☆- 35 i 10 - komentarzy--->Next
Od czego powinien zacząć? Nie miał zielonego pojęcia jak rozmawiać z nastolatką, która teraz siedziała z założonymi rękami przed nim nie chcąc podpisać jakiegoś papieru.
- Aria. - Clara westchnęła dotykając jej łopatek.
- Nie dotykaj mnie. - warknęła odsuwając się od blondynki najdalej jak mogła.
- Więc proszę cię, podpisz i będziemy mieli z głowy.
- Jesteś zdzirą, jak śmiesz w ogóle tutaj przebywać?
Zayn podniósł wzrok patrząc w zairczoną twarz Ariabelli. Mógł rzecz, że miała ochotę rzucić się na siostrę jego przyjaciela.
- Ile ty masz lat dziecko? - po raz pierwszy odezwał się, głębokim i mocnym głosem. Obydwie kobiety spojrzały na niego w tym samym czasie.
Aria milczała chwilę patrząc na mężczyznę obojętnie i pogardliwie.
- Siedemnaście. - mimo wszystko odpowiedziała.
- Więc bierz długopis i podpisz, bo masz gówno do gadania. - nawet nie mrugną podczas wypowiedzi. - Rozumiemy się?
Zayn nie był mężczyzną któremu się odmawiało i Aria to wyczuła. Uśmiechnęła się zdradliwie opierając o oparcie fotela.
- Och, jak dobrze zdążyłam się zapoznać z ten testamentem będziesz moim nowym tatusiem, tak?
- Nie chcę i nie zamierzam nim być.
- I dobrze, nie jesteś tego wart.
Malik ułożył usta w wąską linię i wstał.
- To ja może was zostawię. - Clara zgrabnie zeszła z krzesła poprawiając swoją spódnicę. Uśmiechnęła się jeszcze nikle do Zayna, a dziewczyna wszystko obserwowała z grymasem na twarzy.
- To wy się teraz pieprzycie? - siedemnastolatka z idiotycznym śmiechem wstała nalewając sobie whiskey do szklanki. Oparła się o stolik kontynuując. - Wczoraj przyłapałam ją z lokajem, dzisiaj jesteś ty. To naprawdę szybka babka.
- Odłóż to.
Dziewczyna zatrzymała się ze szklanką przy ustach.
- Powiedziałem odłóż to.
Jednak było już za późno. Uśmiechnęła się tylko triumfalnie, kiedy Zayn wyrwał jej szklankę rzucając na podłogę. Oczywiście pustą, bo trunek zdążyła już wypić.
- Ej no. - dziewczyna szarpała się, kiedy mężczyzna po prostu złapał ją za fraki sadzając na wcześniejsyzm miejscu. - Puszczaj, bo zawołam ochronę. - wierciła się niemiłosiernie, wyzywała i kopała stół. Jednak nie mogła zwalić z siebie dotyku Zayna, była zbyt krucha, a ten zbyt masywnym i silnym mężczyzną.
- Podpisuj.
- Nie.
- Nie będę się powtarzać.
- Wiesz co? - jednym machnięciem dłoni odepchnęła kartkę, a ta powęrdowała na środek stołu. - Nie będę nigdzie z tobą jechać. Wyglądasz mi na gwałciciela, nie ufam obcym.
- Wiesz co? - powtórzył jej słowa ze zirytowaniem. - Mam głęboko twoje słowa, podpisuj albo ja zrobię to za ciebie.
- Nie mógłbyś, poznaliby. - zaśmiała się chytrze.
- Czyżby?
Patrzył na nią z góry, trzymając mocno za jej kościste ramiona. Ta swoimi brązowymi oczami lustrowała jego twarz i ręce pokryte tuszem. Była na wysokości jego pępka.
Dość ciekawa pozycja. - pomyśleli oboje w tym samym czasie.
- Zostaną mi ślady. - tym razem nie kłamała, jej ciało było bardzo delikatne i wrażliwe.
- Nie obchodzi mnie to.
Fuknęła zarzucając swoimi włosami.
- Mogę cię za to pozwać.
- Droga wolna.
Denerwował ją fakt, że Zayn się uspokoił, albo jej się tak wydawał. Chciałaby zaczął na nią wrzeszczeć, później jej charakter miał się dać mu we skórę i powinien ją oddać, zostawić. Nie wiedziała co dalej robić, nie planowała, że będzie naciskał.
- Do czego ci jestem potrzebna? - zaczęła przechylając głowę w bok. - Nie mam zamiaru przebywać z twoją żoną i bachorami.
- Nie mam żony - sięgną jedną ręką po kartkę, drugą nadal trzymając wiercącą się Arię. - ani bachorów.
- Wolny strzelec, znam ten ból.
Chwycił jeszcze długopis i podał go dziewczynie.
- Podpisz.
Ariabella myślała gorączkowo nad ucieczką, nawet przyszedł jej do głowy pewien pomysł na zwianie, ale co jej z tego? Tu i tak każdy jej nienawidzi, dobrze wie, że chcą się jej pozbyć jak najszybciej.
- Jesteś w pełni świadomy tego czego teraz żądasz.
Zayn nie zareagował. Nie oczekiwał takiej odpowiedzi.
- Okej. - westchnęła głęboko, jakby zmęczona. - Podpiszę, nie wiem do czego jestem ci potrzebna, może lepiej nie myśleć.
- Wyjaśnijmy coś sobie od razu. - spojrzała na niego, kiedy usłyszała donośny baryton. - Nie zamierzam wykorzystywać cię w żaden sposób.
- Taa, każdy tak mówi.
Chwyciła w drżącą dłoń pisak i z lekkim wahaniem machnęła swój autograf. Malik póścił jej ramię, na którym widniała jego odciśnięta dłoń.
Nic nie powiedział kiedy wstała. Po prostu chwycił papier z zamiarem udania się do odpowiednich ludzi, jednak Ariabella weszła przed niego, wpadając prosto w tors mężczyzny.
- Nie mów mi, że jesteś aż tak grzeczny jak się przestawiasz. - chuchnęła mu zimnym powietrzem w szyję, by następnie przejechać po niej koniuszkiem nosa. - Pachniesz burdelem.
CZYTASZ
Silence [ZM]✅
RomancePrzykro mi, ale muszę robić wszystko, by być na szczycie. (c) H-yuna 2016