3. Dominik i ryby głosu nie mają!

3.5K 336 43
                                    

Dziękuję wam za wszystkie wyświetlenia i gwiazdki. Proszę was - wyrażajcie swoją opinię w komentarzach, bo jestem jej szalenie ciekawy.

~Dominik~
Leżałem na podłodze w pokoju gościnnym z potężnymi zawrotami głowy i bólami w nogach. Skończyłem jeździć na tym diabelskim wynalazku. Nie żeby coś, lubiłem rowerek, ale nie w takich ilościach i nie utrzymując cały czas prędkość minimum dwadzieścia kilometrów. Dyszałem zmęczony na dywanie, a Rafał stał nade mną i jadł jabłko bacznie mi się przyglądając.

Wiedziałem, że muszę robić wszystko co każe. Nie mogłem pozwolić, żeby Kacper zobaczył to zdjęcie, nie po tym, co ustaliliśmy na samym początku naszego związku. Rodzice mojej drugiej połówki zgodzili się, żebym z nimi mieszkał za symboliczną opłatą, ale pod jednym warunkiem. Mieliśmy być porządną, szanującą się parą, a nie spotykać się dla kilku razy w łóżku i prowadzić bardzo popularny teraz "otwarty związek".

Ja bardzo się ucieszyłem, bo wiedziałem, że nikt nie byłby w stanie zawrócić mi tak w głowie, że mógłbym zdradzić Kacpra. On też był niesamowicie wyczulony na punkcie zdrady, bo raz zastał swojego chłopaka w jego łóżku z dwoma kolesiami, co jak wyjaśniła mi w tajemnicy jego mama, bardzo przeżył. Razem ustaliliśmy, że rozejdziemy się, jeśli jeden z nas znajdzie dowód na chociażby pozór zdrady, a tym właśnie było to zdjęcie.

- Odpłynąłeś piesku! - Rafał położył stopę na moim policzku, dumnie przyglądając się za ciasno zapiętej obroży. Ja ograniczyłem się tylko, do cichego "nie dotykaj mnie", na co on odpowiedział, że nie będę mu mówić co ma robić, a czego nie, bo to w końcu on jest tu panem. Potem przejechał nogą po moich plecach i kopnął mnie dość mocno w brzuch. Poczułem niesamowity ból i od razu zwinąłem się w kulkę.

- Za próbowanie rozkazywania mi zarobiłeś drugi dzień bez jedzenia. To znaczy, że najbliższy posiłek zjesz dopiero w środę. - Myślałem, że zwariuję. Jak można tak robić. - Ok. Ja lecę na siłownie, a ty posprzątaj mieszkanie i nie wychodź nigdzie do mojego powrotu. - Wyjaśnił "mój pan" i pomachał mi kluczem przed oczami. - Nawet nie próbuj czegokolwiek zjeść, bo kuchnia jest zamknięta, a jeśli wyjdziesz z mieszkania to wiedz, że się o tym dowiem. - Dodał i odszedł.

Po półgodzinie, zgłodniałem i chciałem iść do sąsiadki pożyczyć cokolwiek, żeby jakoś zaspokoić pragnienie. Kiedy jednak otworzyłem drzwi, zobaczyłem na klatce wielkiego mięśniaka ubranego w czarną skórę, który spojrzał na mnie przeszywającym wzrokiem.
- Wybierasz się gdzieś? - Zapytał, a ja spanikowany wcisnąłem mu kit, że chciałem wynieść śmieci. - Wracaj do mieszkania, Rafał nie kazał Cię wypuszczać! - Poczułem się strasznie. Przeraźliwe ssanie w żołądku zamieniło się w strach, który zaczął zjadać mnie od środka. Zgodnie z prośbą Rafała posprzątałem, wszystko co mogłem - bo kuchnia była zamknięta i położyłem się spać.

Obudziłem się, kiedy ktoś zepchnął mnie na podłogę.
- To, że masz tu łóżko, nie znaczy, że masz na nim spać! - Wykrzyczał Rafał, a potem podszedł do mnie i pociągnął za włosy zmuszając do szybkiego podniesienia się z ziemi. - Miejsce psa jest na podłodze i tu od dziś masz spać! Zrozumiano?! - Darł się niemiłosiernie, a ja zauważyłem, że pierwszy raz trzęsę się w jego obecności. Musiał też to zauważyć, bo dodał po chwili łapiąc mnie za obroże i przyciskając bardzo blisko do siebie. - Ooo... mój piesek się mnie boi. Widzę, że tresura daje jakieś efekty! - Po moich oczach zaczęły cieknąć łzy. Nie wiedziałem, jak na to zareaguje, ale puścił mnie, po dał mi znak, żebym się obrócił. Trząsłem się niemiłosiernie, nie mogłem opanować swego obolałego, wygłodzonego ciała. Przysunął się do mnie napierając swoim ciałem na moje tak, że poczułem jego nabrzmiałe krocze. Wyobrażenie tego co mógł mi za chwilę zrobić wywołało dwa prawdziwe wodospady na moich policzkach. On złapał mnie tylko za biodra i zaczął mocno pocierać swoim kroczem, o mój tyłek. Po chwili jednak puścił mnie i odsunął się na bezpieczniejszą odległość. Dotknął mojej szyi, a po chwili zaczął odpinać moją obrożę. Dokładnie i bez żadnego słowa obejrzał wszystkie zasinienia i czerwony sznur malinek wiodący aż pod koszulkę. Była to moja najbliższa pamiątka po Kacprze.

Kości Policzkowe (YAOI)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz