6. Kotek

3K 304 42
                                    

Jejuu... dziękuję wam za każdy komentarz i każdą gwiazdkę. Jesteście kochani! Niestety, wszystkim, którzy planują zamach na Rafała zapowiadam, że tego nie będzie.

***
Do przyjazdu Kacpra zostało: 22 dni
- Kotku wstawaj. - Moje oczy utworzyły się szybko na te słowo, a przede mną zobaczyłem siedzącego na mnie, tak jak kiedyś, Wiktora.
- Nie mogę wstać, bo na mnie siedzisz. - Powiedziałem najbardziej szorstko jak tylko umiałem.
- Zachowuj się! - Powiedział posyłając mi groźne spojrzenie.
- Zachowuję się, tak samo jak ty. - Widziałem po jego minie, że wyprowadziłem go z równowagi.
- Niegrzeczne kotki zasługują na karę, wiesz o tym, prawda? Wczoraj ćwiczyłeś z Piotrkiem tylko cztery godziny, chcesz dziś dwa razy dłużej? - Spojrzałem na niego z niedowierzaniem.
- Nie. - Uśmiechnął się znowu.
- No to świetnie. Pośpiesz się, bo spóźnimy się do szkoły. - Ból w plecach minął. Najważniejsze jest to, że mogłem już na nich leżeć. Czasem tylko bolały jak za dużo nimi ruszałem.

W szkole wszyscy dziwili się, dlaczego noszę muszkę, a moje rumieńce nie chciały zejść z policzków. Chodziłem czasem w koszulach, ale bardzo rzadko wiązałem coś wokół szyi. Ledwo się powstrzymywałem od płaczu. Szczególnie trudno było, gdy mieliśmy zastępstwo na fizyce. Miała do nas przyjść pani od angielskiego, ale musiał przyjść on. Mój pan - Wiktor. Wchodząc do klasy wszystkie dziewczyny gadały z zachwytu o tym jak posłał im ten śnieżnobiały uśmiech, ale tylko ja wiedziałem do kogo on, tak naprawdę miał trafić. Kiedy zaczął gadać coś o stosunkach międzyludzkich, wzajemnym szacunku i wdzięczności za to, co otrzymujemy, to myślałem, że nie wytrzymam.

Po szkole miałem spotkać się z nim w parku i stamtąd pojechać do domu. Jednak nie wiem, czy z braku adrenaliny w organizmie, czy z głupoty, poszedłem z Dawidem pochodzić do galerii. Miałem jeszcze trochę pieniędzy, więc starczyło na kawę w Starbucksie i jakieś ciacho. Kiedy wychodziliśmy z kawiarni, żeby ruszyć do sklepu z elektroniką, bo wyszła kolejna część jakiejś tam gry, którą bardzo lubił mój przyjaciel, gdy nagle ujrzałem Wiktora i jego kierowcę przy głównych drzwiach. Był wyraźnie poddenerwowany, ale na szczęście mnie nie zauważył. Pociągnąłem Dawida za rękę w drugą stronę, a po chwili zniknęliśmy w księgarni. Razem z Dawidem zatopiliśmy się w labiryncie książek, jednak na chwilę się rozdzieliliśmy, bo ten chciał poszukać czegoś na prezent dla mamy. Wziąłem do rąk pierwszą lepszą książkę, która przykuła moją uwagę swoją okładką.
- Poleca pan? - Usłyszałem pewien ciepły głos i już miałem odpowiedzieć, że wziąłem ją tak po prostu, kiedy zobaczyłem przed sobą Wiktora. Nic mu nie powiedziałem, wpatrywałem się w jego złowrogie spojrzenie.

- Pożegnaj się z przyjacielem i marsz do auta! - Wskazał palcem wyjście z księgarni. godnie z poleceniem, poszedłem do Dawida i zmyśliłem jakąś bajeczkę, że muszę już uciekać z powodu pracy dodatkowej i wyszedłem ze łzami w oczach z księgarni. Wsiadłem do białego Mercedesa z przyciemnianymi szybami i oparłem głowę o jedną z nich. Po chwili przyszedł Wiktor i ruszyliśmy.

Cały czas patrzyłem się w widok za oknem, jednak dzięki temu, że Wiktor bardzo mocno zaciskał pięści, usłyszałem strzelanie jego kostek, które dało mi znak, że mam przechlapane. Dojechaliśmy na miejsce, było wpół do trzeciej, kiedy mój pan otworzył mi drzwi od samochodu i podał mi rękę. Na szczęście nie dowiedział się o tym ciastku i kawie. Gdyby nie one to chyba padłbym w tej galerii. W domu, przywitałem się grzecznie z jego mamą i ku jego zdziwieniu nie poszedłem do pokoju, lecz do kuchni. Poszedł za mną, a ja ignorując go zacząłem rozmawiać z panią Helenką.

- Mogę zrobić z panią tą tartę według przepisu mojej mamy? - Kobieta pytająco spojrzała na Szarego, a ten analizując sytuację, skinął tylko głową na tak.
- Oczywiście, proszę pana. - Powiedziała.
- Oj, niech pani przestanie. Jestem Dominik, a nie jakiś pan. - Poszukałem potrzebnych produktów, a kobietę poprosiłem, o zrobienie spodu pod ciasto. Gotowanie z panią Helenką, było czystą przyjemnością. W połączeniu z ignorowaniem Wiktora i tym, że chłopak stał w tej kuchni zagubiony jak dziecko pierwszego dnia w szkole.

Kości Policzkowe (YAOI)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz