[1]

13.5K 588 19
                                    

 ☆- 35  i  10 - komentarzy--->Next 

- Gdzie ona do cholery jest? - zapytała starsza kobieta wycierając kąciki oczu. 

- Zaraz przyjdzie, zapewne muszą ją jeszcze uspokajać. - kobieta obok, dużo młodsza dotyka ramion staruszki. - To dla niej trauma, nadal nie może zrozumieć, że nie będzie miała już ojca.

Becky, bo tak miała na imię starsza pani prycha zakładając swoje okulary. Malik poruszył się na krześle wsłuchując w całą rozmowę. Wiedział, że to nieodpowiednie, ale cóż, nikt nie zdradził przyczyny śmierci jego dobrego przyjaciela. Każdy dochowuje tutaj sekretów, jakby były strzeżone i zakazane...

- Jasne, powiedz mi jeszcze, że cały czas płacze po nocach. - pokręciła głową. - Teraz dziewucha spóźnia się, na pewno nie wytrzeźwiała jeszcze po wczorajszej imprezie. Do cholery - zapłakała mocniej. - on ma to wszystko gdzieś, tą całą ceremonię i...

W tym momencie drzwi się otworzyły. Wszyscy zgromadzeni odwrócili swoje głowy, nawet Zayn. Można było dostrzec tam dziewczynę prowadzoną przez dwóch mięśniaków. 

- Jeszcze skończy w poprawczaku, albo w więzieniu. - Malik usłyszał szepty pary siedzącej obok. W sensie siedzieli krzesło dalej, ale nie oszczędzali sobie słów dość wyszukanych na tę małolatę. 

Zayn ze zmarszczką między brwiami obserwował jak mężczyźni po prostu ciągnęli ją przez pół sali. Była pijana?

Usadzili ją tuż obok Malika, na co ta fuknęła i założyła ręce na piersiach. Siedzieli w rzędzie pierwszym, oczywiście ci, którzy powinni, czyli najbliżsi. Zayn nie był nikim z rodziny, ale ojciec Arii ufał mu bezgranicznie, dlatego podjął pewną decyzję. 

- Jeśli wszyscy już tutaj są - zaczął mężczyzna w garniturze, stojący tuż za biurkiem. - chciałbym zacząć ceremonię. Zanim jednak to nastąpi, w imię Boga, prosiłbym o krótką modlitwę za niedawno pochowanego Carla Wilsona. 

Można było dosłyszeć płacz z tyłów, Zayn od czasu do czasu rzucał krótkie spojrzenia dziewczynie obok, ale ta obojętnie stała wpatrując się przed siebie.

Wszyscy wraz z mężczyzną prowadzącym uklękli, Aria jednak zrobiła to ze stękiem i ociąganiem. Zaczęto jakoś modlitwę, Malik nie wypowiadał słów na głos, tylko w duchu. Coraz bardziej zastanawiał się czy dziewczyna obok nie jest pijana, gibała się dziwnie to w prawo to w lewo.

Po zrobieniu znaku krzyża, usiedli z powrotem na krzesła. Obok Malika przeniosła sobie krzesło inna kobieta, blondynka o oczach niczym ocean. Uśmiechnęła się do niego lekko. 

- Jak pan się czuje? - zapytała.

Zayn ze zmarszczką między brwiami obserwował mimikę kobiety. Znał ją? Kim w ogóle była?

- Jestem Clara, siostra Carla, wiem, że to trochę zły czas na przedstawianie się, ale muszę pana poznać. - lekko wyciągnęła w jego stronę dłoń. Spojrzał najpierw na nią, później na kobietę.

- Zayn Malik, przyjaciel Carla. - oddał uścisk. 

- Tak, wiem. Poprosił mnie w swoich ostatnich godzinach bym panu pomogła.

- Pomogła w czym? - nie zdawali sobie sprawy, że przypis majątku już dawno się zaczął, testament czytany jest przez mężczyznę za biurkiem. 

Kobieta zagryzła dolną wargę patrząc lekko na Arię. Ta jednak nie odwróciła wzroku, nieugięcie patrzyła przed siebie. 

- Nic wcześniej nie wspomniał panu?

- Niby o czym?

- ... Zaynowi Malikowi. - błyskawicznie odwrócił głowę do mężczyzny, słysząc swoje imię i nazwisko. - mojemu dobremu przyjacielowi, chciałbym powierzyć największą odpowiedzialność. Oprócz firm, które po mojej śmierci należeć będą tylko do niego, chciałbym powierzyć mu też moją jedyną córkę. Wiem, że jako on jedyny zajmie się nią odpowiednio. 

Skołowany Malik siedział chwilę zastanawiając się na słowami dźwięczącymi w jego głowie. 

- Właśnie o tym. - kobieta położyła dłoń, na jego splecionych. Zayn zesztywniał na moment spoglądając na Clarę. - Ariabella nie jest łatwa, dlatego jestem chętna do pomocy.

- Ale jak? - wytrzeszczył oczy odruchowo spoglądając na córkę Carla. Ta drgnęła, rozglądała się, zapewne zastanawiając jak stąd uciec. 

Malik był w szoku. Nigdy nie spodziewał się, że dostanie się mu pod opiekę córka swojego przyjaciela.

- Nasza rodzina jest dziwna, jej rodzice chrzestni nawet nie chcą na nią patrzeć. - mówiła cicho.

Nagle zrobił się szum. Jak na zawołanie odwrócił głowę dostrzegając Arię szarpiącą się z dwoma mężczyznami, ci co ją tutaj przyciągnęli. Chciała uciec, jak najdalej. W szamotaninę włączyły się też jakieś kobiety, które odciągały dziewczynę. 

Zayn westchną przeczesując swoje włosy. Oczywiście, że nie chciał podjąć się tego zadania, ale czuł tą świadomość, że jego przyjaciel patrzy z góry i czeka na postępowanie Malika. 
Przeklną w duchu wiedząc, że to będzie trudne. 

----

Witam na pierwszym rozdziale. 752 słów, tak na początek.  Dość długo nic się tutaj nie pojawiało, więc od teraz książka rusza. U góry jest wymóg co do następnego rozdziału, bo w planach nie miałam realizowania jeszcze tej książki, ale póki mam wenę, muszę wszystko spisać. Więc to od was zależy kiedy next :)

Dokonałam kilka korekt i będzie ich trochę więcej, bo prolog nie jest zbyt rewelacyjnie napisany. Zmieniłam też główną bohaterkę. Elena wystąpiła już w moim opowiadaniu, więc teraz czas na Lily ;)

Do następnego. 


Silence [ZM]✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz