W podróży

104 9 0
                                    

Odwiedzenie wszystkich dzielnic zajęło mi tydzień. Za 2 tygodnie, jeśli sytuacja nie ulegnie zmianie- wszyscy zginą... Ciała znikną, budowle także. Na miejscu jednego z większych miast będzie rosła zielona trawa, ludzie na nowo zaczną się tam osiedlać. Nie wiem, czy nazwa miasta nie zostanie także zmieniona. Kto chciałby wspominać ludzi nieznających miłości? 
Przemowa w mojej dzielnicy nie udała się. Była krótka, do ludzi powinno to dotrzeć, ale nikt nie zechce wysłuchać dziewiętnastolatki. Pomyślą, że oszalałam! 
W kolejnych miejscach moje wypowiedzi były płynniejsze i wcześniej przemyślane.
Trudno mi jest uwierzyć w to, co prawdopodobnie się stało, dlatego nie zdziwię się, jeśli mi nie uwierzycie. Jednak zanim podejmiecie jakiekolwiek decyzje, przemyślcie to. Od prawie dwóch tygodni w naszym mieście co drugi dzień pojawia się mgła. Każda z nich ma inne właściwości, od niektórych pojawiają się bąble, a inne palą trawę tak, że wszystko jest czarne. Ta druga, o której wspomniałam pojawiła się tylko w jednej dzielnicy i spowodowała więcej strat, niż każda inna. Jednak ta idzie wolniej i dopiero, gdy upłynie miesiąc od pierwszej mgły, całe miasto spłonie, wszyscy jego mieszkańcy zginą, znikną z powierzchni Ziemi, w Wernstrond odrośnie trawa, ale co nam to da, skoro nas już nie będzie? Tutaj stawką jest nasze życie, a żeby je mieć musimy przypomnieć sobie, co to jest miłość! Zauważyliście pewnie, że przez całe już miasto przeszła mgła zabierająca pamięć. Dlatego musimy się pospieszyć, bo ona niedługo zacznie drugą kolejkę swojej wędrówki! Im więcej osób traci pamięć, tym mniejsze mamy szanse na przeżycie! Przypomnijcie sobie, czym jest to cudowne uczucie, miejcie serca, nie bądźcie z kamienia! Jeśli nam się uda, mamy duże szanse wymazania tych wydarzeń z pamięci! Przemyślcie to! Po tych słowach zamilkłam. To było moje przemówienie w ostatniej dzielnicy, która pięć minut później zaczęła płonąć. Łzy pojawiły się w moich oczach. Ludzie zaczęli uciekać, nie wiedząc nawet dokąd biegną. Ktoś złapał mnie za rękę.
-Jestem z Tobą, córko Remusa i Olivii.- Dorosła kobieta z małym chłopczykiem na rękach, obok niej stał prawdopodobnie jej mąż, z dziesięcioletnią dziewczynką. To Susie Red z rodzicami. Znajomymi rodziców... 
-Pani wie, gdzie są moi rodzice?- Spytałam z nadzieją w głosie.

-Nie martw się o nich. Kochają się nawzajem, kochają Ciebie i Twojego brata. Szli jako kochająca się rodzina, więc bez problemu wydostali się stąd. Ja z mężem i dziećmi też się tam wybieramy, ale chcemy najpierw pomóc Tobie. I Ty też możesz wyjść. Skoro masz tyle siły, żeby przemawiać do takich tłumów, masz kogoś, kto Cię wspiera, kogoś, kogo kochasz. Prawda?
-Tak... Ja... Kocham pewnego chłopaka, który jest teraz dla mnie podporą, ale jeszcze bardziej pokochałam czteroletnią dziewczynkę, której zginęli rodzice... Ja... Ona... Ona myśli, że jestem jej matką.
-Bo nią jesteś, Cassie. Jeśli pokochałaś to dziecko bardziej niż tego jedynego, jesteś jej matką. Poświęcasz się dla niej. We trójkę możecie stąd wyjść. Opuścić to miejsce. 
-A co z tymi ludźmi? Nie chcę, żeby ginęli. 
-Prawdopodobnie my nie możemy z tym nic zrobić. Ty zrobiłaś wystarczająco dużo, bardziej nie pomożesz. Myślę, że do niektórych to dotarło, będą się nawzajem przekonywać. Ale jeśli chcesz, możesz poczekać. Może coś zdziałasz, a miasto opuścisz w ostatniej chwili, na przykład dzień, dwa przed końcem wszystkiego. My Ci pomożemy. Będziemy z Tobą do końca. 
Zdałam sobie sprawę, że ta rodzina we mnie wierzy. Wierzą, że uda mi się zapobiec najgorszemu. W tej chwili poczułam przypływ adrenaliny, uwierzyłam w siebie. 
-Może... Państwo zamieszkają u nas w domu?- Zaproponowałam.- Na pewno znajdziemy miejsce.
-Nie, nie musisz. Nasz dom jest większy i teraz prawdopodobnie mamy więcej zapasów. Możemy zgromadzić je w jednym z domów i Wy we trójkę przeprowadzicie się do nas. Mamy kilka wolnych pokojów, zmieściłoby się nas jeszcze więcej. 
-Nie wiem, co powiedzieć...
-Po prostu się zgódź. Tak będzie Ci łatwiej. 
Uwierzyłam jej. W końcu teraz małą Amy zajmował się Chris, nie spuszczał jej z oczu. A gdybyśmy się przenieśli, miałaby się z kim bawić. Byłaby mniej samotna...
-No dobrze. To kiedy możemy przynieść rzeczy?

-Jak najszybciej, kochanie.- Pani Red objęła mnie.- Wszystko będzie dobrze.



Mgła, która odebrała nam wszystkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz