Miesiąc temu. Dokładnie miesiąc temu zostałem wyrzucony przez Łukasza z jego mieszkania, po tym jak zachowałem się, jak idiota. Oczywiście brunet nie odezwał się do mnie ani słowem, nawet jeśli ja ciągle wydzwaniałem do niego, niekiedy nawet przychodziłem, ale ani razu mi nie otworzył. Wcale mu się nie dziwię - wręcz rozumiem to w stu procentach. Mimo to nie potrafię zaprzestać prób skontaktowania się z nim. Wiem, że zachowałem się, jak debil, całując go, ale po pierwsze - byłem pijany (nieważne, że byłem całkiem świadomy tego, co robię), po drugie - sądziłem, że Łukasz tak naprawdę kocha mnie, a nie Karola i po prostu chciałem mu to w ten sposób uświadomić, no a po trzecie... cóż, chciałem tego i tyle. Ale to akurat chyba nie za dobry argument?
- Dawid, wstawaj - mruknął Krystian zaspanym głosem i szturchnął mnie w ramię.
- Już, zaraz... - odparłem, zakrywając się jeszcze bardziej kołdrą.
- Powiedz mi, dlaczego ty zawsze po odbytej imprezie trafiasz do mojego pokoju? - spytał. - Powinienem się bać? Powoli podniosłem się na rękach i rozejrzałem po pokoju stwierdzając, że faktycznie po raz kolejny w tym miesiącu budzę się w łóżku mojego przyjaciela.
- Eee, no nie wiem... Bo jest bliżej? - Spojrzałem na niego przepraszającym wzrokiem, z lekkim uśmiechem.
- Nie przeszkadza mi, że tu sypiasz, chodzi mi bardziej o to, że ostatnio za często pijesz. To się może naprawdę...
- Nie chcę tego słuchać - przerwałem mu, podniosłem się i pozbierałem z podłogi swoje ciuchy.
Wbiłem wzrok w okno naprzeciwko mnie. Naprawdę nie chciałem, żeby prawił mi kazania. Wiem, że robię źle, ale nie potrafię się na niczym skupić. Cały czas mam przed oczami wyraz twarzy Łukasza i spojrzenie, jakim mnie wtedy obdarzył. Było pełne... nienawiści, pogardy, żalu. Wszystko naraz. Myślę tylko o tym i zaczęło mnie to już męczyć, dlatego też imprezuję częściej niż zwykle. By przestać myśleć.
- Dawid... - Krystian położył mi dłoń na ramieniu i lekko nim potrząsnął. - Zapomnij o nim wreszcie i funkcjonuj normalnie, bo zawalisz studia, stracisz pracę, no i mieszkanie, bo ja nie lubię mieszkać pod jednym dachem z leniwym, bezrobotnym studentem. - Uniósł wskazujący palec i uśmiechnął się, odsłaniając rząd białych zębów.
- Nie chcę, nie umiem... Ale dam sobie radę, wezmę się po prostu w garść - postanowiłem.
- Zuch chłopak! - Poklepał mnie po plecach. - Pamiętaj, że dziś ty robisz śniadanie - dodał, kiedy już opuszczał pokój.
Po śniadaniu i prysznicu, zadzwoniłem do Moniki i zapytałem, czy nie chciałaby, żebym zastąpił ją dziś w pracy. Niby mam wolne, ale pracując oderwę się chociaż od niepotrzebnych rozmyślań. Dziewczyna przystała na moją propozycję, tak więc punkt dwunasta byłem już w kawiarni gotowy do pracy.
Moje założenia, że dziś będzie mi się bardzo dobrze pracowało, okazały się błędne - nadal dręczyły mnie te same myśli, co przez ostatni miesiąc, chyba nawet ze zdwojoną siłą. Podczas pierwszej przerwy definitywnie po raz ostatni wybrałem numer Łukasza. Wiem, że postanowiłem nie dzwonić już do niego, ale po prostu nie umiem przestać. Czuję się beznadziejnie i chciałbym jeszcze raz go przeprosić, ale on nie daje mi nawet takiej okazji. Nawet nie wiem już, który raz dzwonię... Po piętnastym telefonie przestałem liczyć. Dziwne, że jeszcze nie zablokował mojego numeru lub nie odebrał i nie kazał mi spierdalać. To byłoby do niego takie podobne... ale cóż - to nie jest już ta sama osoba, którą poznałem w liceum. Zmienił się i wcale mi się to nie podoba.
- Ile razy będziesz jeszcze dzwonił? - Usłyszałem nagle w słuchawce i zdziwiony spojrzałem na wyświetlacz, bo aż nie wierzyłem, że Łukasz naprawdę odebrał.
CZYTASZ
Let's play a game
Teen FictionZawsze lubiłem Sopot. Moim zdaniem, to bardzo ładne miasto. Lubiłem też szkołę, do której uczęszczałem. Najlepsze jest to, że było w niej i gimnazjum, i liceum, więc nie miałem żadnych problemów z zaaklimatyzowaniem się w liceum, ponieważ wszystkich...