14.Napad

111 13 0
                                    

-Meg skoncentruj się-już od samego rana ćwiczymy moje moce,teraz przyszła pora na wiatr,przecież to nie może być takie trudne,ale ani razu mi nie wyszło.-Lekki i delikatnie-wypuściłam powietrze z ust a włosy Nani kołysały się lekko.

-Dobrze,a teraz trochę mocniej-powietrze wyleciało z moich ust-genialnie a teraz podejdź do mnie.

Wolnym krokiem podeszłam do dziewczyny i stanęłyśmy na krawędzi

-Tu jest pięknie-zbliżamy się do gór więc czuć już to powietrze,zaciągnęłam się i poczułam w płucach genialne uczucie.Kocham ten zapach,mogłabym tu zostać na zawsze i zapomnieć o wszystkich problemach.

-Zrób lekki rozkrok,wystaw ręce na boki i dmuchnij,a następnie zamknij oczy i się pochyl.-wykonałam polecenia Nani z lekkim strachem,jak spadnę to kto mnie będzie zbierał? Każdy mój mięsień był spięty i naprężony.-spokojnie rozluźnij się.

Wzięłam głęboki wdech i wypuściłam powietrze przez usta,momentalnie na twarzy poczułam powiew więc otworzyłam oczy i na chwilę zamarłam.Byłam tak bardzo pochylona że leżałam na wietrze,który rozwiewał moje włosy na wszystkie strony.Nani stała obok i się przyglądała.Poczułam,że opadam więc się cofnęłam.

-Na razie starczy,zbieramy się i idziemy dalej-wzięłam na ramię torbę i zbiegłam ze skały tuż za Nani.

Szłyśmy w ciszy wsłuchując się w śpiew ptaków i szum drzew.Słońce mocno świeciło co nam trochę utrudniało podróż,ale dało się wytrzymać.

-Jesteśmy u podnóży gór,więc teraz zaczną się schody-stałyśmy na końcu lasu i wpatrywałyśmy się w niebo szukając szczytu góry ,ale żadna z nas go nie dostrzegła.

-Widzisz to samo co ja?-ruszyłam przodem,moim oczom ukazała się jaskinia,ale nie zwykła w tej ktoś mieszkał,na zewnątrz wisiało pranie stała mała studnia i stolik z kwiatami.

-Ciekawe kto tu mieszka?-zapukałam lekko w drewniany stolik a z wnętrza wyłoniła się strsza kobieta.Miała białe długie włosy do ramion i długą suknię.

-Słucham?

-My chciałyśmy się zapytać czy ma może pani coś do jedzenia.

-Tak oczywiście wejdźcie do środka,akurat przygotowywałam zupę.-zamknęła za nami drzwi,w środku wyglądało jak normalny dom,drewniane meble,dywan,światło.Trzy pomieszczenia wydawały się być ogromne i pięknie urządzone.

-Siadajcie- pokazała ręką na kanapę i postawił dwie miski zupy przed nami.

-Dziękujemy-wzięłam do ręki drewnianą łyżkę i zaczęłam jeść,zupa smakowała jak jakieś warzywa z miętą,nie wybrzydzam bo nic wcześniej nie jadłam.Nie minęły trzy sekundy a my już skończyłyśmy.

-Widzę że panienkom smakowało-kobieta zabrała nasze miski i zniknęła w kuchni.-młoda damo powiedz mi coś o tym półksiężycu .-usiadła na przeciwko nas na fotelu.

-Więc mam je od urodzenia iiii....

-Jesteś wybranką-przerwała mi-widzę to-miała zamknięte oczy i dotykała mojej ręki.

-Ja nie...

-Przysłała cię Tara do mnie,to ja jestem Maka.Pokaż mi swój kryształ-zabrałam rękę i zciągnęłam z szyi kryształ.Gdy go dotknęła uniósł się dym a ona rzuciła go na stół.Rękę miała całą czerwoną,jak ogień.

-Masz ochronę i to potężną,nie da się jej złamać.-to jakim cudem ten chłopak pojawia się w każdym moim śnie.-nie pomogę wam jej złamać ale powiem ci jak ty możesz przez nią przejść.

Prediction(zawieszone) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz