Rozdział dziewętnasty: "I hope that you'll enjoy your meal" (Mam nadzieję, że tobie będzie samkowało)
Harry
Czas mijał naprawdę szybko. Zanim się obejrzeliśmy już był wieczór, co oznaczało, że już wkrótce będziemy musieli zejść na dół, by zasiąść do stołu i zjeść kolację razem z moją rodziną i naszymi gośćmi.
Nie chciałem tak iść. Najzwyczajniej w świecie nie miałem ochoty na to, by widzieć Melody siedzącą obok jej narzeczonego. Wiedziałem, że Mel obiecała mi, iż będzie ze mną, ale mimo wszystko bałem się tego, a już sama myśl bolała mnie nie miłosiernie.
Podczas kolacji siedziałbym naprzeciwko ich dwójki. Dodatkowo mogłem założyć się, że mój ojciec poruszy temat księżniczki Beatrice.
Nie chciałem o tym w ogóle słyszeć! Nie miałem zamiaru zostać mężem dziewczyny, którą miałem okazję widzieć tylko raz w życiu – poza tym to Melody była panią mojego serca, a jak to zwykli mądrzy ludzie mówić, serce nie sługa.
-Znów odpływasz. – zaśmiała się, wyswobadzając się z moich objęć.
Zmarszczyłem brwi, gdy odczułem brak ciepła jej ciała obok mnie. Nie wiem czy było to w ogóle możliwe, ale stawałem się z każdym dniem co raz bardziej uzależniony od jej osoby.
Nie było innej opcji, bym mógł oddać ją w ręce innego mężczyzny. Po moim trupie.
-Przepraszam, ale wzięło mnie na przemyślenia. – uśmiechnąłem się do niej, nie odrywając oczu od jej pięknych, wyspanych oczu. – Wróć tutaj, było tak przyjemnie.
Usłyszałem jej cichy chichot i ku mojemu niezadowoleniu zauważyłem, że wstaje z łóżka, poprawiając przy okazji jej sukienkę.
-Wiem, że tak było. – mówiła, odwracając się twarzą w moją stronę. – Jednak musimy zjawić się na kolacji.
Usiadłem na brzegu łóżka i sięgnąłem po jej dłoń, której skóra była delikatniejsza od wszystkich odmian jedwabiu na świecie.
Przyciągnąłem ją do siebie i sprawiłem, że stanęła pomiędzy moimi nogami, bardzo mocno przewyższając mnie wzrostem. Nie minął moment, a położyła swoje dłonie na moich ramionach i powoli zaczęła wsuwać je wyżej na moją szyję.
Ucałowała moje czoło, wywołując uśmiech na mojej twarzy. Bywały momenty, że marzyłem o tym, by mogła to swobodnie zrobić przy moich rodzicach.
-Coś nie tak? – zapytała, skupiając moją uwagę na niej i unosząc jedną dłoń wyżej. Kciukiem zaczęła wodzić po jednej z moich brwi, zaczynając od przerwy pomiędzy nimi. – Skąd ten grymas?
Dopiero teraz zorientowałem się, że marszczę brwi. Wziąłem głęboki wdech i przyciągnąłem ją bliżej mnie, po chwili składając pocałunek na jej pełnych wargach. Starałem się nacieszyć się nią w jak największym stopniu.
Pocałowałem ją ponownie tym razem pogłębiając nasz pocałunek. Nie protestowała, co cieszyło mnie niezmiernie. Musiałem dopiero oswoić się z tą myślą, że teraz mogę całować ją w każdym momencie – no prawie w każdym.
-Harry.. – próbowała mówić przez nasz pocałunek, a jej słowa tłamszone były przez moje wargi. – Musimy i-iść.
-Nie chcę. – odparłem w końcu, opierając moje czoło o jej i próbując złapać oddech.
-Też nie chcę, ale musimy. – powiedziała, gładząc dłonią mój policzek, a ja mimowolnie zacząłem się w nią wtulać. – Czym prędzej pójdziemy tym prędzej wrócimy i będziemy mogli poczytać.
-Obiecujesz? – zapytałem z nadzieją, patrząc jej prosto w oczy.
-Obiecuję. – uśmiechnęła się pogodnie i złożyła pocałunek na czubku mojego nosa.
*
Wszyscy byli już obecni – moi rodzice, Gemma, Philip, Luke i oczywiście moja Melody, która siedziała dokładnie naprzeciwko mnie.
W spokoju jadła zupę, którą przygotował nasz nadworny kucharz, Ralph. Odkąd pamiętam zawsze przychodziliśmy z Mel do niego, w czasie gdy on gotował. Nie było takiego dnia, że nie dałby nam czegoś do spróbowania. Zawsze uśmiechał się do nas i w ukryciu przed Mary dawał nam jedzenie.
-Książę. – czyjś głos odciągnął mnie od moich wspomnień. Obejrzałem się dookoła i dostrzegłem, że wszyscy wpatrują się we mnie. – Jak się czujesz? Mam nadzieję, że odpoczynek dobrze ci zrobił. – dopiero wtedy dotarło do mnie, że to Philip zawraca mi głowę.
-Już lepiej. – odpowiedziałem. – Znacznie lepiej. – dodałem, wzrokiem nieznacznie uciekając w kierunku Melly.
-Doskonale! – niemal krzyknął mój ojciec, odciągając tym samym uwagę wszystkich ode mnie.
-Co kryje się za tym entuzjazmem, Desmondzie? – zapytała moja mama, kładąc jej dłoń na dłoni mojego ojca.
-Jutro przyjeżdżają nasi nowi gości. – odparł z dumą, która sprawiała, że robiło mi się niedobrze. Wiedziałem doskonale co miał na myśli.
-Jacy znowu goście? – wtrąciła się niezbyt uprzejmie Gemma, otrzymując tym samym karcące spojrzenie naszego ojca.
-Nie tym tonem moja droga. – odparł po chwili, piorunując ją spojrzeniem . Uśmiechnąłem się pod nosem, wiedząc doskonale, że Gem będzie po stronie mojej i Mel. – A odpowiadając na twoje pytanie powiem, że przyjeżdża król Szkocji wraz z jego żoną i córką. – odłożył łyżeczkę na stół, poprawiając ogromny pierścień, spoczywający na jego palcu. – Beatrice zostanie żoną Harry’ego.
Reakcje były zupełnie różne. Melody rozszerzyła oczy i od razu spojrzała na mnie, Lucas znacznie głośniej uderzył łyżką o porcelanę, moja mama wraz z Gemmą sapnęły z zaskoczenia, a Philip wydawał się być uradowany.
-To wspaniała nowina! – odpowiedział od razu. – Gratuluję ci książe! – uśmieszek wkradł się na jego delikatnie pomarszczoną twarz, a on sam wydawał się być uspokojony tą informacją. Zmarszczyłem brwi, nie dońca rozumiejąc przyjaciela mojego ojca.
Nie minęła chwila, a ja ze zgrzytnięciem odsunąłem krzesło od stołu i niemal natychmiast wstałem.
-Wybaczcie, ale nie czuję się najlepiej.
-Haroldzie, nie dokończyłeś kolacji. – stanowczy głos króla rozbrzmiał w całej sali.
-Wybacz ojcze, ale pozwolisz, że nie będę wpychał w siebie jedzenia, skoro nie jestem w stanie. – odparłem, odchodząc od stołu.
Głucha cisza panowała dookoła delikatnie mnie przerażając.
-Ale mam nadzieję, że tobie będzie smakowało. – rzuciłem oschle na odchodne, znikając za ogromnymi drzwiami.
***
oto mamy rozdział nr 19! :)
mam nadzieję, że wam się podobał :)
PS podoba wam się nowa okładka? x
CZYTASZ
The Prince // h.s.
FanfictionCofnijmy się do czasów, kiedy o technologii jeszcze nikt nie miał pojęcia. Powróćmy do momentu, gdy jedynymi rozrywkami ludzi były potyczki rycerskie, festyny i bankiety. Pomyślmy o świecie, który nie był podzielony tylko na kraje, ale i na królestw...