7." Człowiek to nie zabawka."

118 14 3
                                    

- Dobrze. Na dzisiaj koniec. Do zobaczenia w środę.- powiedziała Monic i pożegnała swoich grupowiczów uśmiechem. Gdy ludzie opuścili sale opadła na krzesło i głośno westchnęła ze zmęczenia. Ell postanowił nie zwracać na to uwagi, bo po prostu go to nie obchodziło. Chciał jak najszybciej wysprzątać sale i iść do domu. Miał wyrzuty sumienia, jeśli chodzi o Monic. Miała prawo myśleć, że chciał ją tylko przelecieć, Ale co miał zrobić? Powiedzieć, że flirtował z nią tylko dlatego, ze chciał skrócić sobie karę? Szybko zaczął chować krzesła do schowka.
- Wiesz może co dzieje się z Rydel?- zapytała.
- Skąd mam wiedzieć?- odpowiedział pytaniem nie przestając sprzątać.
- Zazwyczaj gdy jest się parą, dużo się wie o tej drugiej połówce.- powiedziała. W międzyczasie zaczęła pakować swoje swoje rzeczy do fioletowej torebki i kierować się w stronę wyjścia.
- Nie jesteśmy razem. Z resztą ostatni raz widziałem ją tydzień temu.- rzucił sucho nie patrząc na kobietę. Ta cicho westchnęła i nic nie mówiąc opuściła pomieszczenie. Ell odetchnął gdy tylko wyszła. Nienawidził wyrzutów sumienia. Postanowił spróbować nie myśleć o tym. Podszedł do parapetu i wyciągnął telefon, po czym włączył swoją Play listę. Już w dobrym humorze wrócił do uprzątania sali, tańcząc przy tym do ulubionych piosenek. Bez żadnych problemów gibał się po całej sali, nie zauważając, że od pewnego czasu ktoś go obserwuje. Blondynka stała oparta o drzwi i cichutko śmiała się pod nosem. Po chwili odchrząknęła i poprawiła się.
- No no widzę kolega tancerz.- powiedziała i zaczęła się śmiać. Chłopak na jej głos podskoczył przestarszony i spojrzał na nią. Rozpoznając Rydel przewrócił oczami.
- Ha. Ha. Ha. Bardzo śmieszne.- powiedział i spojrzał ze zgrozą na dziewczynę. Blondynka pohamowała smiech I weszła w głąb sali. Po czym usiadła na krześle, które chłopak właśnie miał schować.
- Ej, ale ja mówię serio. Nigdy nie myślałeś, żeby pójść na taniec towarzyski?- zapytała łapiąc chłopaka za koszulkę.
- Nie.- odpowiedział bez namysłu. Dziewczyna puściła go i westchnęła.
- Ja zawsze o tym marzyłam, Ale nigdy nie miałam partnera.- powiedziała patrząc wymownie na Ell'a.
- Nie! Nawet o tym nie myśl!- zaczął wymachiwać rękami.
- No ale czemu nie?!- dziewczyna popatrzyła na niego miną smutnego psa.
- Bo..- zaczął zastanawiać się, ale szybko zorientował się, że nie ma konkretnego powodu.
- Bo?- drążyła dziewczyna, widząc zmieszanie szatyna.
- Bo nie mam dużo wolnego czasu!- wymyślił w końcu i uśmiechnął się triumfalnie!
- Ell skarbie...- zaczęła Rydel i podeszła do chłopaka. - Jestem pewna, że w Los Angeles jest setki takich szkół i myślę, że w którejś na pewno znajdziemy odpowiedni termin i godzinę.- skończyła i podniosła w górę brwi. Chłopak wahał się i kłócił sam ze sobą. Chciał być silny i kategorycznie postawić na swoim, Ale gdy tylko patrzył w te brązowe oczy Rydel miał ochotę zgodzić się na wszystko byle tylko ona była szczęśliwa.
- Ugrhhh! - wysapał przywracając oczami. - No dobrze!- westchnął. Dziewczyna rzuciła mu się na szyję.
- Dziękuję! Dziękuję! Dziękuję!- wykrzyczała. Oderwała się od chłopaka i pocałowała go w policzek. - Zobaczysz! Nie będziesz żałować!- powiedziała.
- No mam nadzieję! A teraz masz mi pomóc sprzątać!- powiedział "groźnie" i posłał dziewczynie złowrogie spojrzenie.
- Tak jest!- odkrzyknęła i przyłożyła dwa palce do czoła salutując. Po czym oboje się zaśmiali I zabrali się do roboty. Chwilę pomilczeli, aż wreszcie Ell przypomniał sobie o Monic.
- Monic o ciebie pytała.- rzekł.
- Tak, wiem. Mijałam się z nią W wejściu.- rzuciła chłodno i znów zaczęli milczeć. Dziewczyna myła podłogi, a chłopak rozkładał maty do pilatesu.
- Dlaczego tak właściwie nie chcesz chodzić na spotkania?- w końcu zapytał zaciekawiony.
- A wsłuchowałeś się kiedyś jak ona prowadzi te zajęcia? Nie tłumaczy nam wartości ludzkiego życia, czy wybierania śmierci lub życia, tylko cały czas mówi co mamy robić. Jakby nam rozkazywała. Nie chodziłam na te zajęcia po to żeby ktoś mówił mi jak mam żyć.- widocznie rozzłościła się na te słowa. Ell zatrzymał się na chwilę i spojrzał na blondynke, która poczuła jego wzrok na sobie o również na niego popatrzyła.
- A po co chodziłaś na te spotkania?- Zapytał patrząc jej prowsto w te brązowe oczy. Dziewczyna westchnęła, jakby męczyła się tą rozmową.
- Nie wiem. Bo mi kazali? Bo może myślałam, że da się mnie jeszcze naładować? Dzisiaj wiem że to nie prawda. Człowiek to nie zabawka. Jeśli się zepsuje to już nie da się jej naprawić.- rzuciła oschle i wróciła do pracy.
- A ja tam wierzę w zmiany ludzi. Myślę, że dla każdego jest szansa.- Ell powiedział z uśmiechem. Jeszcze godzinę siedzieli razem, śmiejąc się, rozmawiając, wygłupiając się. Po czym pożegnali się i umowili na następny dzień...

**********

Oj! Coś nudnawe te bazgroły u góry. Tak się dzieje gdy człowiekowi brakuje weny :/
Do napisania!
Buziaki :*

Ponad śmierć.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz