to był za sen,kim była ta zakapturzona osoba?Próbowałam drugi raz zasnąć,ale nie mogłam więc wstałam.Było już dosyć widno,więc postanowiłam poszukać czegoś do jedzenia.Strasznie burczy mi w brzuchu.Przeszłam kawałek i zauważyłam małe gniazdko,w którym były jajka.Chciałam je wziąć,ale zawahałam się chwilę i wtedy z krzaków wyłoniła się dzika przepiórka z małymi,spojrzała na mnie a później na jajka.
-Przepraszam,że chciałam je wziąć ale jestem strasznie głodna.-powiedziałam,ptak zagdakał i wyniosła mi jedno jajko,a małe pisklęta przyniosły mi na listku jagody,duże czerwone.
-Dziękuję wam,ale jeszcze jest ze mną przyjaciółka-perliczka zagdakała po raz kolejny i maluchy znowu przyniosły jagody.Tym na pewno Nani się nie naje.Zwierzątka patrzyły na mnie i po chwili odstąpiły jeszcze jedno jajko.

-Bardzo dziękuję-chciałam już iść,ale maluchy pociągnęły mnie s powrotem.Ich matka wzięła do dzioba patyk i narysowała krzywy krzaczek a następnie wskoczyła do gniazda.
-Mam wam przenieść gniazdo na ten krzak-w odpowiedzi dostałam tylko gdakanie,więc wzięłam w ręce gniazdko z ptakami i delikatnie umieściłam na krzaku.Małe kilka razy otarły się o moją dłoń.
-Dziękuję-usłyszałam cieniutki głosik.Potrząsnęła głową,zabrałam jedzenie i wróciłam do Nani.Dziewczyna jeszcze spała,co za leniuch już dawno świta a ona jeszcze się wyleguje.Rozpaliłam jeszcze raz ognisko i próbowałam podsmażyć jako.Do tego wzięłam wielki liść i trzymałam nad ogniskiem.Jagody położyłam osobno,do tego trochę trzciny,którą też podsmażyłam.
Przygotowane jedzenie położyłam przed dziewczyną i lekko dmuchnęła żeby zapach ją obudził.Ona się tylko uśmiechnęła i dalej spała.Szturchnęłam ją.
-Jeszcze chwilę,śnię o jedzeniu.
-Jak nie chcesz to ja zjem za ciebie-na te słowa jak na rozkaz podniosła się i spojrzała na mnie a ja pokazałam jej oczami jedzenie leżące przed nią.Natychmiast się podniosła i zaczęła jeść.
-Skąd to masz?-zapytała biorąc do ust jedną jagodę.
-Znalazłam,a raczej dostałam.
-Jak od kogo?
-Od zwierząt-usiadłam obok niej z moją porcją i zaczęłam jeść.
-Wolę nie wiedzieć -była na prawdę głodna bo już nie miała połowy,jak zaczynałam swoje.

.........
Trochę krótki ale się bardzo starałam
Jak myślicie czy ten tajemniczy chłopak w snach Meg da jej spokój.

Prediction(zawieszone) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz