29 // Shameful liar

4K 391 89
                                    

Rozdział dwudziesty dziewiąty: Shameful liar (Haniebny kłamca)

Melody

//jakiś czas później//

Wszystko zdawało się nie iść po naszej myśli. Z każdym dniem król Desmond, co raz bardziej naciskał na ślub swojego syna z Beatrice, podobnie Harry z każdym dniem oddalał się bardziej ode mnie. Nie rozmawiał ze mną, unikał mnie. Serce bolało mnie, gdy widziałam, jak odwracał wzrok za każdym razem, gdy zobaczył, że wchodzę do komnaty. Co było najgorsze w tym wszystkim? Świadomość, że nie miałam pojęcia, co się zmieniło. Nie wiedziałam, dlaczego tak bardzo boi spojrzeć się w moim kierunku, dlaczego tak bardzo chce mnie zbyć, gdy jeszcze kilka tygodni temu obiecywał mi ucieczkę z tego przeklętego miejsca. Oświadczał, że jest gotów rzucić wszystko i być ze mną. Chciał założyć rodzinę, mieć dzieci, a przecież nie mógł zmienić zdania z dnia na dzień.

Jego obojętność nie była jednak najdziwniejszą rzeczą w całej tej sytuacji. Z biegiem tych tygodni Harry co raz częściej spędzał czas z Beatrice. Chodzili razem na spacery po pałacowych ogrodach, wyjeżdżali na przejażdżki po królestwie. Wielokrotnie widziałam na jego twarzy szczery uśmiech, gdy rozmawiał z nią. Nie reagował, gdy księżniczka nakazywała mi wysprzątać jej komnatę czy wyczyścić jej suknie. Pewnego wieczoru widziałam nawet, że szedł w stronę jej komnaty z książką w ręce. Nasze ulubione Wichrowe wzgórza czytane były teraz przez ich dwójkę. 

Jeśli to nie było wystarczającą torturą to ja nie wiem, co mogło nią być. 

Księżniczka Gemma i królowa Anne widziały zachowanie księcia. Przypatrywały się ze zdziwieniem, jak do niedawna wielce zakochany Harry stał się obojętnym, oziębłym w stosunku do mnie. Gemma wielokrotnie pytała jej brata czy oby na pewno nie pomylił Beatrice z inną osobą, na co on tylko wzruszał ramionami, ignorując ją.

*

Król zwołał wszystkich swoich najbliższych, gości i służbę do sali tronowej. Nikt nie miał pojęcia, czego dotyczyć ma owe "zebranie". Służki podejrzewały, że chodzi o nadchodzący zimowy bal, ale po co do organizacji byli goście mieszkający w pałacu. 

Wszyscy zgromadzili się w ogromnym pomieszczeniu, szepcząc między sobą i oczekując przyjścia naszego króla. 

Stałam w przodu, ale w miejscu na poboczu. Lucas wraz Philipem siedzieli na przygotowanych dla nich bereżach, rozmawiając o czymś zawzięcie. Luke od czasu do czasu rozglądał się po zgromadzonych, być może w celu odnalezienia mnie w tłumie. Nie czułam potrzeby pokazania mu się w tej chwili.

Krótko potem na wysoki podest wkroczyła księżniczka Beatrice, idący za nią Harry i Gemma, a na samym końcu król Desmond ze swoją żoną. Królowa miała grymas na swojej twarzy, jej brwi były zmarszczone, a palce ściśnięte w pięści. Król natomiast był jej zupełnym przeciwieństwem. Uśmiech na jego twarzy był szeroki, a szczęśliwość aż biła od niego. 

Wyszedł na sam przód, gestem dłoni uciszając swoich poddanych. Na sali zapanowała cisza. Król rozejrzał się dookoła, posyłając każdemu uśmiech.

-Moi drodzy! - krzyknął radośnie - Zabraliśmy się tutaj w bardzo ważnej i radosnej sprawie!

Na moment znów nastała ogromna cisza, nikt nie odważył choćby pisnąć słówka. 

-Mój syn Harold, a wasz książę już wkrótce zostanie królem. Koronacja odbędzie się podczas balu zimowego!

Tłum zaczął wiwatować. Ludzie bili brawo, ciesząc się z koronacji księcia. Widać było, że kochali go i czekali z niecierpliwością na koronację.

-To nie wszystko! - król ponownie krzyknął - W ten sam dzień będziemy świadkami kolejnego ważnego wydarzenia. Mój syn ożeni się z księżniczką Beatrice! Do oświadczyn doszło wczoraj wieczór!

Słowo daję, że moje serce stanęło na moment. Nie potrafiłam złapać oddechu i naprawdę trudno było utrzymać mi równowagę. Tłum na nowo zaczął się radować, gdy Harold wyszedł z Beatrice na środek, trzymając się za ręce. Uśmiechy gościły na ich twarzach.

Moje serce zostało wyrwane z piersi, rzucone na ziemię i zdeptane. Oczy przepełniły się smutkiem, a samotna łza, owoc tego, spłynął po moim policzku. Już teraz wiedziałam, co było przyczyną jego obojętności i ignorancji. Uświadomiłam sobie, że każdego jego słowo było kłamstwem, nic nie znaczącą pustką.

Gdy podniosłam swój wzrok w stronę podium zdziwiłam się, gdy moje oczy napotkały na swojej drodze spojrzenie Harry'ego. Widząc mój wyraz twarzy, uśmiech zszedł z jego twarzy. Wargi delikatnie rozchyliły się. 

Widziałam w nim tylko oszusta, który namieszał w mojej głowie. Nie chcąc dawać mu satysfakcji z mojego smutku, odwróciłam spojrzenie i od razu ruszyłam w tył, mieszając się w tłum. Nie potrafiłam zmierzyć się z rzeczywistością. Nie umiałam spojrzeć w oczy haniebnemu kłamcy, którego tak bardzo kochałam.

***

biedna Mel :( 

Piszcie co myślicie x


The Prince // h.s.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz