Rozdział 10

2.9K 316 89
                                    

Osiem miesięcy później

James stwierdził, że nigdy w całym swoim życiu tak bardzo się nie stresował. Dłoń, którą trzymał rękę Lily zaczynała się pocić. Czemu to trwało tak długo!?

Mógłby przysiąc, że minęły wieki, choć tak naprawdę było to tylko (tylko!) siedemnaście godzin. Chociaż... sam się już w tym wszystkim gubił. Szafka przy szpitalnym łóżku Lily zawalona była jednorazowymi kubkami po kawie. Jego oczy przymykały się co chwilę. Nie miał pojęcia jak jego żona to wytrzymywała, chyba że energii dodawał jej ten sam fakt, co Jamesowi.

Już niedługo zostaną rodzicami.

Było to dla niego takie dziwne... Po dziewięciu miesiącach myślenia tylko o własnym dziecku, snuciu fantazji, jak będzie je uczył latać na miotle, grać w szachy czarodziejów i w quidditch'a, nadal nie mógł się oswoić z tą myślą. Ale był wręcz pijany ze szczęścia, bo chwila, w której weźmie małe ciało na ręce, była już bliska.

- Hej, Rogaczu, będzie dobrze - Syriusz poklepał go po ramieniu.

- Wiem - uśmiechnął się do niego. I do Lily - Wiem.

• • •

Zaczynało już świtać. Lily była wyczerpana, z resztą on też. Tak samo Syriusz, Remus, Peter. Uśmiechali się do siebie wszyscy. James, trzymając mocno chłopczyka, zastanawiał się, jak kogoś tak malutkiego można kochać tak bardzo.

- Jest strasznie podobny do ciebie, Jamie - rozczuliła się Lily.

- Tak! - Syriusz ochoczo pokiwał głową - Też jesteś czerwony, pomarszczony, łysy i...

- Och, zamknij się - i tak nie potrafił opanować uśmiechu. Był tatą.

- Żartowałem tylko. Jest tak samo przystojny jak ojciec chrzestny.

Kiedy Syriusz brał na ręce nowo narodzonego chrześniaka, James nachylił się do młodej mamy. Miała zmęczoną, ale równie szczęśliwą twarz jak i on.

- Witaj, Harry Potterze.

__________________
Dziękujcie Boci, zmusiła mnie :")
Czy tylko ja się jaram narodzinami Heri Pota? ^^

Za mało czasuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz