14. Zasypianie

13.3K 697 21
                                    

Nigdy nie należałem do osób jakoś szczególnie romantycznych, czy chociażby pomysłowych. Chciałem w jakiś sposób zaimponować Caroline, ale wiedziałem, że zapraszając ją do najbardziej ekskluzywnej restauracji w mieście, zwyczajnie mi się to nie uda. Caroline była osobą, która nie czułaby się w takim miejscu komfortowo, do tego kiedyś przyznała mi, że woli zjeść śmieciowe jedzenie niż mały kawałek ryby za kilka stów. Po długich rozważaniach postanowiłem wziąć ją do knajpki trochę zapomnianej przeze mnie, ale kiedyś jednej z moich ulubionych. Byłem pewny, że miła, wręcz rodzinna atmosfera panująca w lokalu, przypadnie jej do gustu. 

Po szybkim telefonie do mamy z prośbą o opiekę nad Mollie i niemalże siłowym wyciągnięciu z domu zaskoczonej Caroline, która przez prawie całą drogę ochrzaniała mnie za to, że gdzieś ją zabieram, nie dając jej nawet czasu na przebranie się, udało nam się usiąść do kolacji. Kobieta była wyraźnie zadowolona z mojego wyboru miejsca. Była rozluźniona i cały czas uśmiechnięta, choć jeszcze kilka razy z oburzeniem wyrzuciła mi, że nie uprzedziłem jej o wyjściu. Ja za to byłem niesamowicie ożywiony i podekscytowany. Cały czas ją zagadywałem, opowiadałem wiele zabawnych historii, co chwilę sypałem głupimi żartami jak z rękawa. Cieszyłem się, gdy widziałem, że jest szczęśliwa. Niemalże z lubością obserwowałem każdy jej najmniejszy ruch. To, jak odrzuca włosy do tyłu, w zamyśleniu marszczy nos, przykłada palec do ust, czy wybucha śmiechem po kolejnym moim raczej nieśmiesznym żarcie. Dla mnie po prostu była zawsze piękna. Czułem się, jak nastolatek, kiedy nasze dłonie niewinnie się zetknęły, gdy w tym samym momencie sięgnęliśmy po solniczkę. Mój uśmiech jeszcze bardziej poszerzył się na widok delikatnych rumieńców na jej twarzy. 

Po skończonej kolacji zaprosiłem ją na kubek gorącej czekolady i duży kawałek szarlotki w sąsiedniej kawiarence. Po przejściu przez ulicę Caroline zatrzymała się, po czym objęła mnie i przytuliła. 

- Dziękuję, Harry- powiedziała, wtulając twarz w moją kurtkę. Przyciągnąłem ją jeszcze bliżej siebie i złożyłem czuły pocałunek na czubku jej głowy.- To chyba najlepszy wieczór w moim życiu. 

~*~

- Która?- zapytałem, unosząc do góry dwa wieszaki.

Na pierwszym wisiała klasyczna, błękitna koszula, na drugim z średniej długości rękawem w czarno- czerwoną kratkę. Siedząca na łóżku Caroline przechyliła głowę i podparła ją na dłoni.

- Ta w kratkę- stwierdziła po kilku sekundach. Skinąłem głową i zacząłem ją na siebie ubierać. Kobieta odwróciła ode mnie wzrok i poprawiła kolorową piżamkę Mollie, która siedziała obok niej i z radością bawiła się grzechotką. Po jakimś czasie westchnęła.

- Co jest?- spytałem, marszcząc brwi. Przestałem zapinać guziki i spojrzałem na nią uważnie. W dalszym ciągu unikała mojego wzroku. Przygryzła wargę. Zawsze tak robiła, gdy uparcie się nad czymś zastanawiała. Podszedłem do niej i klęknąłem między jej nogami, biorąc w swoje duże dłonie jej małe, czym zwróciłem na siebie uwagę Mollie. Dziewczynka spojrzała na mnie z dużym zaciekawieniem, wciskając grzechotkę do buzi.- Coś się stało, kochanie?

- Nie, Harry- powiedziała pospiesznie, wreszcie patrząc na mnie i posyłając mi nieśmiały uśmiech. 

- Chyba wiem, o co ci chodzi- stwierdziłem, po czym ucałowałem szybko, ale z uczuciem, obie jej dłonie.- Tak bardzo mi nie ufasz?

- Oczywiście, że ci ufam!- oburzyła się, robiąc naburmuszoną minę. Zaśmiałem się w duchu, bo wyglądała naprawdę uroczo.- Po prostu trochę się obawiam...

- Będę grzeczny- przerwałem jej z uśmiechem, na co uniosła delikatnie kąciki ust, choć z jej oczu dalej biła niepewność.- Naprawdę! Obiecuję, że nie wypiję nawet kropli alkoholu. Pewnie chłopcy będą chcieli wmusić we mnie kilka kolejek, bo nasze spotkania zawsze były pełne procentów, ale będę nieugięty.

Pokochaj Nas || H.S.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz