Dokładnie dwa dni później jechałem z Lukiem do mojego rodzinnego domu.
Jechaliśmy w całkowitej ciszy, mogła nawet wydawać się niezręczna.
Nienawidziłem tego.
Po kilku godzinach dojechaliśmy do celu.
Blondyn wziął moje rzeczy.
Stanęliśmy przed domem mojej mamy.
Oczywiście wiedziała o mojej chorobie, jak i również moje rodzeństwo.
Zadzwoniłem dzwonkiem do drzwi.
Po chwili otworzyła nam moja mama.
- Cześć mamo.
- Witajcie, cieszę się że już jesteście.
Weszliśmy do domu.
Poszliśmy do mojego pokoju, blondyn odstawił walizki.
Nic się tu nie zmieniło.
Czarne ściany obwieszone plakatami, pojedyncze łóżko przy ścianie, etażerka z nocną lampką, ciemne mahoniowe biurko z metalową lampką i średniej wielkości szafa.
Usiadłem na łóżko, dołączył do mnie niebieskooki.
- Będę strasznie tęsknił. - Powiedział płaczliwym tonem.
Nie umiałem wydusić z siebie słowa.
Blond wziął mnie na kolana.
Patrzyłem głęboko w jego piękne oczka, w których zbierały się łzy.
- Proszę cię, nie płacz.
- Nie umiem Ashton. - Łzy leciały mu po policzkach.
- Pamiętaj nie ważne co by się stało. Masz mnie, rodzinę, tych dwóch idiotów. Będziemy z tobą, nie ważne co się stanie. Bardzo cię kocham maluchu.
Też zacząłem płakać.
- Kocham cię. Strasznie mi będzie ciebie brakować. - Powiedziałam płaczliwym tonem.
- Obiecuję ci że odwiedzę cię tak szybko jak będę mógł.
Na przypieczętowanie tej słownej umowy, złożył na moich ustach bardzo czuły pocałunek.
Zszedłem z jego kolan, patrzyłem jak wychodzi.
Po moich policzkach zaczęło lecieć jeszcze więcej łez.
***
Następne dni brałem przepisane mi leki, przez które czułem się strasznie.
Rzygałem na okrągło, postawiono mi przez to kroplówkę.
Wolny czas spędzałem na czytaniu książek.
Czułem że będzie tylko gorzej.
***
Dzisiaj miałem iść na kontrole do szpitala.
Lekarka najpierw zrobiła mi podstawowe badania.
Później siedzieliśmy w jej gabinecie.
- Jak na początek leki zaczynają działać, zobaczymy za tydzień jak rak reaguje na leki. W razie problemów przyjdź niezwłocznie do mnie.
- Dobrze. Do widzenia.
- Do widzenia.
Opuściłem gabinet, udałem się do domu.
Od razu kiedy wszedłem, udałem się do kuchni w której powinna być teraz moja mama.
Nie myliłem się.
Moja kochana rodzicielka robiła właśnie obiad.
- Cześć Ashton. Jak było na badaniach ?
- Lekarka uznała że leki zaczynają działać. Za tydzień mam kontrole.
- To bardzo dobrze, cieszysz się.
- Tak, bardzo. - Starałem się być przekonywujący.
No bo jak można się cieszyć kiedy obawiasz się najgorszego.
- Pójdź po Harrego i Laure, powiedz im że obiad jest gotowy.
- Mhmmm.
Poszedłem na górę, najpierw powiedziałem mojemu bratu. Potem poszedłem do pokoju mojej kochanej siostrzyczki.
Kiedy wszedłem do jej pokoju, siedziała zapłakana na łóżku.
Od razu zamknąłem drzwi.
Usiadłem obok niej.
- Co jest młoda ? - Zapytałem troskliwie. ( W tym opowiadaniu ma 16 lat )
Spojrzała na mnie czerwonymi opuchniętymi oczami.
- Chłopak mnie rzucił. Uznał że nie jestem w jego typie, po kilku miesiącach związku. Rozumiesz to ?! - Powiedziała mocno wkurzona.
Kiedy moja siostra tak dorosła ??
- To był dupek. Słuchaj mnie uważnie. Jeśli zerwaliście to oznacza że w przyszłości spotkasz kogoś kto będzie na ciebie zasługiwał.
- Dzięki Ashi, zawsze wiesz co powiedzieć.
Mocno się we wtuliła.
Bardzo kochałem moją młodszą siostrzyczkę.
_________________________
Dlaczego nie dodawałam ?
Musiałam mieć przerwę na głębokie rozmyślanie.
Po drugie byłam zajęta czytaniem.
Po trzecie upał.
Do zobaczenia w następnym rozdziale.
CZYTASZ
Never let me go // Lashton - Malum
FanfictionOpowiadanie o dwóch dość niezwykłych chłopakach, których miłość połączyła dość niespodziewanie. Ostrzenie : Homoseksualizm, cięcie się, depresja, brak akceptacji samego siebie, niska samoocena i tym podobne. Pobocznie : Malum = Michael + Calum W tym...