WAŻNE! Kochane kociaki dziś mamy bardzo wyjątkowy dla mnie dzień, ponieważ dziś premiera mojej nowej książki pt. "Krew Marzeń", na której pierwszy rozdział serdecznie was zapraszam!
~Dominik~
Kiedy otworzyłem oczy niemal od razu zasłoniłem je rękami, ponieważ jasności jaka panowała w pomieszczeniu nie dało się wytrzymać. Niestety, choć nic nie zobaczyłem, a przynajmniej moja pamięć przez ten ułamek sekundy nie zarejestrowała żadnego obrazu, to doskonale wiedziałem gdzie jestem. Ścisnąłem mocno powieki i poruszyłem rękami i nogami. Szczęścia, które towarzyszyło mi kiedy zorientowałem się, że nie jestem do niczego przykuty, było równie wielkie, co rozczarowanie, jakiego doznałem, kiedy moja ręka natknęła się na coś kiedy poruszyłem nią w powietrzu. To było szkło, a raczej pleksiglas lub coś w tym rodzaju. Nerwowo, a w dodatku po omacku zacząłem błądzić rękami dalej i po chwili macania zorientowałem się, że znajduję się w takiej samej rurze, co pierwsze trzy egzemplarze kolekcji Wiktora.Teraz dopiero mogłem powoli otwierać oczy i dowiadywać się dokładnie co dzieje się wokół mnie. Siedziałem w rurze, a przede mną zobaczyłem Wiktora w białym fotelu popijającego herbatę.
- Dzień Dobry. - Powiedział radośnie rozkładając ręce. Kiedy odwróciłem od niego wzrok zobaczyłem po swojej prawej trzech wcześniej wspomnianych chłopaków, do których nie powinienem co prawda, ale przywykłem. Natomiast to co zobaczyłem na lewo od miejsca, gdzie obecnie byłem uwięziony przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Stało tam w rzędzie pięć takich samych rur, a w trzech pierwszych z nich spali Fabian, Kacper i Konstancja. Spanikowałem. Tego było za dużo jak na moją zszarganą przez ostatnie miesiące psychikę. Zacząłem walić pięściami o przezroczysty materiał, który oddzielał mnie od Wiktora, płakałem, rzucałem się na wszystkie strony i krzyczałem. To wszystko, to było dla mnie za wiele. Powoli zacząłem naprawdę świrować. Mimo zaczerwienionych już kostek na pięściach i zalanej łzami twarzy dalej starałem się rozwalić moje więzienie.Kiedy kostki bolały już tak, że nie miałem nawet siły nimi uderzać zacząłem wrzeszczeć. Naprzemiennie piszczałem i darłem się jak zarzynana świnia. A Wiktor bez nawet mrugnięcia po raz enty od mojego przebudzenia moczył usta w herbacie, delektując się jej aromatem. Kiedy wreszcie faza krzyku też mi przeszła opadłem bezsilny i oparłem zapłakane oczy o rurę. Łzy lały się po niej ciurkiem, a podły uśmieszek na twarzy Szarego doprowadzał mnie do szału.
- Wiesz jaki mamy dziś dzień? - Zapytał po chwili mojego milczenia i bezruchu.
- Nie. - Odpowiedziałem krótko i zwięźle, czego nauczyłem się po tych wszystkich razach, kiedy obrywało mi się od niego.
- Dwudziesty grudnia. Mówi Ci to coś? - Zapytał, a ja wiedziałem jakiej oczekuje odpowiedzi. Postanowiłem jednak zagrać w jego grę.
- Nie. - Powiedziałem po chwili udawanego namysłu.
- Nie możliwe. - Powiedział teatralnie. Wstał z fotela i zaczął przechadzkę po laboratorium.Miał na sobie białą bokserkę i dżinsowe rurki, a na nogach lśniły jego czarne sztyblety. Podszedł do kopułki najbliżej mnie, czyli tej w której znajdował się Cezary i zaczął stukać o nią palcem.
- Miał najładniejsze oczy jakie widziałem. - Powiedział po chwili zadumy. - Były ładniejsze nawet od twoich, szczególnie kiedy się mnie bał. - Kontynuował swoją wypowiedź, a ja z kamienną twarzą analizowałem każde wypowiedziane przez niego słowo.- Bartuś... mój kochany Bartuś. - Oddalił się trochę, żeby postukać w miejsce, gdzie pływały zwłoki chłopaka.
- Miał dziwne poczucie humoru. Bardzo często nie mogłem go zrozumieć. - Powiedział rysując kółeczko na szkle akrylowym. Po tych słowach przeszedł do mnie. Przykucnął i zaczął mi się przyglądać. Postanowiłem go zdenerwować i obróciłem się do niego plecami.- Wiesz, że z tej strony wyglądasz jeszcze seksowniej? - Ani drgnąłem. Nie miałem zamiaru się odzywać, ani ruszać. Postanowiłem tym właśnie go zdenerwować. Nie kontaktowanie się z nim było dla niego jedyną karą, bo każdą inną formę interakcji ze mną uwielbiał. Nie ważne czy była to kłótnia, czy seks, czy słodkie słówka, czy rozmowa, jego słabym punktem była moja obojętność. Bo w końcu, czy pan może być panem kogoś lub czegoś, komu wszystko jedno?
CZYTASZ
Kości Policzkowe (YAOI)
RomancePerfekcyjny świat Dominika lega w gruzach wraz z wyjazdem jego chłopaka za granicę. Chłopak zostaje sam na sam na pastwę złego losu i jeszcze gorszego Rafała. Obroża to tylko początek tej historii, bo kuzyn Kacpra chce jeszcze dobrze zarobić na głów...