- Izaaaaayaaaaa-kuuuuuun....
O-ou.
Brunet odwrócił się na pięcie, obdarzając blondyna najszczerszym ze swoich uśmiechów, a chwilę później rzucił się do ucieczki, poganiany zgrzytaniem wytrąconego ze stanu równowagi automatu do napoi. Wbiegł w jedną z bocznych uliczek. Tak, jak się spodziewał, Heiwajima Shizuo wbiegł w nią za nim. Izaya uchylił się przed lecącym automatem, by chwilę później znaleźć się w najbardziej zatłoczonej części miasta. Tutaj barman niewiele mógł zrobić, nie krzywdząc przy tym niewinnych osób.
Rozeźlony mężczyzna rozejrzał się, bo na chwilę stracił znienawidzonego informatora z oczu.
- Shizu-chan, tutaj~! ♥
U w tej chwili jego serce zamarło, gdy zobaczył, że Izaya trzyma dłonie na ramionach dziewczyny przed sobą i używa jej jako żywej tarczy. Dziewczyna spojrzała zdezorientowana najpierw na niego, potem na Shizuo, a gdy dotarło do niej, w jakiej sytuacji się znalazła, opuściła bezwładnie ręce, mrucząc "no pięknie...".
- Shizu-chan, chyba nie skrzywdzisz swojej dziewczyny. Bądź grzecznym barmanem i opuść znak stopu.
W tej chwili blondyn wiedział już, że znajduje się na przegranej pozycji. Wystarczyło jednak, by [Reader] znalazła się poza polem rażenia, a wtedy informator skończy w bardzo, BARDZO małych kawałeczkach.
- Izaya, kretynie! - zawołała dziewczyna, bezskutecznie próbując się wyrwać. - Puść mnie, inaczej zginiesz!
- Jak tak patrzę na twojego chłopaka, [Reader]-chan, to coś mi się wydaje, że na odwrót...
Dziewczyna westchnęła z rezygnacją i zażenowaniem.
- Dobra, chłopaki, zachowujecie się jak dzieci. Shizuo, odłóż znak stopu.
- Ale...
- ODŁÓŻ.
Barman niezbyt pewnie odłożył znak na swoje miejsce, wciąż nieprzekonany.
- Pięknie. A teraz, Izaya, puść mnie, albo ci przy*ebę.
Mężczyzna zaczął się zastanawiać, co zdecydowanie ją zirytowało.
W tej chwili zza ich pleców rozległo się zirytowane:
- Izaya, przestań drażnić Shizuo i zostaw [Reader] w spokoju! Masz pracę w Shinjuku!
Odwrócił się o sto osiemdziesiąt stopni i uśmiechnął promiennie.
- Awww, Namie-chan!
[Reader] wykorzystała tę chwilę, by czmychnąć do Shizuo, wziąć go pod ramię i jak najszybciej opuścić to miejsce.
Szli przez parę minut w całkowitej ciszy, aż w końcu udało jej się nieco ochłonąć. Zwolniła tempa i puściła go, opuszczając głowę. Ehh, jakby było jej mało przeżyć na ten dzień...
Zanim się obejrzała, Shizuo chwycił ją za ramię i przystawił do ściany, nie pozwalając uciec w swoją stronę. Przez chwilę wpatrywał się w nią badawczym spojrzeniem, a potem położył dłoń na jej czole.
- Masz gorączkę. Co tu robisz? Nie powinnaś ruszać się z domu.
- Byłam na zakupach... - wymamrotała.
- Tutaj? Prosiłem, żebyś się tu nie pojawiała póki tamten wariat nie ma lepszych rzeczy do roboty od zaczepiania mnie.
Westchnęła.
- Przecież nic by mi nie zrobił. Jego też obowiązuje prawo.
- [Reader]...
Spróbowała sobie pójść, ale zdecydowanie przytrzymał ją w miejscu, wciąż nie spuszczając z niej wzroku. Prychnęła.
CZYTASZ
𝐑𝐞𝐚𝐝𝐞𝐫𝐥𝐚𝐧𝐝 || 𝐎𝐧𝐞𝐒𝐡𝐨𝐭𝐲
FanfictionWitajcie, dzieci ziemskiego padołu! Nie dręczcie się już dłużej, odpocznijcie! Na łonie krainy wyobraźni wszystko może się Wam przydarzyć, cokolwiek tylko zapragniecie... Ostatnio najwyższe notowanie to #95 w fanfiction. Celem jest #1, oczywiście :D...