Rozdział 2

11.8K 922 341
                                    

        Dzisiaj postanowiłem pójść pieszo do szkoły, żeby dotlenić mózg przed starciem z Łukaszem. Pozycja rozgrywającego może wydawać się banalnie prosta, lecz tak nie jest. Można by powiedzieć, że jest to najważniejsza rola. Bez dobrego środkowego gra jest beznadziejna. Jeżeli źle zagra piłkę, cały atak pójdzie się gonić. W sumie jak na razie mogłaby mnie zadowolić tylko gra w pierwszym składzie. Potem jakoś by to było.

            Po drodze poszedłem jeszcze po Agatę i razem udaliśmy się w stronę szkoły. Co chwilę czułem na sobie jej wzrok, co trochę mnie peszyło.

- No co? – zapytałem wreszcie i spojrzałem na nią zdezorientowany. Na jej twarzy pojawił się lekki uśmiech.

- Nic, fajnie wyglądasz. – patrzyła teraz przed siebie, a jej uśmiech zrobił się jeszcze szerszy. Podziękowałem jej i pokręciłem głową. Wspomniałem może, że przez mój wyjazd moja dziewczyna zakończyła nasz związek? Stwierdziła, że związki na odległość nie są dla niej. Może i ma rację, ale wiem, że ucieszył ją fakt, że wyjeżdżam. Już od jakiegoś czasu szukała pretekstu, żeby ze mną zerwać. Dlatego też naprawdę kiepsko by było, gdyby Agata patrzyła na mnie, jak na kogoś więcej niż przyjaciela, bo nie potrzebuję teraz kolejnego związku. No, ale to tylko zwyczajny komplement, spokojnie.

 

            Lekcje dobiegły końca, więc spokojnym krokiem udałem się w stronę hali sportowej. Na ścianach były rozwieszone różne zdjęcia z zawodów, a na półkach stały puchary. Zobaczyłem znak prowadzący do szatni. Przebrałem się w dresy i przydługą koszulkę, a następnie ruszyłem w stronę boiska. Łukasz z resztą drużyny już tam byli i zaczynali rozgrzewkę.

- To trochę nonszalanckie z twojej strony spóźniać się na trening. Nie dostałeś się nawet jeszcze do drużyny. – warknął Łukasz podchodząc z piłką w moją stronę.

- Przepraszam, coś mnie zatrzymało.

- Co mogło być ważniejszego od treningu? – przymrużył oczy i przekrzywił lekko głowę w prawo. Naprawdę zaczyna działać mi na nerwy. Od razy widać było, że ma się za lepszego i że trzyma wszystkich w garści. Ze mną to nie przejdzie.

- Co cię obchodzi moje życie prywatne? Możemy już zaczynać? Tracimy tylko czas. – mruknąłem i poszedłem się rozgrzewać. Nie dam sobie wejść na głowę jakiemuś zakochanemu w samym sobie chłopczykowi.

Po 15 minutowej rozgrzewce Łukasz podzielił nas na dwie drużyny i oznajmił, że mam zagrać na pozycji rozgrywającego w jednej drużynie, a on zagra w drugiej. No, to teraz okaże się, czy za bardzo nie wyolbrzymia swoich zdolności. Podczas gry zauważyłem, że moja drużyna była wyraźnie słabsza, składała się chyba z samych rezerwowych. Bardzo sprytnie to sobie wymyślił. Przegrywaliśmy 1-0 w setach, był naprawdę dobry w tym, co robił. Co jakiś czas zerkał na mnie przez ramię z pogardliwym uśmieszkiem. Robiłem wszystko co w mojej mocy, żeby zdobyć jak najwięcej punktów, jednak członkowie mojej drużyny przegapiali większość piłek. Wiadomo, że drugi skład jest zawsze słabszy od pierwszego, ale co jeśli nagle musieliby wejść na boisko podczas meczu? Też daliby taki pokaz?

- 3 do 1, co? Nie jest tak źle, sądziłem, że będzie gorzej. – rzucił kpiącym głosem Łukasz  i pokręcił głową.

- Biorąc pod uwagę fakt, że moja drużyna składała się z ameb, to tak, 3:1 to sukces.– poszedłem po swoją torbę i pokierowałem się w stronę drzwi.

- Jesteś niezły. – przystanąłem i spojrzałem na niego przez ramię. – Może pomyślę nad włączeniem cię do gry w pierwszym składzie.

Przeszedł koło mnie i poklepał mnie po ramieniu.

Let's play a gameOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz