Szósta rano. Promienie słoneczne przedarły się przez okno i stworzyły na białej ścianie mozaikę. Ell otworzył oczy i spojrzał na zegarek. Westchnął głośno i przeciągnął się ziewając. Rozejrzał się po pokoju i znalazł wzrokiem swoje ubranie. Szybko się ubrał i schował portfel, telefon i klucze do mieszkania do kieszeni. Jeszcze przed wyjściem zatrzymał się i podszedł do łóżka. Uklęknął na nim jednym kolanem i nachylił się nad nagim ciałem brunetki. Odsłonił kawałek kołdry z łopatki dziewczyny i lekko je pocałował. Ta tylko cichu mruknęła pod nosem. Brunet uśmiechnął się i wyszedł z pokoju, a następnie z mieszkania. Zbiegł po schodach i wyszedł z budynku. Wyciągnął telefon z kieszeni, wykręcił numer i zadzwonił do swojego przyjaciela.
- Słucham?- usłyszał głos po drugiej stronie sluchawki.
- No hejo! Co ty taki zaspany? Ładny dzień mamy. Pora wstać.- powitał kumpla wsiadając do metra.
- Spiepszaj! Serio Ell? Serio? Szósta rano? Co ty znowu odpierdalasz. Czemu u Ciebie tak głośno? Gdzie ty jesteś?-
- Ja?- rozejrzał się po okolicy.
-Wracam do domu.-
- Do domu? To gdzie ty... Nie gadaj! Przeleciałeś panią psycholog!?- wykrzyczał. Ell mimowolnie zaśmiał się pod nosem.
- Tak jakoś wyszło... Bardziej się Tym ekscytujesz niż ja. A tak btw... Ta baba gada sobie do ludzi kilka godzin i dodstaje takie pieniądze że głowa mała! Ty wiesz jakie ona ma mieszkanie? Rocky! Rocky! Rocky!- zaczął krzyczeć do słuchawki, ale w końcu uśmiechnął się. - Zasnął skurwisyn!- powiedział sam do siebie, a ludzie w metrze oglądali się na niego. Schował telefon i zaczął rozglądać się po ludziach siedzących wokół niego. Zwykli, bez celu w życiu. Pędzą gdzieś. Pewnie do pracy, albo na uczelnie. W takich chwilach Ell lubi rozmyślać o swoim życiu. Wtedy myślami wraca do Ojca. Bohater. Wielokrotnie oznaczny kapitan wojskowy. Nigdy nie byli go w domu. Zawsze był na wojnie, Ale kiedy już wracał to zawsze był najlepiej spędzony czas w jego życiu. Nikt nie dał mu tyle życiowych rad co jego Ojciec. Mimo dyscypliny, którą preferował zawsze był dobry i kochający. Gdyby żył wstydził by się, że ma takiego syna...Kolejne spotkania grupy prowadzącej przez panią Monic Mansen. Kolejna godzina wysłuchania tragicznych przeżyć tych wszystkich ludzi. Ell nie zdawał sobie sprawy, że ci ludzie mają takie historie. Że on ma takie szczęście.
- Dobrze to może zróbmy sobie kilka minut przerwy.- powiedziała Monic po czym dyskretnie spojrzała się na Ell'a i uśmiechnęła się do niego. Chłopak odwzajemnił uśmiech, a gdy tylko kobieta przestała na niego patrzeć to przewrócił oczami.
- Nieźle to sobie wymyśliłeś.- usłyszał. Spojrzał w stronę osoby która odezwała się do niego. Wysoka blondynka. Bardzo ładna. Brązowe oczy, czerwone usta, a w ręku jabłko. Wgryzła się w nie i uśmiechnęła.
- Znamy się?- zapytał niepewnie.
- Jeszcze tylko nie wiem po co, ale się dowiem.- powiedziała. Ell wpatrywał się w nią, ale nie mógł odnaleźć jej twarzy w głowie.
- O czym ty mówisz? O czym się dowiesz?- wypytywal, a blondynka usiadła na parapecie obok. Nachyliła się i ściszyła głos.
- Mówię o Tym, że pieprzysz się z Monic. Wytłumacz mi tylko dlaczego? Lecisz na kasę czy po prostu założyłeś się z kumplami że przelecisz starszą panią?- zapytała i szyderczo się uśmiechnęła.
- Skąd ty...- zaczął. Blondynka zeskoczyła z parapetu i ruszyła w stronę wyjścia.
- Sorry muszę iść...- uśmiechnęła się ostatni raz i zniknęła. Zostawiła Ell'a samego w szoku. Siedział i myślał o tym co się przed chwilą wydarzyło.
Po spotkaniu grupy Ell szybko uwinął się ze sprzątaniem i wrócił do mieszkania spławiając Monic. Myślał tylko o tajemniczej blondynce i nie mógł doczekać się kolejnego spotkania z nią... No właśnie. Kim ona jest?- Dzień dobry wszystkim.- jak zwykle Monic zaczęła zajęcia.
- Dzisiaj zaczniemy od Rydel, która dzisiaj wyjątkowo się nie spóźniła i nawet zgodziła się opowiedzieć swoją historię.- Ell siedział i wpatrywał się w blondynkę, która wyglądała dzisiaj trochę inaczej niż ostatnio. Ostatnio była cała kolorowa i uśmiechnięta. Dzisiaj jest czarna i wygląda Tak jakby płakała przez cały weekend. Rozsiadła się na krześle i podciągnęła kolana pod brodę.
- Rok temu, miałam wypadek. Jechałam razem z bratem samochodem. Przyjechał po mnie po imprezie U mojej przyjaciolki. Było ciemno, ślisko, byłam zdenerwowana, bo rodzice kazali mi wrócić wczesniej. Riker próbował mi wytłumaczyć, że to dla mojego dobra, ale ja...- łzy spłynęły po jej policzku. - Ja go nie słuchałam. Nagle pojawiły się światła, silne uderzenia, a ja...- zatrzymała się na chwilę. - Nie.
Nie potrafię przepraszam.- zerwała się z miejsca i wybiegła z sali. Wśród ludzi przeszła fala szeptów. Monic nie przejęła się zachowaniem dziewczyny i starała się uspokoić resztę. Jednak Ell nie wytrzymał. Nie zważając na protest że strony pani psycholog, wybiegł za blondynką...*********
Do miłego przeczytania <3