Chris

226 18 0
                                    

W moich oczach znów wezbrały się łzy. Miałam nadzieję, że będzie lepiej, a tymczasem ten głupi siwy "dym" wrócił, a jeden dzień był przecież już spokojny! Chciałabym w tym momencie spotkać się z rodzicami i maleńkim Dean'em, moim prawie trzyletnim braciszkiem... Mam nadzieję, że są bezpieczni. 

Z zamyśleń wytrąca mnie głos chłopaka w moim wieku, zawsze uśmiechniętego, przystojnego Chrisa, za którym szalały wszystkie dziewczyny w szkole.
-Cassie, wszystko dobrze?- spytał z troską.
-Tak. W porządku. Ale musisz mi powiedzieć, jakim cudem dostałeś się tutaj i nie odniosłeś żadnych obrażeń? 

-Ja... Spieszyłem się i okryłem dokładnie każdy fragment swojego ciała.- wyjąkał. Spojrzałam mu w oczy. Okłamywał mnie. Byłam tego pewna. Miałam umiejętność sprawdzania, czy ktoś mówi prawdę. Zawsze się sprawdzała. 
-Nie oszukuj mnie, Chris. Dobrze wiem, że nie mówisz prawdy. Widzę to w Twoich oczach.
-Skąd?!- zaczął, ale mu przerwałam.
-Powiedz mi prawdę.- Próbowałam wydobyć z niego tą informację. Zrezygnowany zakrył sobie twarz rękoma i wyszeptał:
-Jestem odporny. 
-Jak to? Możesz przemieszczać się we mgle i nic Ci się nie stanie?- Skinął głową na potwierdzenie. 

-Ale nie mogę Ci tego wytłumaczyć.- Uprzedził mnie. Odpowiedział na pytanie, którego nawet nie zdążyłam zadać.- Kiedy indziej, w innych okolicznościach z pewnością to zrobię.- Dodał. 
Nie naciskałam. Bałam się, że może w każdej chwili wyjść, iść w swoją stronę, a ja znów zostanę sama. Jeśli będzie chciał, to mi powie o wszystkim. -Tłumaczyłam sobie. 
-Jesteś głodny? Właśnie miałam zamiar zrobić sobie obiad. Co powiesz na... risotto? - Spytałam. On wyszczerzył zęby w uśmiechu.
-Dziękuję, uwielbiam dania z ryżem.
Zaprosiłam go do kuchni, żeby nie siedział w salonie sam. Usiadł na krześle przy stole i przypatrywał się temu, co robiłam bardzo dokładnie.
-Przestań się tak gapić, to rozpraszające!- Krzyknęłam ze śmiechem i rzuciłam w niego ściereczką kuchenną. Odrzucił ją z powrotem w moją stronę, udając minę obrażonego. Wstał i podszedł do okna. Wpatrywał się w ten dość mroczny i niefajny widok. 
Po jakimś czasie siedliśmy do stołu. Przez kilka minut panowała cisza, więc postanowiłam zacząć rozmowę. 
-Dziękuję, że tutaj przyszedłeś... Gdyby nie ty, umarłabym z samotności. 
-Dlatego tu jestem, Cassie. Wiem, że nie cierpisz bycia samotną, a poza tym... lubię Cię. Jednak spodziewałem się, że są tutaj też twoi rodzice i Dean.- Na te słowa po policzku spłynęła mi łza.
-Oni... Nie wrócili...- łkałam.- Nie wiem, co się z nimi stało, rozmawiałam z mamą dwa dni temu, ale połączenie się urwało... A ja mam pewne obawy...
-Ciiii- Chris przysunął się i mnie objął.- Wszystko będzie dobrze, płakaniem im nie pomożesz, wiesz? Rodzice chcieliby, żebyś zajęła się sobą i była bezpieczna. Obiecaj, że nie zrobisz niczego głupiego.
-Obiecuję.- Wytarłam sobie oczy ręką.- Ale mnie nie zostawiaj.
-Dobrze. Ale teraz musisz mnie posłuchać. Musisz nabrać dużo siły, nie możesz się poddać. W przyszłości, zapewne niedalekiej, staniesz przed dość trudnym zadaniem, dlatego pamiętaj, żeby walczyć do końca. I żeby ułatwić Ci to, muszę polepszyć nasze relacje. Dopiero co mówiłem, że nie mogę zdradzić Ci mojej tajemnicy, ale teraz sam sobie zaprzeczam. Po prostu musisz to wiedzieć. Jestem odporny na działanie tego gówna, tak samo jak Ty. A w zasadzie, to prawie odporny. Mgła dla mnie jest jak zwykły, tylko bardzo rozprzestrzeniony dym, którym po pewnym czasie mogę się udusić. Dlatego wystarczyło, żebym chronił twarz. Ale mam pewność, że Ty jesteś na to odporna w całości. Nic Ci nie grozi. Co nie znaczy jednak, że powinnaś teraz wyjść z domu i szukać rodziny.- Ostatnie zdanie wypowiedział, gdy ruszałam w stronę drzwi, dokładnie w tym celu. 
-Nie mogę siedzieć bezczynnie, gdy giną ludzie.- odparłam.
-A ja nie mogę jeszcze objaśnić Ci sposobu, w który działa to, co unosi się od dwóch dni w powietrzu. Musisz wpaść na to sama, inaczej nic nam nie wyjdzie. 
Czyli on wie, co oznacza pojawienie się tej mgły?! Jeszcze zaraz mi powie, że to on ją stworzył... Niedorzeczność. Próbuje mi wmówić, że jestem odporna. Ciekawe, dlaczego! Ludzie giną, a ja miałabym przeżyć? Absurd. A jednak, uległam mu. Uwierzyłam w to, co mówi. I tego dnia zaczęłam obserwować to dziwne zjawisko.


Mgła, która odebrała nam wszystkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz