Będąc w szkole cały czas zastanawiałam się nad moim wczorajszym snem. Był inny niż pozostałe, nie wiem co to znaczy.
- znowu ci się śnił?- wyrywa mnie z zamyślenia Mia. Ona jak zawsze trafia w sedno. Pokiwałam głową.
-tym razem jak Cię zabił?
-ostatnio dźgnął mnie nożem.
-poszedł na łatwiznę - zaśmiała się - dobra ale widzę że nie o to chodzi
-wczorajszy sen był inny - zmarszczyła brwi.
-jak inny?
-nie chciał mnie zabić tylko chciał mi pomuc- wyjaśniłam. Sama nie wiem dlaczego mnie to zaciekawiło.
- coś nowego - pokiwałam głową- dobra choć na tą matmę. - i poszłyśmy. Matma minęła bardzo szybko. Nie potrafiłam się skupić na pozostałych lekcjach. Też zastanawiał mnie ten naszyjnik. Po lekcjach Mia odwiozła mnie do domu. Myśl o tym naszyjniki nie daje mi spokoju. Kręcę się po domu bez celu nie potrafię znaleść miejsca. Coś każe znaleść mi ten naszyjnik. Zaczęłam szukać go, w salonie nie znalazłam, więc udałam się do pokoju mamy. Nie mam odwagi szperać w jej żeczach. Aż podskoczyłam gdy zadzwonił telefon. Zeszłam na dół i odebrałam w kuchni.
- halo?
- już niedługo - odezwał się nieznany mi mężczyzna. Głos ma głęboki i bardzo męski. Nie znam tego mężczyzny i skąd wziął mój numer telefonu?
-kim pan jest? - spytałam zdenerwowana. Nic nie powiedział tylko się zaczął śmiać. Ten śmiech, ja go znam. To ten śmiech z moich koszmarów. Ale jak to możliwe? Przecież to tylko sen. One się nie mają prawa wydarzyć. Zastygłam w miejscu. Nie mogłam się ruszyć. Po chwili się rozłończył a ja nadal trzymałam słuchawkę przy uchu. Po paru minutach odłożyłam telefon na miejsce. Może mam urojenia? A może śpię i o tym zapomniałam? Poklepałam się po policzkach. Nic. Uszczypłam się w ramię i też nic. Czyli nie śpię ten śmiech usłyszałam na prawdę. Wyszłam z kuchni i skierowałem się do sypialni mamy. Użądziła go całego na błękitno. To jej ulubiony kolor. Zajrzałam do szuflad w komodzie. Nic. Zajrzałam do szafy też nic. Zajrzałam do szkatułki nie ma w niej naszyjnika. Zaczęłam chodzić w kółko. Gdzie ona mogła go schować. Ja na jej miejscu schowała bym go... Żuciłam się na podłogę żeby zajrzeć pod łóżko. Ja na jej miejscu właśnie tam bym go schowała. Nie myliłam się między szczeblami znalazłam małe zawiniątko a w im naszyjnik świecący na błękitno. Wzięłam naszyjnik i poszłam do swojego pokoju. Po paru minutach weszła mama do domu. Zeszłam szybko na dół i zostałam ją w kuchni wyciągającą zakupy z papierowych toreb.
- cześć kochanie - powiedziała spoglądając na mnie. Położyłam naszyjnik na blat tak żeby go widziała. Gdy go zobaczyła przestała wyciągać zakupy.
- skąd go masz? - zapytała nie odrywając wzroku od naszyjnika.
- z twojego pokoju - nie mam wyrzutów sumienia. Moje sny okazały się być prawdziwe a ona mi nic nie powiedziała na temat naszyjnika.
- grzebałaś mi w pokoju?
- nie zmieniaj tematu. Skąd go masz? - skrzyżowałam ręce na piersi. Zawahała się. Wzięła wdech i powiedziała:
-ten naszyjnik znaleźliśmy w koszyku w którym byłaś - co? Czyli ten chłopak mówił prawdę. Ale... dlaczego mówi mi o tym dopiero teraz?
- czyli na prawdę nie jestem waszą córką - powiedziałam to prawie szeptem.
- wiedziałaś? - w jej głosie słychać zaskoczenie.
- śnił mi się chłopak który mi powiedział o tym że moi rodzice żyją i powiedział mi o naszyjniku - patrzyła się jeszcze przez chwilę na naszyjnik po czym wyszła z kuchni. Po chwili wróciła z jakąś kopertą. Dała mi ją.
- miałam dać ci to wcześniej ale nie wiedziałam jak zareagujesz - usiadłam na swoim ulubionym miejscu przy stole. Otworzyłam kopertę i zaczęłam czytać.
- czyli jestem białym wilkiem? I moi rodzice zostawili mnie dlatego że z nimi nie byłam bezpieczna a naszyjnik mnie do nich doprowadzi?- to nie ma sensu ale mama pokiwał głową
- te sny to była przyszłość i to się może wydarzyć w 80 %- wyjaśniła mama. - ten chłopak ci pomoże dotrzeć do rodziców.
- ale za każdym razem chciał mnie zabić tylko... Tylko wczoraj chciał mi pomóc - spojrzałam na mamę. Ona patrzyła na mnie z zamyśleniem.
- były jakieś różnice w tych snach? - zastanowiłam się chwilę i pokiwałam głową potwierdzając.
- ja nie znam się na tym ale to coś musi... - przerwała. Ktoś póka do drzwi. Mama wyszła z kuchni i poszła otworzyć. Po chwili do kuchni wpadła Mia.
- jak ci powiem to nie uwierzysz
- teraz to uwierzę nawet we wróżki - powiedziałam poważnie ale ona wzięła to za żart i zaczęła się śmiać.
- do naszej szkoły a dokładniej naszej klasy zapisało się dwóch chłopaków - zaczęła skakać z radości.
- skąd wiesz?
- wiesz musiałam pomoc przy rozwieszaniu ulotek i podsłuchałam przypadkowo - w jej przypadku "przypadkowo" znaczy umyślnie. To jeden z minusów Mii.
- jest 21 i przyszłość mi powiedzieć tylko to?
- nie. Będę u ciebie o 7:30
-tak wcześnie? Nie wiem czy się wyrobie - wiem dlaczego ona chce iść tak szybko do szkoły, chce poznać nowych kolegów.
- dobra ja lecę pa - wyszła z kuchni i skierowała się do wyjścia. Po chwili odjechała. Mama stoi przy lodówce. Wstałam wzięłam naszyjnik i poszłam do swojego pokoju. Wzięłam piżamę i udałam się pod prysznic. Gdy już się umyłam położyłam się do łóżka i zasnęłam.
CZYTASZ
wybrana ✅
FantasySiedemnasto letnia Elza prowadzi spokoje życie. Jedynym kłopotem są jej sny a raczej koszmary. Za karzdym razem ten sam chłopak ją znajduję i zabija. Nie ważne gdzie się schowa ani jak się przebieże on zawsze ją znajdzie i zabiję. Czy sny okażą się...