rozdział 46

162 19 6
                                    

Po około godziny wypełniania, mega nudnych papierków.

Miałem tego serdecznie dość, no ale cóż zrobić.

Na ustach Caluma widziałem taki piękny uśmiech. Wiedziałem, że bardzo się cieszył z takiego obrotu sprawy.

Dyrektorka zapisywała coś w papierach, by po chwili spojrzeć na nas.

- Więc za około trzy tygodnie, przyjdzie do was nasza kontrolerka, oceni wasz dom, pokój Katy.

- Dobrze. To już będzie wszystko ? - Zapytał znudzony brunet.

- Tak, myślę, że tak.

Wszyscy wstaliśmy, pożegnaliśmy się uściskiem dłoni i wyszliśmy.

Muszę szczerze przyznać, że myślałem, iż będzie gorzej.

Skierowaliśmy się w stronę auta, później pojechaliśmy prosto odebrać Lilkę.

***

Kiedy tylko Lilka dowiedziała się, że będzie mieć starszą siostrę, praktycznie skakała ze szczęścia.

***

Dlaczego te baby są takie wredne ?

Ta kontrolerka tak mnie wkurzała, miałem ją ochotę wyjebać za drzwi.

Jedynie co ją przed tym chroniło to złowrogie spojrzenie Caluma na mnie.

Miała szczęście i tyle że jej nie nawtykałem.

***

Jakiś miesiąc później...

Dzisiaj jest ten dzień, Calum od rana zachowuje, się tak jakby najadł się takich cukrowych płatków.

Mianowicie jedziemy po Katy, która chyba za mną nie przepada. Wspominając tamtą sytuację ze szpitala.

Stanęliśmy przed dobrze nam znanym budynkiem.

Który ani trochę się nie zmienił.

Weszliśmy do środka, gdzie powitała nas ta sama kobieta.

Przywitaliśmy się. Następnie, powiedziała, że zaraz wróci tu z Katy.

Wróciła po mniej więcej dziesięciu minutach, dosłownie ciągnęła ją za nadgarstek, natomiast ona zapierała się nogami i krzyczała.

- Masz mnie puścić, słyszysz mnie ?!

Dosłownie patrzyłem na to z szeroko otwartymi oczami.

Kiedy w końcu stanęły przed nami, Katy miała spuszczoną głowę.

Jej włosy były teraz w kolorze pudrowego różu, miała czarne rurki, czarne trampki i równie czarną koszulkę oraz plecak na ramionach.

- Doprawdy nie wiem, dlaczego zaadoptowaliście cię Katy, są tu też inne grzeczniejsze dzieci. - Dała mocny nacisk na "grzeczniejsze".

Spojrzała na nas zaszokowana, jej błękitne oczy patrzyły wprost na nas, dosłownie przenikała nas wzrokiem.

Nie wiem, o co jej chodziło, próbowało chyba coś powiedzieć, ale zacisnęła usta w wąską linię.

Pożegnaliśmy się z tą kobietą, która chyba była niezwykle szczęśliwa, iż Katy z tond odchodzi.

Trochę mnie to przerażało.

Wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy do domu, gdzie czekały na nas nasze rodziny.

***

Kiedy zaparkowałem, na podjedzie, wysiedliśmy z pojazdu.

Droga minęła nam w ciszy, jedynie przedstawiliśmy jej nasze imiona, ale ona nawet nie była skłonna do rozmowy. Nie będziemy jej niepotrzebnie męczyć.

Weszliśmy do domu, zdjęliśmy buty i udaliśmy się do salonu.

Kiedy tylko weszliśmy do pomieszczenia, oczy wszystkich skierowały się na Katy.

Na jej twarzy malował się wielki niepokój, tylko czemu ?





Never let me go // Lashton - MalumOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz