- Jest do ciebie bardzo podobna, wiesz?- zapytałem szeptem, podchodząc Caroline, która opierała się dłońmi o ramę łóżeczka. Objąłem ją od tyłu, wtulając się z uczuciem w jej plecy. Do moich nozdrzy od razu wdarł się charakterystyczny zapach truskawek, który od jakiegoś czasu kojarzył mi się tylko z nią. Wciągnąłem mocno powietrze, delektując się tym zapachem, a następnie spojrzałem na dziewczynkę pogrążoną w głębokim śnie.
Patrzenie na śpiącą Mollie powoli stawało się jednym z moich ulubionych zajęć. Mała była chyba najsłodszym obrazkiem na świecie. Uwielbiałem obserwować, jak przez sen przebiera nóżkami, albo wymachuje piąstkami. Czasami zdarzało jej się uśmiechnąć lub nieznacznie skrzywić. Chciałem poznać jej sny, ale wiedziałem, że na razie to niemożliwe. Najpierw musi urosnąć i nauczyć się mówić. Wtedy sama mi je opowie.
- Tak uważasz? Nigdy się nad tym nie zastanawiałam...- mruknęła po pewnym czasie Caroline, przerywając ciszę.
- Ma twoje oczy. I nos. I pucate policzki- powiedziałem szybko, szczypiąc kobietę w prawy policzek jakby na potwierdzenie słów. Oburzyła się, jednak nie umiała powstrzymać cichego chichotu. Zgrabnym ruchem odtrąciła moją dłoń.
- Może masz rację- stwierdziła, uśmiechając się szeroko, na co po prostu nie umiałem nie odwzajemnić uśmiechu. Kobieta przeniosła na mnie wzrok.- Wiesz, jedno mnie zastanawia.
- Co takiego?- zapytałem, odgarniając jej włosy do tyłu, by mieć jeszcze lepszy widok na te przepiękne, czekoladowe tęczówki, przez które wręcz wariowałem. Sam do końca nie rozumiałem, dlaczego Caroline tak bardzo na mnie działa, ale wiedziałem jedno. Dzięki niej niesamowicie się zmieniałem. Na lepsze.
- Co Mollie ma w sobie, że tak szybko się do niej przekonałeś?- spytała, w dalszym ciągu wpatrując się uporczywie w moje oczy. Przez jej spojrzenie miałem ogromne problemy ze skupieniem się i racjonalnym myśleniem. Zmarszczyłem brwi, usiłując zrozumieć jej pytanie. Kobieta, widząc moje zawahanie, przygryzła wargę.- Chodzi mi o to, że na początku... Naszej znajomości nie byłeś zbyt pozytywnie do nas nastawiony, a jednak dość szybko zaakceptowałeś Mollie. Na pewno szybciej niż mnie.
- Sam do końca tego nie rozumiem... Początek był dla mnie naprawdę trudny i, cóż, szczerze mówiąc, nie chciałem mieć z wami wtedy nic wspólnego- wyznałem szczerze, obserwując z uwagą jej reakcję. Podświadomie zwiększyłem uścisk na jej brzuchu, bojąc się, że w pewnym momencie ode mnie ucieknie. A tego chyba bym nie przeżył.- Gdy ją pierwszy raz zobaczyłem i uśmiechnęła się do mnie... Nie umiem tego wytłumaczyć, to było magiczne.
- Tak, Mollie potrafi każdego okręcić sobie wokół palca- stwierdziła, uśmiechając się pod nosem.
Jednym, szybkim ruchem odwróciłem ją przodem do siebie, przez co wpadła na mój tors. Chwyciłem jej podbródek dwoma palcami i uniosłem go do góry. Pewnie zaśmiałbym się na widok jej zdezorientowanej miny, jednak tym razem byłem strasznie zestresowany.
- Ale nie jesteś na mnie zła?- zapytałem, a pod koniec mój głos zadrżał pod wpływem emocji. Skrzywiłem się nieznacznie, jednak cały stres uleciał ze mnie jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, gdy Caroline złapała moją twarz w swoje dłonie i delikatnie pogłaskała mnie kciukiem po policzku. Przymknąłem oczy pod wpływem jej dotyku.
- Oczywiście, że nie, głuptasie- powiedziała, a w jej głosie można było usłyszeć rozbawienie.- Od zawsze mnie to zastanawiało i w sumie moje domysły okazały się trafne. Wiem, że na początku nie darzyłeś mnie zbytnią sympatią, ale musisz wiedzieć, że było to obustronne.
Zmarszczyłem brwi, gdy dotarł do mnie sens jej słów. Spojrzałem na nią z oburzeniem.
- Nie lubiłaś mnie?
![](https://img.wattpad.com/cover/44299274-288-k443915.jpg)
CZYTASZ
Pokochaj Nas || H.S.
FanfictionTego się nikt nie spodziewał! Prawda wyszła na jaw! Dwudziestosześcioletni Harry Styles, były członek One Direction i częsty bywalec imprez, ukrywał przed całym światem sekret- narzeczoną oraz półroczną córeczkę! Fani są w szoku, a my zastanawiamy...