Amy

141 14 0
                                    

Szłam z dzieckiem na rękach, obawiając się, jak przejdę przez mgłę w mojej dzielnicy. Nie było mnie dość długo, Chris pewnie zaczyna mnie szukać, dużo czasu spędziłam w sąsiedniej dzielnicy. Zbliżał się wieczór i zauważyłam, że w naszą stronę powoli przybliża się kolejna mgła. Przyspieszyłam kroku. Za mną była mgła, przede mną była mgła, a ja stałam na otwartej przestrzeni. Za pierwszym zakrętem, gdy byłam już na swojej dzielnicy, mgły już nie było. Przynajmniej w tym miejscu, bo gdy spojrzałam w stronę, gdzie powinien stać mój dom, szara powłoka mi wszystko zasłoniła. Przykryłam twarz Amelii tak, żeby mogła oddychać, a mgła nie dostała się do jej twarzy. Zaczęłam biec na oślep, w myślach licząc kroki. W odpowiednim momencie skręciłam w prawo i wbiegłam po schodach. Nacisnęłam na klamkę i wpadłam do domu. Zamknęłam drzwi na klucz, po czym odsłoniłam czterolatkę. Zasnęła.
-Cassie? To Ty?!- Usłyszałam głos dobiegający z salonu. Nie chcąc obudzić małej, powiedziałam spokojnie:
-Tak, to ja, Chris. Nic mi nie jest, spokojnie. Za chwilę do Ciebie przyjdę, tylko wezmę prysznic.- Wiedziałam, że już szedł w stronę korytarza. Weszłam po schodach na górę, kierując się w stronę swojego pokoju. Położyłam Amelkę na swoim łóżku i weszłam do garderoby. Jak dobrze, że nie pozwoliłam mamie wyrzucać moich niezniszczonych, najładniejszych ubrań. Znalazłam nawet różową piżamę w kolorowe groszki. Nigdy w niej nie spałam, bo była kupiona za duża, a potem o niej zapomniałam. Wróciłam do sypialni i przebrałam śpiącą księżniczkę. Dopiero teraz zauważyłam, jaka jest śliczna. Miała jasne loki, sięgające jej do połowy pleców. I malutką, zarumienioną twarz. Nagle otworzyła oczy.
-Mama?- Spytała, ziewając w tym samym czasie.
-Tak, malutka. Nie bój się, jesteśmy w domu. Śpij dalej.- Powiedziałam i drugi raz tego dnia pocałowałam ją w czoło. Miała duże, zielone oczy i wyglądała jak prawdziwa księżniczka. Czekałam, aż znów zaśnie, okryłam ja kołdrą i poszłam do łazienki, żeby wziąć prysznic. Gdy zeszłam na dół, pierwsze co ujrzałam to zniecierpliwiona twarz Chrisa.
-Ile można brać prysznic?
-Przepraszam, nie zwracałam uwagi na czas. A poza tym, będę musiała Ci kogoś przedstawić.- Uśmiechnęłam się tajemniczo.
-Kolejny obłąkany facet, którego muszę niańczyć i mówić mu, kim jest?- Chłopak przewrócił oczami.
-Bardzo śmieszne.- Dałam mu kuksańca w bok.
-Ej, a to za co?!
-Za niewinność.- Zaczęłam się śmiać, a on podniósł ręce do góry, dając znak, że wygrałam. - A teraz wybacz mi, ale pójdę coś zjeść.- Minęłam go w korytarzu i weszłam do kuchni. William Noved siedział na krześle kuchennym i pił herbatę.
-Och, panienka Twilight! Dziękuję za gościnę, pani mąż jest naprawdę porządnym facetem.- Spojrzałam na niego zmieszana.
-Ale ja nie mam męża. Chris to mój kolega, tylko mi pomaga, dopóki nie zniknie mgła. - Wytłumaczyłam pospiesznie, nie chcąc wdawać się w dyskusję. Otworzyłam kredens, szukając płatków, które uwielbiał jeść Dean. Znalazłam je dość szybko, ponieważ wyróżniały się opakowaniem. I zapas też miałam tego dość duży. Wyjęłam z lodówki butelkę z mlekiem, i wlałam połowę do garnka. Wsypałam płatki i gotowałam w milczeniu. Po chwili do kuchni wszedł Chris z pełnym dzbankiem w ręku.
-Skąd Ty to wytrzasnąłeś?- Spytałam zdziwiona.
-W gabinecie Twojej mamy rosną pomarańcze, i tak się składa, że akurat kilka dojrzało. No to wycisnąłem je trochę, mama mnie tego uczyła, gdy byłem mały.- Wzruszył ramionami i postawił naczynie na stole. Noved słuchał nas w milczeniu, więc trochę zdziwiłam się, gdy zabrał głos.
-Kogo ze sobą przyprowadziłaś?
-Ja? Nieważne.- Wykręciłam się od odpowiedzi.
-To ja pójdę się położyć.- Powiedział i ruszył w stronę pokoju gościnnego.
-Odprowadzę go, jeszcze nie odzyskał w pełni sił.- Chris ruszył w ślad mężczyzny. Gdy po chwili wrócił, zaczęłam rozmowę.
-Chris... Jest z nami jeszcze jedna osoba. Wcześniej spałeś w salonie, nie chciałeś w pokoju gościnnym, teraz zajął go Noved. Ale znalazłam klucz do drugiego gościnnego, trzymaj.- Mówiąc to, podałam mu klucz.
-A ta kolejna osoba, gdzie będzie spała?
-Ona już śpi. U mnie.
-Nie krępuje Cię towarzystwo kogoś takiego jak ten gość, który przed chwilą stąd wyszedł?
-Ona taka nie jest...- zaczęłam, ale mi przerwał.
-Aha, czyli to kobieta?- Nie dał mi dojść do słowa.
-Czy możesz dać mi dokończyć?- Spytałam zdenerwowana.
-Przepraszam...- Spuścił wzrok, wyraźnie zawstydzony.- To przedstawisz mnie tej osobie, która zasłużyła sobie na to, żeby dzielić z Tobą Twój pokój?
-Chodź za mną.- Powiedziałam, po czym skierowałam się na piętro. Chris posłusznie szedł trzy kroki za mną. Gdy otworzyłam drzwi do mojego pokoju, zamarłam. Amelii nie było w łóżku. Weszłam szybko do środka, rozglądając się. Nagle ciepłe rączki objęły mnie i usłyszałam ją.
-Mamo!- Uśmiechnęłam się do dziewczynki i wzięłam ją na ręce. Już wiedziałam, gdzie była. Zostawiłam otwarte drzwi do garderoby, a przecież były tam wszystkie moje lalki i misie. Chris patrzył na mnie zdziwiony.
-Amy, to jest Chris, mój znajomy. Chris, to jest Amelia. Moja najukochańsza córeczka.- Wypowiadając ostatnie zdanie mocniej przytuliłam do siebie dziewczynkę.
-Pobawisz się, kochanie? Zaraz do Ciebie przyjdę.- Zaproponowałam i postawiłam czterolatkę na podłodze. Przyniosła większość zabawek na mój dywan i zaczęła się bawić. Razem z Chrisem wyszłam z pokoju i zamknęłam za nami drzwi.
-Ty masz dziecko?!- Spytał, nadal rozkojarzony.
-W zasadzie, wcześniej nie miałam, ale już mam.- Wzruszyłam ramionami i uśmiechnęłam się.
-Czekaj, możesz mi to wyjaśnić?
-Niestety, nie. Kiedyś sam to zrozumiesz.- Powiedziałam spokojnie i zostawiłam go samego.


Mgła, która odebrała nam wszystkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz