rozdział 36

259 34 4
                                    

Witam, witam.

Po waszych prośbach nie zawieszę tego opowiadania.

Dziękuję za ponad tysiąc gwiazdek.

Dla mnie to wielkie osiągnięcie.

Bardzo wam dziękuję.

W tym rozdziale dedykuję

hujmmings

20ForeverAlone02

Irwinek1

Chibi_Zoro

peace_donor

Fariss-chan

adrbia1999

luvmycalley

Najbardziej dziękuję luvmycalley

za pomysł z dodaniem Malum do tytułu.

Ps. Jak wam się podoba okładka ?

______________

Była aktualnie trzecia w nocy.

Sam nie wiem kiedy rodzice Luka poszli.

Mike właśnie cicho sobie pochrapywał na krześle.

W pomieszczeniu główny odgłos to były aparatury które wydawały z siebie pikanie.

Dziwię się że jeszcze nie wywaliły nas pielęgniarki.

Zapewne wiedzą że i tak po dobroci z tond nie wyjdziemy.

Bardzo chciało mi się spać, ale nie umiałem zasnąć.

Wstałem z krzesła.

Moje ciało odmawiało jakiegokolwiek ruchu.

Wyszedłem z sali.

Od razu skierowałem się w stronę automatu z napojami.

Wrzuciłem drobniaki i wybrałem zwykłą kawę.

Po chwili miałam zbawienny napój w dłoniach.

Wziąłem łyka, oparzając sobie jednocześnie język.

Skierowałem się w stronę wyjścia.

***

Właśnie skończyłem mój napój.

Wywaliłem go do kosza.

Wyciągnąłem paczkę papierosów.

Luke wszystkie wtedy powywalał, ale kupiłem w ostatnim czasie jedną.

Sam nie wiem dlaczego.

Wziąłem jednego papierosa, wsadziłem sobie między wargi.

Paczkę schowałem do kieszeni skórzanej kurtki.

Wziąłem zapalniczkę i odpaliłem papierosa.

Solidnie się zaciągnąłem.

Choć na chwilę poczułem się spokojnie.

***

Na jednym papierosie się nie skończyło, łącznie wypaliłem cztery.

Powolnym krokiem zmierzałem w stronę sali.

Never let me go // Lashton - MalumOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz