11. Intruz

12.6K 742 56
                                    

Jak na wrzesień było bardzo ciepło. Świeciło mocno słońce, temperatura wahała się w granicach dwudziestu stopni, na niebie nie było ani jednej chmurki. Zresztą nawet deszcz, wichura, śnieżyca czy chociażby burza, nie zepsułyby mi humoru tego dnia. Po długich namowach, Caroline wreszcie zgodziła się, żebym sam wziął Mollie na spacer. Zrobiła to bardzo niepewnie, ale to nie zdołało ostudzić mojego entuzjazmu. Tym razem postanowiłem zrezygnować z wózka i po prostu trzymałem małą na rękach. Szedłem powoli przez park tak, żeby mogła spokojnie rozglądać się na boki i podziwiać widoki. Mój uśmiech powiększał się za każdym razem, gdy tylko spoglądałem w jej uradowaną twarzyczkę. Cieszyłem się, widząc iskierki w jej oczach. Cały czas do niej mówiłem. Dosłownie, bez przerwy. Paplałem totalne głupoty, wszystko, co mi ślina przyniosła na język. Gdyby ktoś stanął z boku i mnie słuchał, pewnie złapałby się za głowę. Szczerze mówiąc, nie obchodziło mnie to. Ważne było, że Mollie mnie słuchała i uśmiechała się do mnie, choć pewnie nie rozumiała żadnego słowa. 

Przystanąłem, gdy zawiał mocniejszy podmuch wiatru. Chwilę wahałem się z myślami, przypominając sobie wszystkie przestrogi Caroline. Przed wyjściem kilka razy powtarzała mi ważne rzeczy do zapamiętania. W końcu podszedłem do jednej z ławek i posadziłem na niej Mollie, asekurując ją przed upadkiem. Po dokładnym upewnieniu się, że wszystko jest w porządku, kucnąłem przed nią, a następnie poprawiłem chustkę zawiązaną na jej szyi, potem starannie naciągnąłem czapkę na jej uszy. Dziewczynka w dalszym ciągu uśmiechała się szeroko, z uwagą obserwując każdy mój ruch. To było przeurocze. 

- Przepraszam, że przeszkadzam...- Usłyszałem za plecami niepewne słowa. Spojrzałem przez ramię w tamtą stronę, dostrzegając niewysoką, blondwłosą dziewczynę z okularami w czerwonych oprawkach. Na oko miała około piętnastu lat. Uśmiechnąłem się do niej zachęcająco. Wzięła głęboki wdech, po czym nieśmiało wyciągnęła w moją stronę kartkę z długopisem.- Mogę prosić o autograf?

Przeważnie się nie zgadzałem. Po prostu odburkiwałem coś w stylu, że nie mam czasu i się spieszę, a następnie odwracałem się na pięcie i odchodziłem. Tym razem ochoczo wziąłem kartkę do rąk.

- Jak masz na imię?- zapytałem.

- Lexie. 

W kilka sekund nabazgrałem parę słów, nawet narysowałem jedno serduszko, kątem oka zerkając w stronę Mollie i upewniając się, czy wszystko z nią w porządku. Na szczęście dziewczynka w dalszym ciągu siedziała grzecznie, wpatrując się w nas z zaciekawieniem wypisanym na twarzy. 

- Ona ma coś z ciebie- stwierdziła po dłuższej chwili ciszy dziewczyna, pokazując głową na Mollie. Uśmiechnąłem się tym razem niepewnie, czując, jak robi mi się gorąco.- Naprawdę jest do ciebie podobna. 

- Tak uważasz?- spytałem, wręczając jej kartkę z moim podpisem. Lexie przyjrzała się badawczo małej, marszcząc brwi w zadumie. Czekałem na jej słowa jak na wyrok. 

- Macie ten sam błysk w oku.

~*~

W drodze powrotnej Mollie nie była już taka spokojna. Ciągle wierciła się na boki, przez co z trudem utrzymywałem ją na rękach. Po pewnym czasie znalazła sobie zabawę. Co chwilę ciągnęła mnie za przydługie włosy i śmiała się ze mnie głośno, gdy krzywiłem się z bólu. Nie komentowałem tego, ale w środku gotowałem się ze złości. Taka mała istotka, a potrafi być tak denerwująca. Przynajmniej miałem kolejny argument, żeby wreszcie wybrać się do fryzjera. 

- Może już wystarczy, maluchu? Za chwilę zostanę łysy- zaśmiałem się, gdy kolejny raz dłoń dziewczynki wylądowała w moich włosach. Po kilku sekundach Mollie grzecznie wzięła rączkę i schowała ją za swoimi plecami. Uśmiechnąłem się delikatnie. 

Pokochaj Nas || H.S.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz