5 // Jealousy

9.4K 635 31
                                    

A/N: Proszę przeczytajcie notatkę pod rozdziałem :) 

Rozdział piąty: Jealousy (Zazdrość)

Unknown

Sir Lucas razem z Melody odeszli w stronę wyjścia na dziedziniec. Chłopak spojrzał na nią i uśmiechnął się pogodnie, chcąc zarazić ją swoim dobrym nastrojem. Na szczęście radość także udzielała się Mel. Odwzajemniła uśmiech i skierowała ich dwójkę w stronę królewskich ogrodów.

Książe Harry od początku, gdy Luke podszedł do jego siostry i Melody bacznie przyglądał mu się. Marszcząc brwi, starał się unormować oddech, gdy odprowadzał wzrokiem parę. Nie wiedział co zrobić. Próbował normalnie wziąć oddech, ale nawet to zdawało się sprawiać mu trudności. Z bezradności przeniósł wzrok na podłogę i uwolnił ze swoich ust drżący oddech, który dotychczas zalegał w jego płucach.

-Gemma miała rację. – powiedział nagle król Desmond. Wszyscy zgromadzeni zwrócili na niego swoją uwagę, czekając aż dokończy jego myśl. – Ta dwójka zdecydowanie odnajdzie wspólny język.

-Mam taką nadzieję. – dodał Philip. – Ta dziewczyna…

-Jej imię to Melody. – wtrącił Harry. Nie lubił, gdy mówiono o niej w taki sposób. Dla niego nie była jakąś tam dziewczyną…Była jedyna w swoim rodzaju. Była tym czego on potrzebował.

-Racja mości książe. – uśmiechnął się przyjaciel króla. – Melody, wydaje się być uroczą osóbką. – pochwalił ją przenosząc wzrok między Harry’m, a jego ojcem. – Nie pogardził bym taką synową.

Harry nie mógł tego słuchać. Nie dopuszczał do siebie myśli o Melody z…kimś innym. To było zbyt przytłaczające dla niego, dlatego też opuścił salę królewskich powitań, pozostawiając dwójkę rozmawiających mężczyzn.

Szybkim krokiem zmierzał do jego komnaty, po drodze mijając jego matkę.

-Haroldzie, zatrzymaj się. – odezwała się, zmuszając go do przystanięcia. – Skąd ten pośpiech synu?

-Źle się czuję. – odpowiedział, kłamiąc. Nie lubił tego robić, ale nie chciał wyjawiać prawdy.

-Podejdź do mnie. – Harry posłusznie zbliżył się do jego matki, która moment później przyłożyła mu dłoń do czoła. – Nie masz gorączki. – odparła tak jakby mówiąc do siebie. – Może to tylko przejściowe. Idź odpocznij, skarbie. – uśmiechnęła się, gładząc go po policzku.

-Oh Anne, tutaj jesteś najdroższa! – głos króla rozniósł się echem po długim korytarzu. – Chodź, kochanie musimy omówić parę spraw.

-Zaraz przyjdę.

-Idź mamo, nie potrzebuję twojej opieki. Zawołam Mary jeśli będę czegoś potrzebował.

-W porządku, ale uważaj na siebie. – ostatni raz przejechała dłonią po policzku jej syna i odeszła odszukać jej męża.

Harry westchnął ciężko odwracając się na pięcie z zamiarem odejścia do jego pokoju.

-Zaczekaj moment, Haroldzie.

-Gemma, tyle razu mówił ci…

-Tak wiem.. Mówiłeś, że nie mam się tak do ciebie zwracać. Jasne…

-Czego ode mnie chcesz? – zapytał, czując narastającą irytację.

-Coś ty taki markotny? – powiedziała, kpiąc przy tym. – Wcześniej u mnie w komnacie zdawałeś się być cały w skowronkach, a teraz…

The Prince // h.s.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz