Coś czuję, że Harry zostanie znienawidzony po tym rozdziale. Nie będę spojlerować, czytajcie sami :)
Rozdział trzydziesty pierwszy: Royal bastard ( Królewski drań)
Melody leżała w swoim łóżku aż do wieczora, drgawki nie przechodziły mimo wszystkich gorących naparów z ziół, które wypiła. Gemma co jakiś czas doglądała swojej przyjaciółki, martwiąc się o jej zdrowie. Czekała cierpliwie na powrót jej matki na zamek, wiedziała bowiem, że ona będzie wiedziała, co zrobić.
Lucas przez cały czas siedział przy swojej narzeczonej, czuwając nad jej niespokojnym snem, z którego co chwilę się budziła. Zlana zimnym potem i pobudzona uciążliwym kaszlem.
Gdy rodzina królewska powróciła na zamek Gemma od razu poinformowała jej matkę o stanie zdrowia Melody. Wtedy to bez wahania pobiegły do jej komnaty, po drodze prosząc, aby odszukano Mary.
Królowa Anne przyłożyła dłoń do rozgrzanego czoła dziewczyny, niemal od razu marszcząc brwi.
-Moje biedne dziecko - westchnęła, siadając na brzegu jej łoża - Twoje czoło parzy.
-Nic mi nie jest - wychrypiała zmęczonym głosem, zmuszając się do uśmiechu - Naprawdę.
-Jesteś taka sama jak twoja matka - stwierdziła Anne - Tak samo wszystkiemu zaprzeczała.
Nastała chwila ciszy. Królowa egzaminowała twarz Mel, widząc w jej oczach, jak bardzo męczy się z tą dolegliwością. Łzy, które napływały do jej oczu były ewidentną oznaką tego, że czuje się naprawdę źle.
-Poślijcie jeszcze raz po Mary - nakazała Anne.
-Już jestem, wasza wysokość - odparła starsza kobieta, która niosła dużą miskę z zimną wodą w dłoniach.
Podobnie, jak pozostali oceniła stan Melody. Chwyciła także za jej dłoń, sprawdzając wygląd jej żył. Niemal wzdrygnęła się czując chłód jej dłoni. Spojrzała uważnie na nie, widząc jak bardzo są sine.
-Jej dłonie są lodowate - oznajmiła - Krew nie dopływa do jej palców.
-Co możemy zrobić? - zapytał zaniepokojony Lucas, który podniósł się ze swojego miejsca.
-Poleć służącym, żeby przygotowali gorące okłady i podgrzali soku wiśniowego razem z nalewką wiśniową, cynamonem i goździkami - powiedziała Mary, odgarniając włosy z czoła dziewczyny.
Lucas szybko pobiegł do kuchni, przekazując polecenie Mary i instruując wszystkich. Kilka minut później wracał, niosąc duży dzban gorącego napoju, a zaraz obok niego szła pospiesznie Clara z misą niemal, że wrzącej wody.
-Co tu się dzieje? Dlaczego wszyscy są w takim popłochu? - zatrzymał go głos Beatrice, która z chytrym uśmieszkiem przyglądała się jego przerażonej twarzy. Zaraz obok niej stał książę Harry, który także z zaciekawieniem przyglądał się chłopakowi.
-Moja narzeczona, Melody bardzo źle się czuje, straciła krążenie w dłoniach - oznajmił wymijając ich dwójkę i pospiesznie wchodząc do komnaty Mel.
Harry zmarszczył brwi, czując w sobie coś podobnego do zaniepokojenia. Krótko potem podążał za krokami Lucasa, który już wtedy siedział u boku dziewczyny.
-To nie dorzeczne - oznajmiła Beatrice, skupiając uwagę księcia, który nie zdążył nawet przekroczyć progu - To tylko służąca, a zbiorowisko przy niej jak przy najznamienitszej arystokratce.
-Nie jest zwykłą służącą - zaprzeczył, zaciskając pięści.
-A co w niej takiego wyjątkowego? - Beatrice patrzyła na jej narzeczonego z uniesionymi brwiami i założonymi na piersiach rękami - Przecież to tylko dziewczyna z plebsu, w dodatku sierota.
Księżniczka spojrzała prosto w jego oczy, w których widziała walkę. Spodziewała się tego, bo było to przewidzenia.
Harry poczuł w swoich mięśniach przeszywający impuls i momentalnie rozluźnił zaciśnięte pięści.
-Tak, masz rację - odparł.
-Zatem nie rozumiem, dlaczego służąca śpi w komnacie przeznaczonej dla dostojnych gości. Tylko brudzi i niszczy - prychnęła zdegustowana - Założę się, że teraz symuluje chorobę, by popaść w wasze łaski. Na twoim miejscu wypędziła bym ją do pomieszczeń dla służby, tam gdzie jej miejsce.
Harry długo stał, przyglądając się dziewczynie z pozbawioną emocji twarzą. Jedyne, co robił to kiwał głową.
-Carl! - krzyknął głośno, nie kontrolując swojego głosu - Carl! - krzyknął ponownie, gdy mężczyzna nie pojawił się przy nim od razu.
-Tak panie? - zapytał, kłaniając się przed parą.
-Nakaż natychmiastowe przeniesienie tej służącej do pomieszczenia dla służby - nakazał stanowczo.
-Panie, niestety wszystkie pomieszczenia dla służby są zajęte, jedynie podziemne spiżarnie zostały - oznajmił spokojnie sir Carl.
-Doskonale! -wykrzyknęła Beatrice - Zatem tam ją ulokujcie.
-Książę ma na myśli Melody? - zapytał niepewnie, doskonale wiedząc w jakim stanie jest dziewczyna.
-Właśnie ją.
-Ale panie, ona...
-Powiedziałem coś. Masz wykonać rozkaz.
Wtedy to para odeszła, zostawiając zaszokowanego Carla na środku pustego korytarza.
***
Co ten Harry wyprawia?
Co wy o tym myślicie? :(
Piszcie xx
CZYTASZ
The Prince // h.s.
FanfictionCofnijmy się do czasów, kiedy o technologii jeszcze nikt nie miał pojęcia. Powróćmy do momentu, gdy jedynymi rozrywkami ludzi były potyczki rycerskie, festyny i bankiety. Pomyślmy o świecie, który nie był podzielony tylko na kraje, ale i na królestw...