Rozdział 2

3.8K 374 14
                                    

- Lily, proszę, jeszcze możesz się wycofać... - marudził James.

Spojrzała na niego z powątpieniem.

- Myślałeś, że Lily Potter się podda? - zapytał Syriusz.

- Evans - poprawiła go automatycznie Lily.

- O, proszę! A jak mówiłem Evans przez bite sześć lat to się wściekałaś - powiedział z rozbawieniem James.

Wywróciła oczami i wyjęła z kieszeni dżinsów kawałek pergaminu, który dzień wcześniej dał jej auror Alastor Moody.

Kwatera Główna Zakonu Feniksa znajduje się przy Windcross Street 34.

- Ale tu nic... - zdziwiła się Lily, ale urwała, kiedy na pustej łące między Windcross Street 33 a 35 pojawił się mały, lekko zapuszczony drewniany dom.

- I na co się tak patrzysz? - zapytał Peter. - Przecież tu nic nie ma.

- Trzymaj - podała mu pergamin i uśmiechnęła się pod nosem. - Musicie to przeczytać i powtórzyć w myślach.

Cała czwórka pochyliła się nad karteczką, po czym spojrzała na dom, a raczej miejsce, w którym powinien on stać i po sekundzie na ich twarzach pojawił się cień zrozumienia.

- To dom Szalonookiego? - zapytał James, podchodząc do drzwi.

- Na to wygląda. - odparła Lily i mocno zapukała do drzwi.

Usłyszeli zgrzyt zamka, potem drugiego i trzeciego, aż wreszczie Moody im otworzył.

- A, to wy - mruknął na powitanie.

Weszli do środka, ciekawie rozglądając się po wnętrzu domu. Nie było w nim nic wskazującego na to, ze mieszka tu zatwardziały auror i przy okazji odbywają się zebrania tajnej organizacji walczącej z Voldemortem. Widoczne było jedynie to, że gospodarz nie dba o tak błache sprawy jak porządki. Długi dywan, jakim wyłożony był hol, pokrył się grubą warstwą kurzu, a z donic zwisały wysuszone, brązowe paprocie. Moody zabezpieczył drzwi kilkoma zaklęciami i ruszył wzdłuż ciemnego korytarza. Odebrali to jako znak, że mają iść za nim. Tupali po wykładzinie, wzbijając tumany kurzu.

- Niesamowite, że Szalonooki może mieszkać w takim domu - stwierdził Peter, gdy Moody znajdował się w większej odległości od nich.

- Ta, w ślicznym, przytulnym... - zaczął James.

- ...brudnym, zaniedbanym domku na wsi - mruknął Syriusz i wyszczerzył zęby.

Moody stanął przed ostatnimi drzwiami.

- Słuch to mam nienajgorszy - uznał.

Syriusz zatkał sobie usta z przerażeniem, a Remus zaśmiał się cicho.

Szalonooki otworzył gwałtownie drzwi, a głośne rozmowy w pomieszczeniu ograniczyły się do szeptów.

- Syriusz Black, Remus Lupin, Peter Pettigrew, James i Lily Potterowie - przedstawił ich krótko Moody.

- Evans - mruknęła Lily pod nosem i tylko James, który stał bardzo blisko niej, mógł to usłyszeć.

Uśmiechnął się bezczelnie.

Kilka osób siedzących przy stole Lily znała z widzenia ze szkoły, jak starszą o kilka lat Dorcas Meadowes albo Artura Weasley'a. Więkość zebranych stanowili ludzie dwa razy od nich starsi i pięć razy bardziej doświadczeni. Lily poczuła się niepewnie.

- Nawet Dumbledore przyszedł - szepnął Remus.

U szczytu stołu siedział dyrektor Hogwartu i założyciel Zakonu Feniksa we własnej osobie. Wstał i podszedł do nowych członków.

- Kogo tu mamy? Czwórka największych szkolnych rozrabiaków i Lily Evans? - zachichotał Dumbledore i ku zaskoczeniu wszystkich dodał: - Spodziewałem się was tutaj. Siadajcie.

Zajęli jedne z ostatnich miejsc.

- Witam na pierwszym spotkaniu Zakonu Feniksa - powiedział Dumbledore, tym razem głośniej.

Za mało czasuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz