Syriusz zatrzasnął grubą księgę z hukiem.
- Czyli Zaklęcie Fideliviusa.
- Zaklęcie czego? - Dorcas Meadowes zmarszczyła brwi.
- Fi-deli-usa, Syriuszu - zganiła go Lily. - Czytałam gdzieś o tym. Bardzo złożone zaklęcie, nie jestem pewna, czy...
- Na pewno się uda, Lils - powiedział James. - Nawet jeśli, warto spróbować, nie możemy ryzykować ponownego złapania.
- W takim wypadku trzeba wybrać waszego Strażnika Tajemnic - odezwał się Dumbledore. - Skromnie sugeruję moją osobę na to stanowisko, to byłaby najbezpieczniejsza opcja.
- Syriusz - powiedział ni stąd, ni z owąd James.
- Ja - odparł Syriusz. - Ale co?
- Myślę, że to ty powinieneś być Strażnikiem.
- O, bracie! Już drugi raz zostałem tak uhonorowany! Macie Dzień Syriusza?
Lily wywróciła oczami z uśmiechem.
- Zgadzam się z Jamesem, ale nie, Syriuszu, nie mamy Dnia Dobroci dla Psów. To dopiero w przyszłym miesiącu.
Syriusz westchnął zawiedziony i rozejrzał się po pokoju. Znajdowało się w nim kilkoro najbardziej zaufanych członków Zakonu Feniksa, w tym Huncwoci (mimo skończenia szkoły nadal lubił używać tego określenia), Lily i, oczywiście, Dumbledore, który właśnie zabrał głos.
- Nie przeczę, że Syriusz byłby bardzo dobrym Strażnikiem, ale sugeruję inną osobę na to miejsce. Uważam, że najbezpiecznejszą opcją byłbym... ja.
Lily i James spojrzeli po sobie.
- Oczywiście, nie musicie podejmować tak ważnej decyzji dzisiaj. - uzupełnił Dumbledore. - Do kiedy Czarny Pan dał wam czas na zastanowienie?
- Do północy w środę - powiedziała słabo Lily z zaniepokojeniem.
- Cztery dni - rozmyślił się starzec, głaszcząc bezwiednie swoją srebrną brodę. - Poinformujecie mnie o waszej decyzji we wtorek rano, dobrze?
Pokiwali głowami. Wstał.
- To ustalone! - powiedział Dumbledore pogodnym tonem. - Do zobaczenia!
• • •
- James! Słuchasz mnie?! - zapytał Syriusz z lekką irytacją.
- Hm... co? Tak, jasne.
Black wywrócił oczami.
- Wiem, że nie. Mówiłem o Strażniku Tajemnic. Nie ja powinienem nim być.
- Czemu? - James zmarszczył brwi.
- Bo... gdybyś był Voldemortem, kogo byś obstawiał?
- Dumbledore'a - odparł bez wahania.
- I? Kogoś jeszcze? - dopytywał Syriusz.
- Ciebie - westchnął James. - Masz rację, to zbyt oczywiste. Więc kto?
- Peter.
James klasnął w ręce.
- Syriuszu, jesteś geniuszem!
- Ta, często mnie tak nazywają - Black oparł się o ścianę.
- Jak? Geniuszem?
- Nie. Syriusz.
CZYTASZ
Za mało czasu
FanfictionJames Potter i Lily Evans wracają na kolejny rok w Hogwarcie, gdzie... Zaraz, to już chyba było? Lily i James przeżyli już kilka wzlotów i mnóstwo upadków na drodze do miłości. Ale gdy Ten, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać sięga po władzę, nikt, k...