[3]

8.5K 567 49
                                    

 ☆- 35 i 10 - komentarzy--->Next 

Clara odskoczyła niczym poparzona, kiedy drzwi ustąpiły. Poprawiła swoją i tak już pogniecioną sukienkę, a Aria skomentowała to westchnieniem irytacji. To przykre, ale gdy tylko widziała swoją ciotkę miała ochotę zwymiotować. Na wszystkich miała ochotę zwymiotować.

- I jak? - zapytała słabym głosem blondynka patrząc jedynie na Zayna. Jego twarz nie wyrażała nic, nadal do niego nie docierało, że za niedługi okres czasu Aria będzie mieszkać w jego domu i zatruwać dupę tyle ile się da. Naprawdę w tamtej chwili myślał dużo razy mocniej, by wymyślić coś dlaczego dziewczyna po prostu zostanie w posiadłości swojego ojca z gosposią. Nie wyobrażał sobie jego harmonijnego życia z nią. 

- Zostaw nas samych. - spojrzał na brunetkę, która stukała swoimi przedłużanymi paznokciami o komodę. 

- Tak, bo jestem psem i będę wykonywać twoje polecenia.

- Prosiłem cię byś coś kwestionowała?

Zamlaskała jedynie lekceważąc to co powiedział. Nie chciała stać tutaj i patrzeć na twarz swojej ciotki, nie chciała też czuć obecności Malika obok. Więc postanowiła się oddalić, niech nie mają za złe, że gdzieś się ulotniła.

- Tylko na teren posiadłości. - dodał, a jego rysy szczęki zarysowały się. Jakby czytał jej w myślach. 

Aria obróciła głowę w jego stronę. 

- Uważaj, ona może mieć jakąś chorobę. - zaśmiała się cicho. Zayn przez chwilę myślał nad jej słowami ze zmarszczką między brwiami. Jednak kiedy oddaliła się i znikła za rogiem korytarza zrozumiał o co chodzi.

- Przepraszam za nią. - Clara westchnęła dotykając swojego czoła. - Przeżywa trudny okres w życiu.

- To jej nie usprawiedliwia.

- Wiem, ale ma tylko 17 lat, nie można żądać by zmieniła się tak z dnia na dzień. - uśmiechnęła się smutno. - Przecież od zawsze miała ten charakterek. 

Zayn skinieniem dłoni zaprosił Clarę do salonu obok, usiedli naprzeciw siebie i nalali do lampek wina.

- Zgodziła się? - ponowiła swoje pierwsze pytanie, kiedy tylko ich zobaczyła. Zayn ułożył usta w wąską linię.

- Tak, podpisała wszystko.

- To dobrze, nie wyobrażam sobie by tutaj została.

- Niby czemu? - zainteresował się. Przecież planował ją tutaj zostawić.

- Jeśli odetnie się od wszystkiego co sprowadzało ją na złą drogę mogę stwierdzić, że wyjdzie na prostą.

Z dołu dobiegała rozmowa, a później trzask szkła. Dlaczego Zaynowi od razu przyszła na myśl Aria?

Czym prędzej zbiegli schodami na niższe piętro lustrując wzrokiem co się stało. Szklana szafa leżała na podłodze w szczątkach, dwie kobiety lamentowały dość głośno, a obok nich stała... pokaleczona Aria.

- Co się stało? - zapytał Zayn schodząc do dziewczyny.

- To kara boska. - rzekła jedna z kobiet. - Za wszystko co zrobiła.

Malik zdezorientowany spojrzał na zadrapania na twarzy, szyi i rękach Arii. Wyrywała się, kiedy przeszedł ktoś z apteczką i próbował opatrzyć jej rany. 

- I dobrze jej tak, mogła spaść na nią większa szafa.

Zayn nie lubił takiego czegoś. Rozumiał złe nastawienie do siebie, nastoletnie wybryki i brak tolerancji, ale kiedy własne ciotki życzyły małolacie jak najgorzej to była przesada.

- Ubieraj się, jedziemy. - warkną cicho chwytając Arię za łokieć. Przeklęła i wyszarpnęła się.

- Nigdzie z tobą nie jadę.

- Trzeba jej opatrzyć rany. - zauważył mężczyzna z tyłu. Malik powoli lustrował drobinki szkła wbite w jej skórę. Poza tym nie była zbytnio obita przez, jak to powiedziały kobiety 'spadającą szafę'. Trzeba mieć wielkiego pecha by nie zareagować w porę i nie zrobić uniku.

- Pojedziemy do szpitala. - rzekł prostując się lekko. Czuł na dole pleców dłoń Clary. Dlaczego do cholery go dotykała?

Gdyby Carl wiedział, że Aria została siłą wyciągnięta z domu na pewno by mu się to nie spodobało. Jednak Zayn nie chciał dla niej źle, w drodze do jego domu powiedziała mu, że nie zamierza jechać do żadnego szpitala. Był zmęczony i też nie chciał odwiedzać takich miejsc. Dlatego apteczka domowa poszła w ruch, gdy tylko weszli do środka jego królestwa. 

Cisza.

To najlepsze określenie dla jego domu.

Aria lustrowała wzrokiem bogato zdobione wnętrze z założonymi na piersiach rękami. Taa, obrażona na cały świat.

- Czyli, że nie będę już chodzić do wcześniejszej szkoły? - zapytała jak gdyby nigdy nic. Jej głos odbijał się echem po wnętrzu.

Harmonia. 

Zayn jeszcze nie zastanawiał się nad tym, ale wiedział co będzie najlepsze. Zdjął marynarkę i krawat.

- Tak, będziesz miała indywidualne nauczanie.

- Masz mnie za ułomną?

- Naprawdę chcesz znać odpowiedź? 

Ułożyła usta w wąską linię odwracając od niego głowę. Chwycił ze skórzanej kanapy apteczkę, którą wcześniej przygotował i skiną Arii na łazienkę. 

- Chce mi się pić. - rzekła.

- W szafce jest woda, albo lemoniada w lodówce. 

- Chcę piwo.

Zayn bez słowa poszedł do łazienki układając na pralce apteczkę. Dziewczyna jak zabłąkany pies podążała za nim. Więc gdy cofnął się nazdepkał jej na stopę. Odskoczył, a ta syknęła dotykając bolącego miejsca. 

- Przepraszam. - mrukną lustrując wzorkiem jej wyraz twarzy. Aria była bezproblemowa bo już chwilę później jej twarz była zawzięta tak jak przedtem.

- Dam się opatrzyć jeśli napiję się piwa.

Malik chciał jej powiedzieć, że nie będzie jej prosił. Jeśli wda się zakażenie lub inna choroba to jej problem. Jednak nie mógł zmarnować tej szansy, dość małej, ale zawsze jakiejś. Cały czas zapominał, że jego opieka będzie od czasu do czasu nadzorowana. Więc Aria musiała być w stanie nienaruszonym. 

Posłusznie poszedł do lodówki i wyciągną puszkę piwa. Wrócił do siedzącej już na pralce dziewczynie, oglądającej przybory. 

- Masz. - postawił napój na jej kolanach chwytając wodę utlenioną.

Dziewczyna wzięła puszkę do rąk.

- Piwo bezalkoholowe? Pijesz bezalkoholowe piwo? - zaśmiała się spoglądając mu w oczy. Miała oczy swojego ojca. 

- Czasami, masz coś do tego?

- Po prostu - zatrzymała otwierając zręcznie puszkę. - piwo bezalkoholowe to jak pornos w radiu. 





Silence [ZM]✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz