- Laito-san, po co tu jesteśmy? Nie lubię takich miejsc...
- Wieeem, Kanato-kun, ale o nic się nie martw, pokażę ci coś ciekawego.
- Skoro tak mówisz...
Centrum handlowe było zatłoczone, były to tradycyjne "godziny szczytu". W przestronnym, oświetlonym sztucznym światłem budynku było ciepło w porównaniu do zimowego krajobrazu na zewnątrz, ale trudno było powiedzieć czy odpowiadało za to ogrzewanie czy masy emitujących ciepło ciał wypełniających całą jego powierzchnię.
Ruchomymi schodami dotarli na samą górę, gdzie znajdowały się głównie restauracje, fast foody i tym podobne.
- No, Kanato-kun, jesteśmy już prawie na miejscu! - oznajmił Laito z uśmiechem, pozwalając bratu podążać za nim. Tutaj, wysoko, było o wiele cieplej niż na dole.
- Pośpieszmy się - mruknął chłopak, ściskając swojego pluszowego misia. - Nie lubię ludzi...
- O, jesteśmy! - Laito wyprostował się i, z uśmiechem jeszcze szerszym niż wcześniej, wskazał sklep z lodami.
- Lody? - Kanato przekrzywił głowę. - Ciągnąłeś mnie taki kawał drogi żebyśmy zjedli lody?
Laito zaśmiał się cicho i położył dłonie na ramionach braciszka, popychając go w stronę stoiska.
- To najlepsze lody mieście, to ci mogę obiecać. Byłem tu kiedyś z pewną piękną damą - oznajmił, puszczając uwodzicielskie oczko sprzedawczyni. - No, Kanato-kun, jakie chcesz?
- Truskawkowe. I winogronowe.
- Hmm? Nie za dużo?
- Mam ochotę na truskawkowe, ale Teddy chce winogronowe, więc muszę zjeść obydwa. Prawda, Teddy? - Spojrzał wymownie na maskotkę.
- No nic, niech stracę! - wzruszył ramionami, wyciągając z kurtki portfel. Parę chwil później szli już drogą powrotną z lodami w rękach.
Centrum handlowe oświetlone było sztucznym, jasnym światłem. Teoretycznie dzięki temu wszystko było dobrze widoczne. Najwyraźniej jednak wrodzona - no nic na to nie poradzimy - nieostrożność okazała się czynnikiem dominującym, na przykład w momencie, w którym COŚ niezbyt ogarniętego i w pośpiechu uciekającego przed bardzo realnym zagrożeniem okazało się być zbyt poruszone swoją sytuacją, by zauważyć owe dwie beztroskie sylwetki.
Po chwili rozległo się "łubudu" gdy ciało A uderzyło w ciało B, zgodnie z prawami fizyki oddziałując na nie tak samo jak i w drugą stronę [przypominamy: te same wartości, ten sam kierunek, przeciwne zwroty]. Następnie "bęc", gdy oba ciała w chaosie wylądowały na kafelkowej posadzce. Wszystko zwieńczyło żałosne "plask", gdy truskawkowe lody wylądowały kawałek dalej.
Przez chwilę panowała pełna napięcia cisza i nikt nie wiedział, co się właściwie stało. Potem rozległo się ciche jęknięcie, które upewniło wszystkich w przekonaniu, że ciało A wciąż żyje. A potem Laito spowił spojrzeniem lody, które już raczej nie nadawały się do zjedzenia, bo przecież przez ten czas minęło więcej niż pięć sekund.
Ciało A podniosło się nieprzytomnie i zachwiało na nogach, patrząc na wciąż oszołomione ciało B. Następnie ciało B doszło do siebie i uświadomiło sobie, że jego lody truskawkowe straciły wartość egzystencjalną.
- Zobacz, co zrobiłaś! - zawołał Kanato; w jego oczach pojawiły się ogniki gniewu, które w jednej chwili skupiły się na poobijanej dziewczynie rozglądającej się nerwowo.
- Eee... - Dziewczyna spojrzała na niego, mrużąc oczy, a po chwili potrząsnęła głową i zauważyła w końcu, że to ona odpowiada za ten wypadek. - Oooo Jezu, przepraszam! - pisnęła, próbując pomóc chłopakowi.
CZYTASZ
𝐑𝐞𝐚𝐝𝐞𝐫𝐥𝐚𝐧𝐝 || 𝐎𝐧𝐞𝐒𝐡𝐨𝐭𝐲
FanfictionWitajcie, dzieci ziemskiego padołu! Nie dręczcie się już dłużej, odpocznijcie! Na łonie krainy wyobraźni wszystko może się Wam przydarzyć, cokolwiek tylko zapragniecie... Ostatnio najwyższe notowanie to #95 w fanfiction. Celem jest #1, oczywiście :D...