rozdział 19

409 33 3
                                    

Dokładnie dwa dni później jechałem z Lukiem do mojego rodzinnego domu.

Jechaliśmy w całkowitej ciszy, mogła nawet wydawać się niezręczna.

Nienawidziłem tego.

Po kilku godzinach dojechaliśmy do celu.

Blondyn wziął moje rzeczy.

Stanęliśmy przed domem mojej mamy.

Oczywiście wiedziała o mojej chorobie, jak i również moje rodzeństwo.

Zadzwoniłem dzwonkiem do drzwi.

Po chwili otworzyła nam moja mama.

- Cześć mamo.

- Witajcie, cieszę się że już jesteście.

Weszliśmy do domu.

Poszliśmy do mojego pokoju, blondyn odstawił walizki.

Nic się tu nie zmieniło.

Czarne ściany obwieszone plakatami, pojedyncze łóżko przy ścianie, etażerka z nocną lampką, ciemne mahoniowe biurko z metalową lampką i średniej wielkości szafa.

Usiadłem na łóżko, dołączył do mnie niebieskooki.

- Będę strasznie tęsknił. - Powiedział płaczliwym tonem.

Nie umiałem wydusić z siebie słowa.

Blond wziął mnie na kolana.

Patrzyłem głęboko w jego piękne oczka, w których zbierały się łzy.

- Proszę cię, nie płacz.

- Nie umiem Ashton. - Łzy leciały mu po policzkach.

- Pamiętaj nie ważne co by się stało. Masz mnie, rodzinę, tych dwóch idiotów. Będziemy z tobą, nie ważne co się stanie. Bardzo cię kocham maluchu.

Też zacząłem płakać.

- Kocham cię. Strasznie mi będzie ciebie brakować. - Powiedziałam płaczliwym tonem.

- Obiecuję ci że odwiedzę cię tak szybko jak będę mógł.

Na przypieczętowanie tej słownej umowy, złożył na moich ustach bardzo czuły pocałunek.

Zszedłem z jego kolan, patrzyłem jak wychodzi.

Po moich policzkach zaczęło lecieć jeszcze więcej łez.

***

Następne dni brałem przepisane mi leki, przez które czułem się strasznie.

Rzygałem na okrągło, postawiono mi przez to kroplówkę.

Wolny czas spędzałem na czytaniu książek.

Czułem że będzie tylko gorzej.

***

Dzisiaj miałem iść na kontrole do szpitala.

Lekarka najpierw zrobiła mi podstawowe badania.

Później siedzieliśmy w jej gabinecie.

- Jak na początek leki zaczynają działać, zobaczymy za tydzień jak rak reaguje na leki. W razie problemów przyjdź niezwłocznie do mnie.

- Dobrze. Do widzenia.

- Do widzenia.

Opuściłem gabinet, udałem się do domu.

Od razu kiedy wszedłem, udałem się do kuchni w której powinna być teraz moja mama.

Nie myliłem się.

Moja kochana rodzicielka robiła właśnie obiad.

- Cześć Ashton. Jak było na badaniach ?

- Lekarka uznała że leki zaczynają działać. Za tydzień mam kontrole.

- To bardzo dobrze, cieszysz się.

- Tak, bardzo. - Starałem się być przekonywujący.

No bo jak można się cieszyć kiedy obawiasz się najgorszego.

- Pójdź po Harrego i Laure, powiedz im że obiad jest gotowy.

- Mhmmm.

Poszedłem na górę, najpierw powiedziałem mojemu bratu. Potem poszedłem do pokoju mojej kochanej siostrzyczki.

Kiedy wszedłem do jej pokoju, siedziała zapłakana na łóżku.

Od razu zamknąłem drzwi.

Usiadłem obok niej.

- Co jest młoda ? - Zapytałem troskliwie. ( W tym opowiadaniu ma 16 lat )

Spojrzała na mnie czerwonymi opuchniętymi oczami.

- Chłopak mnie rzucił. Uznał że nie jestem w jego typie, po kilku miesiącach związku. Rozumiesz to ?! - Powiedziała mocno wkurzona.

Kiedy moja siostra tak dorosła ??

- To był dupek. Słuchaj mnie uważnie. Jeśli zerwaliście to oznacza że w przyszłości spotkasz kogoś kto będzie na ciebie zasługiwał.

- Dzięki Ashi, zawsze wiesz co powiedzieć.

Mocno się we wtuliła.

Bardzo kochałem moją młodszą siostrzyczkę.

_________________________

Dlaczego nie dodawałam ?

Musiałam mieć przerwę na głębokie rozmyślanie.

Po drugie byłam zajęta czytaniem.

Po trzecie upał.

Do zobaczenia w następnym rozdziale.




Never let me go // Lashton - MalumOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz