Wybiegł na chodnik. Zaczął rozglądać się po ulicy w poszukiwaniu blond dziewczyny. Nie było jej na chodniku, na ulicy, ani na przystanku, ale zauważył ją siedzącą na ławce w pobliskim parku. Nogi miała podciągniete pod brodę, twarz schowaną w kolanach, a blond włosy spadały na jej plecy poruszane przez silny wiatr. Ell szybko ruszył w tamtą stronę. Zastanawiał się co go tam ciągnie? Przecież jej nie zna, nie wie nawet co powinien powiedzieć, a mimo to jego nogi same kierowały go w stronę dziewczyny. Więc szedł. Cicho usiadł obok, Ale domyślał się, że dziewczyna wie o jego obecności. Nie zmieniła jednak pozycji. Tak, jakby nie chciała na niego patrzeć.
- Opuściłaś sale..- zaczął niepewnie.
- Brawo za spostrzegawczość! Dziesięć punktów dla Gryffindoru!- przerwała mu. Nie podniosła głowy by na niego spojrzeć. Ell na te słowa, zaśmiał się cicho pod nosem.
- Wiesz...- zaczął.
- Kim ty w ogóle jesteś??- znowu mu przerwała, Ale tym razem spojrzała na Ell'a. Troche Tak jakby ze złością?
- Pojawiłeś się nagle. Po co ci ten romans z Monic? Wybacz, Ale jakoś nie wierzę, że zawróciła ci w głowie. Jaki ty masz w tym cel?- zapytała. Ell uśmiechnął się. Dopiero teraz zrozumiał, ze tak naprawdę nie ma prawa nawet z nią rozmawiać. W tej chwili zobaczył jaka jest śliczna. Nawet jeśli się złości.
- A ty? Czemu się mną interesujesz? Przypominam tylko, że to ty do mnie wczoraj podeszłaś. To ty to zaczęłaś...- powiedział tonem uwodziciela. Rydel spojrzała na niego z czystą nienawiścią w oczach, a nastepnie chamsko się uśmiechnęła. Opuściła nogi na ziemię, oparła głowę o ławkę i zamknęła oczy relaksujac się.
- Umiesz się odszczekać. Podobasz mi się!- powiedziała żartobliwie. - Ale niczego się nie dowiesz, a potem nie opowiesz wszystkiego Monic.- powiedziała.
- A miałem to w planach?- zapytał zdziwiony chłopak.
-Trudno. Może następnym razem.-
- Skąd pomysł, że będzie następny raz? Ja nawet nie wiem czy dożyje jutra.- spojrzała w niebo. Cały czas poprawiała rozdmuchiwane przez wiatr blond włosy.
- Daj spokój. Jestem w stanie założyć się o to, że jeszcze zatańczysz na moim grobie.- zaśmiał się, a Rydel spojrzała na niego całkowicie poważnie.
- Dobrze, więc zróbmy to!- zawołała i wyciągnęła rękę do chłopaka. Ten zdziwiony, że dziewczyna jego żart wzięła na serio, bardzo powoli i nie pewnie uścisnął jej dłoń. Skórę miała delikatną jak jedwab, dłoń mała, a na palcu miała złoty pierścionek. Spojrzeli sobie w oczy. - Popełniłeś błąd.- stwierdziła i puściła rękę szatyna. Zauważyła, że wzbudziła Tym zdaniem zaciekawienie w oczach chłopaka. - Nie zakłada się o życie z dziewczyną, która miała już trzy próby samobójcze.- powiedziała To tak jakby to było coś normalnego, codziennego. Ell zamarł. Nie spodziewał się. Myślał, że Rydel chodzi na spotkania z powodu śmierci swojego brata. Trzy próby samobójcze. Natychmiastowo całe jego ciało ogarnęło poczucie winy. Co jeśli zachęcił ją do kolejnej?
- Zaskoczony? Nie przejmuj się. Wszyscy tak myślą. W końcu taka radosna blondyneczka jak ja nie może cierpieć.- wstała i odwróciła się w stronę chłopaka. - Muszę już iść. Cześć.- odwróciła się i już chciała odejść, ale Ell ją zatrzymał.
- Zaczekaj!- dziewczyna posłusznie stanęła i odwróciła się na pięcie w stronę szatyna.
- Jestem Rydel.- uśmiechnęła się.
- Ellington.- Dziewczyna spojrzała na niego przyjaźnie.
- Na pewno zapamiętam.- Odeszła. Oboje nawet nie zdawali sobie sprawy jak wiele to spotkanie zmieni w ich życiu...- Stary ty zawsze bierzesz się za inne laski!- wykrzyczał Rocky próbując przekrzyczeć muzykę.
Znajdowali się w ich ulubionym barze. Pomieszczenie było pełne tańczących ludzi stojących pod sceną jakiejś kapeli rockowej. Za barem stała niska brunetka, która ciągle uśmiechała się do chłopaków.
- Inne?- zapytał Ell i upił łyk piwa.
- No wiesz. Jak nie zakonnica, to kobieta starsza o 10 lat, a teraz jeszcze jakaś świrnięta samobojczyni? Stary weź się w końcu za kogoś normalnego i w swoim wieku!- mówił Rocky gestkulując zbyt agresywnie rękami.
- Po pierwsze Monic jest ode mnie starsza o 9 lat, nie 10! I wiesz doskonale, że nie flirtuje z nią dla przyjemności! Chce żeby mi skróciła karę, którą, chce ci przypomnieć mam w 50% przez Ciebie!- wykrzyczał, a Rocky podniósł ręce w geście obrony. - I z tego co wiem, to umawialiśmy się, że nie będziesz wspominał mi Kim! Nie wiedziałem, że jest zakonnicą!- skarcił przyjaciela wzrokiem. - Na koniec chcę ci przypomnieć, drogi przyjacielu, że nie możesz nazywać Rydel świrniętą, bo jej nie znasz.- zakończył swoją przemowę. Pora na Rocky'iego.
- Wyluzuj stary! Po pierwsze to nie moja wina, że wtedy policja Cię złapała, Ale stary ona ma 27lat, a ty dopiero 18! Nawet jak na Ciebie to jest lekka przesada! Nie sądzisz?- spojrzał wymownie na Ell'a, który przewrócił oczami. - Po drugie, dobra, może i nie wiedziałeś, że jest zakonnicą, ale długo Cię zbywała i powinieneś zrozumieć, ze Cię nie chce! A nie zaciągać ją do łóżka. Przez Ciebie zrezygnowała z zakonu. Po trzecie.- westchnął głośno. - Właśnie o to chodzi Ell. Ja jej nie znam, ale ty też nie, a już widać po tobie, że nie spoczniesz dopóki jej nie poznasz. Chociaż ten jeden raz. Jeśli jest tak jak mówisz, to ona przeżyła bardzo dużo. Nie znam jej, ale szkoda mi takich ludzi. Nie chce żebyś ją zranił.- uspokoił ton głosu. Ell spojrzał na niego smutno. Może Rocky ma rację?
- Nie potrafię przestać o niej myśleć.- stwierdził.
- Wiem. Często Tak masz.-
- Więc co powinienem zrobić? Chce ją poznać.- oczekiwał jakiejś dobrej rady że strony kumpla. Rocky spojrzał na niego zamyślony.
- Brnij w to, Ale jeśli zauważysz, ze coś jest nie tak, skończ to. Jak najszybciej. Ona jest bombą z zapalnikiem, zniszczy i siebie i Ciebie. Możesz mieć ją na sumieniu.- powiedział. Ell poklepal go po ramieniu.
- Dzięki stary- Chłopcy uderzyli swoimi butelkami i upili trochę brązowego napoju...*********
Jest i nasza Rydel!
Do następnego!
Buziaki :*