[22]

6.5K 491 40
                                    

- Pomogę ci.

- Um - Zayn za bardzo nie wiedział, co miał powiedzieć. Clara bez pytania chwyciła kołdrę, którą trzymał w dłoniach i zaczęła nawlekać na nią pościel. - Dałbym radę sam. 

- Przestań, tymi sprawami powinna zajmować się kobieta. - spojrzała na moment na niego. - Aria powinna ci pomagać, przecież te kilka miesięcy zleci jak z bicza strzelił i będzie samodzielna. 

- Nie rozumiem do czego nawiązujesz.

- Chodzi mi o to - jej głos na pozór był spokojny, jednak widział jak mocno zaciskała ręce na kołdrze. - że powinna ci pomagać, zobaczyć jak wygląda życie, a nie tylko czeka na gotowe.

Zmarszczył brwi.

- Przecież od razu nie zostawię jej na pastwę losu, będzie mieszkać u mnie tyle ile zechce.

Sam zastanawiał się czy on tego chciał... z resztą nie wiedział, skąd wziął się ten temat, przecież chciała mu tylko pomóc.

- Nie masz tak napisane w tych wszystkich papierach. 

- Chyba nie sądzisz, że gdy wybije jej osiemnastka już będzie super ustawiona i niezależna. 

Zaprzestała swoich ruchów przechylając głowę w bok.

- Chyba powinieneś myśleć o tym już teraz. Ma indywidualne nauczanie, dlatego więcej czasu może poświęcić na jakiś kursach, czy coś by później samej się utrzymać. 

- Nie ma studiów, jak niby ma znaleźć tu pracę? - zirytował się. 

- Możesz załatwić jej coś u swoich wspólników, dla chcącego nic trudnego.

Miał wrażenie, że przyszła tutaj tylko po to by go po wkurwiać. I udało jej się.

- Nie wiem jaki masz cel w tym wszystkim, ale przynajmniej do dwudziestego drugiego roku życia będę ingerował w życie Ariabelli. Nie ma nikogo, jak ty sobie wyobrażasz porzuconą ją po raz drugi?

- Normalnie. Ma spory spadek po ojcu, jeśli odpowiednio się za wszystko zabierze, może rozkręcić własną firmę.

- Sama. - warknął z przekąsem. - Naprawdę nie popieram twoich wyobrażeń i dziękuję za pomoc. - podszedł do drzwi i je otworzył. - Dobranoc.

Prychnęła z lekkim uśmiechem.

- Dlaczego tak się wkurzasz? Zayn, gdy tylko wyzwolisz się z obciążeniem jakim ona jest, naprawdę twoje życie będzie lepsze.

- Ariabella nie jest dla mnie jakimkolwiek ciężarem, zapamiętaj to, bo nie zamierasz przez ciebie wlec się po sądach.

Spoważniała. Odłożyła już nawleczoną poduszkę i podeszła bliżej mężczyzny. Spiął się. 

- Mam wyczuć w tym jakiś podtekst?

- Tak, nie powiedziałaś mi o wizycie tej kobiety z sądu. 

- Przepraszam. - uniosła palec wskazujący wyżej. - Ale chyba nie masz nic do ukrycia, prawda? Doszłam do wniosku, że powiem ci o tym jak wyjdziemy na kawę, ale tak jakoś wyszło, że nie poszliśmy. 

Suka.

- Trudno było zadzwonić? - jego oczy jakby pociemniały, przypomniał sobie scenę z bielizną Arii w swoim gabinecie. Wszystko mogło się zawalić przez Clarę...

- Och, bardzo przepraszam - oburzyła się - ale nie takim tonem do mnie. Naprawdę wypadło mi to z głowy, uwierz mi.

Nie wierzył. 

Silence [ZM]✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz