rozdział 38

209 27 3
                                    

Trzy sprawy.

Co ja robię źle ?

Serdecznie zapraszam do mojego najnowszego opowiadania "Another Princess // Muke"

Czy po zakończeniu tego opowiadania, chcecie jakieś nowe ? W roli głównej oczywiście Lashton. Decyzja należy do was.

_____________

Chwilę to trwało, ale Luke w końcu coś powiedział.

- Nie wiem czy w obecnej sytuacji to dobry pomysł.

Zacząłem delikatnie przeczesywać moje loczki.

Mimowolnie zamruczałem.

- Dlaczego ?

- Nie wiemy czy ta operacja się uda. Dziecko to duża odpowiedzialność.

Podniosłem głowę.

- Ale Lukeeey.....- Zrobiłem oczka szczeniaczka.

Widziałem że zaraz zmięknie.

Patrzył mi prosto w oczy.

- Wrócimy do tej rozmowy kiedy indziej, teraz do prawdy nie wiem co ci powiedzieć.

Byłem trochę zawiedziony odpowiedzią, ale przecież to dość poważna decyzja.

Dobra mina do złej gry.

- Może to że mnie kochasz ? - Szeroko się uśmiechnąłem.

Odwzajemnił uśmiech i pokręcił głową.

- Oj Ashi, Ashi. Myślałem że to wiesz. Kocham cię, bardzo mocno skarbie. Dobranoc.

Cmoknął mnie w nosek.

Znów położyłem głowę na jego klatce.

Mocniej się w niego wtuliłem.

- Ja ciebie też kocham. Dobranoc Lukey.

Zasnąłem z uśmiechem na ustach.

Mam niezwykłe szczęście że ktoś tak cudowny jest przy mnie.

***

Razem z Lukiem nosiliśmy nasze świąteczne sweterki które wręczyliśmy sobie rok temu.

Te sweterki przypominały mi wspaniałe chwile, których nigdy nie będę żałował.

Święta to cudowny czas.

Właśnie nasza kolacja wigilijna dobiegła końca..

Wszyscy dużo gadali i śmiali się.

Po prostu rodzinna atmosfera.

Właśnie leżeliśmy wtuleni w siebie, w naszej sypialni oglądając jakieś filmy świąteczne.

Dobiegał wieczór, więc wszyscy szykowali się do snu.

Właśnie przypomniało mi się że mam prezent dla mojego aniołka. Całkowicie wyleciało mi to z głowy.

Wyplątałem się z uścisku, mogę się założyć że Luke dziwnie na mnie popatrzył.

Podszedłem do komody z której wyciągnąłem średniej wielkości pudełko. Było zawinięte w jakiś papier świąteczny i miało kokardkę na górze.

Usiadłem na łóżku, Luke podniósł się do pozycji siedzącej.

Położyłem paczkę na jego udach.

Uśmiechnąłem się szeroko.

- Ash, mieliśmy nie dawać sobie prezentów w tym roku.

- No wiem, ale nie mogłem się powstrzymać. 

Blondyn rozpakował pudełko.

Zaczął się strasznie śmiać.

Kiedy w miarę się uspokoił, zaczął mówić.

- Tylko ty umiesz mieć takie pomysły. Bokserki i skarpetki w pingwinki. Jesteś niesamowity.

Usiadłem na jego udach w rozkroku.

Wpiłem się w jego usta.

Delikatnie przygryzłem jego dolną wargę, otrzymując cichy pomruk.

Zszedłem pocałunkami na jego szyję, obojczyki.

Odchylił szyję dając mi większe pole do popisu.

Zasysałem i lekko przygryzałem jego skórę.

Odchyliłem się i patrzyłem na lekko czerwoną twarz blondynka.

- Też mam dla ciebie prezent.

- Serio ?

Musiałem mieć teraz mocno szczęśliwą-zdziwioną minę.

- Oczywiście.

- Jakbyś mógł sobie wyciągnąć, jest w szafie pomiędzy moimi koszulkami. - Powiedział trochę zakłopotany.

Pokiwałem głową i szybko zerwałem się, po kilku minutach w dłoni miałem małe pudełko.

Wróciłem do siedzenia na jego udach.

Bardzo powoli rozpakowałem pudełeczko, podniosłem wieko.

Moim oczom ukazały się dwa srebrne łańcuszki, każdy miał zawieszkę połówki serca.

Razem tworzyły całość.

W moich oczach pojawił się łzy szczęścia.

- Nie podoba ci się ? - Zapytał przerażony Luke.

Pokręciłem głową.

- To jest cudowne.

Pomógł mi zapiąć łańcuszek. Później ja jemu.

Przytuliłem się do niego.

Blondyn zaczął gładzić mnie po plecach.

- Kolejne idealne święta. - Powiedział niebieskooki.

- Zgadzam się.

Przymknąłem oczy, kochałem ten czas spędzony z nim.

***

Tydzień później...

Mike Pov

Siedziałem właśnie przy moim szkrabie.

Praktycznie non stop tu siedzę.

Lilka cały czas przebywa u mojej mamy, na czas świąt ogarnąłem się.

Nie chcę po prostu żeby moja córka widziała we mnie w takim stanie.

Stałem się wrakiem człowieka.

Nagle jedna aparatur wydała długie piknięcie.

Nie, tylko nie to. Błagam !!!

Szybko wezwałem pielęgniarkę.

Nawet nie wiem kiedy znalazłem się na zewnątrz.

Właśnie w pokoju obok, ratują mojego chłopaka, a ja nic nie mogę z tym zrobić.

Gorszego uczucia chyba już nie ma.

Nie mogę mu w żaden sposób pomóc.

Po moich policzkach zaczęły lecieć nie pohamowane łzy.

Zacząłem się trząść.






Never let me go // Lashton - MalumOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz