Też tak bardzo nienawidzicie pogrzebów jak ja? Płacz, kwiaty i czerń. Ale najgorsze jest wspominianie zmarłych. Ludzie stawiają sobie za cel mówienie samych pozytywnych rzeczy. Tak jakby ta osoba nie miała żadnych wad. Jakby była perfekcyjna. Ludzie są różni, Ale nikt nie jest idealny.
- Jeśli ktoś chce powiedzieć coś o zmarłej to zapraszam.- powiedział kapłan. Myślałem że nikt nie podejdzie, a jednak.
" Byłam nauczycielką Rydel. Była niesamowicie wesołą dziewczyną. Uśmiechnięta. Kochająca życie."
" Chodziłam z Rydel do gimnazjum. Zawsze miała wokół dużo znajomych. Była duszą towarzystwa."
Powiedziało coś kilka osób. Każdy mówił jak to Rydel bardzo kochała życie. Każdy kłamał. Gdy już nikt nie wstawał, nadeszła moja kolej. Wstałem i wolnym krokiem skierowałem się w stronę ambony. Słyszałem jak po kościele przeszła wala szeptów na mój temat. Nikt mnie tu nie zna, a ja nie znam ich. Doszedłem do ambony i rozejrzałem się po całym kościele. Rozpoznałem tylko rodziców Rydel siedzących w pierwszej ławce. Oboje zapłakani dodawali mi otuchy smutnymi uśmiechami.
- Witam Wszystkich. Mam na imię Ellington. Wiem, że mnie nie znacie. Rydel dobrze mnie ukrywała. Wsłuchiwałem się w te przemiłe słowa I muszę wam powiedzieć, że wszyscy jesteście w błędzie. Rydel miała depresję. Była ćpunką. Cały czas powtarzała że ona już nie żyję. Trzy razy próbowała popełnić samobójstwo. Była inna...***********
Hejo! Kilka takich rzeczy organizacyjnych. W tym ff Rydel ma tylko jednego starszego brata. Ich historię poznacie w dalszych rozdziałach, za to Ell ma siostrę. Mam nadzieję, że wam się spodoba <3
Do napisania!