[2]

9.1K 608 57
                                    

 ☆- 35 i 10 - komentarzy--->Next 

Od czego powinien zacząć? Nie miał zielonego pojęcia jak rozmawiać z nastolatką, która teraz siedziała z założonymi rękami przed nim nie chcąc podpisać jakiegoś papieru.

- Aria. - Clara westchnęła dotykając jej łopatek.

- Nie dotykaj mnie. - warknęła odsuwając się od blondynki najdalej jak mogła.

- Więc proszę cię, podpisz i będziemy mieli z głowy.

- Jesteś zdzirą, jak śmiesz w ogóle tutaj przebywać?

Zayn podniósł wzrok patrząc w zairczoną twarz Ariabelli. Mógł rzecz, że miała ochotę rzucić się na siostrę jego przyjaciela.

- Ile ty masz lat dziecko? - po raz pierwszy odezwał się, głębokim i mocnym głosem. Obydwie kobiety spojrzały na niego w tym samym czasie.

Aria milczała chwilę patrząc na mężczyznę obojętnie i pogardliwie.

- Siedemnaście. - mimo wszystko odpowiedziała.

- Więc bierz długopis i podpisz, bo masz gówno do gadania. - nawet nie mrugną podczas wypowiedzi. - Rozumiemy się?

Zayn nie był mężczyzną któremu się odmawiało i Aria to wyczuła. Uśmiechnęła się zdradliwie opierając o oparcie fotela.

- Och, jak dobrze zdążyłam się zapoznać z ten testamentem będziesz moim nowym tatusiem, tak?

- Nie chcę i nie zamierzam nim być.

- I dobrze, nie jesteś tego wart.

Malik ułożył usta w wąską linię i wstał.

- To ja może was zostawię. - Clara zgrabnie zeszła z krzesła poprawiając swoją spódnicę. Uśmiechnęła się jeszcze nikle do Zayna, a dziewczyna wszystko obserwowała z grymasem na twarzy.

- To wy się teraz pieprzycie? - siedemnastolatka z idiotycznym śmiechem wstała nalewając sobie whiskey do szklanki. Oparła się o stolik kontynuując. - Wczoraj przyłapałam ją z lokajem, dzisiaj jesteś ty. To naprawdę szybka babka.

- Odłóż to.

Dziewczyna zatrzymała się ze szklanką przy ustach.

- Powiedziałem odłóż to.

Jednak było już za późno. Uśmiechnęła się tylko triumfalnie, kiedy Zayn wyrwał jej szklankę rzucając na podłogę. Oczywiście pustą, bo trunek zdążyła już wypić. 

- Ej no. - dziewczyna szarpała się, kiedy mężczyzna po prostu złapał ją za fraki sadzając na wcześniejsyzm miejscu. - Puszczaj, bo zawołam ochronę. - wierciła się niemiłosiernie, wyzywała i kopała stół. Jednak nie mogła zwalić z siebie dotyku Zayna, była zbyt krucha, a ten zbyt masywnym i silnym mężczyzną.

- Podpisuj.

- Nie.

- Nie będę się powtarzać.

- Wiesz co? - jednym machnięciem dłoni odepchnęła kartkę, a ta powęrdowała na środek stołu. - Nie będę nigdzie z tobą jechać. Wyglądasz mi na gwałciciela, nie ufam obcym.

- Wiesz co? - powtórzył jej słowa ze zirytowaniem. - Mam głęboko twoje słowa, podpisuj albo ja zrobię to za ciebie.

- Nie mógłbyś, poznaliby. - zaśmiała się chytrze.

- Czyżby?

Patrzył na nią z góry, trzymając mocno za jej kościste ramiona. Ta swoimi brązowymi oczami lustrowała jego twarz i ręce pokryte tuszem. Była na wysokości jego pępka.

Dość ciekawa pozycja. - pomyśleli oboje w tym samym czasie. 

- Zostaną mi ślady. - tym razem nie kłamała, jej ciało było bardzo delikatne i wrażliwe.

- Nie obchodzi mnie to.

Fuknęła zarzucając swoimi włosami.

- Mogę cię za to pozwać.

- Droga wolna.

Denerwował ją fakt, że Zayn się uspokoił, albo jej się tak wydawał. Chciałaby zaczął na nią wrzeszczeć, później jej charakter miał się dać mu we skórę i powinien ją oddać, zostawić. Nie wiedziała co dalej robić, nie planowała, że będzie naciskał.

- Do czego ci jestem potrzebna? - zaczęła przechylając głowę w bok. - Nie mam zamiaru przebywać z twoją żoną i bachorami.

- Nie mam żony - sięgną jedną ręką po kartkę, drugą nadal trzymając wiercącą się Arię. - ani bachorów.

- Wolny strzelec, znam ten ból.

Chwycił jeszcze długopis i podał go dziewczynie.

- Podpisz.

Ariabella myślała gorączkowo nad ucieczką, nawet przyszedł jej do głowy pewien pomysł na zwianie, ale co jej z tego? Tu i tak każdy jej nienawidzi, dobrze wie, że chcą się jej pozbyć jak najszybciej.

- Jesteś w pełni świadomy tego czego teraz żądasz.

Zayn nie zareagował. Nie oczekiwał takiej odpowiedzi.

- Okej. - westchnęła głęboko, jakby zmęczona. - Podpiszę, nie wiem do czego jestem ci potrzebna, może lepiej nie myśleć.

- Wyjaśnijmy coś sobie od razu. - spojrzała na niego, kiedy usłyszała donośny baryton. - Nie zamierzam wykorzystywać cię w żaden sposób.

- Taa, każdy tak mówi.

Chwyciła w drżącą dłoń pisak i z lekkim wahaniem machnęła swój autograf. Malik póścił jej ramię, na którym widniała jego odciśnięta dłoń.

Nic nie powiedział kiedy wstała. Po prostu chwycił papier z zamiarem udania się do odpowiednich ludzi, jednak Ariabella weszła przed niego, wpadając prosto w tors mężczyzny.

- Nie mów mi, że jesteś aż tak grzeczny jak się przestawiasz. - chuchnęła mu zimnym powietrzem w szyję, by następnie przejechać po niej koniuszkiem nosa.  - Pachniesz burdelem.

Silence [ZM]✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz