Rozdział 4

3.3K 339 95
                                    

Lily wygładziła pergamin, odłożyła pióro i jeszcze raz przeczytała swój list.


Drogi Syriuszu!

Albo nie widzieliśmy się tyle czasu, albo po prostu nie przywykłam jeszcze do braku Waszej trójki kręcącej się zawsze przy mnie i Jamesie. A on, mimo wszystkich swoich nie zdoła przede mną ukryć swojej tęsknoty za Huncwotami. Niesamowite, że od naszego ślubu minął już miesiąc! Miałbyś jutro ochotę przyjść do nas, oczywiście razem z Remusem i Peterem, na obiad? Chcemy Wam przekazać pewne bardzo, bardzo ważne wieści, które nie mogą czekać aż do niedzieli. James z ich powodu nie chce, żebym chodziła na spotkania ZF, ale ja uważam, że to kompletna bzdura. Może Ty przemówisz mu do rozsądku?

Całusy,
Lily


Lily złożyła kartkę na cztery. Wsadziła ją do zaadresowanej już koperty i dała sowie Jamesa, Cezarowi. Otworzyła okno i wypuściła ptaka.

- Liluś! - rozległo się wołanie. - Widziałaś moją różdżkę?!

- Wydaje mi się, że na stole w kuchni! - odkrzyknęła i po chwili zastanowienia dodała: - Albo w sypialni!

Po krótkiej ciszy James odkrzyknął:

- Znalazłem!

- Ile razy jeszcze zdążysz ją zgubić? - uśmiechnęła się do siebie i weszła do pokoju obok.

W sypialni James stał przed otwartą szafą i wertował ubrania w poszukiwaniu czegoś konkretnego.

- Mam się ubrać jak mugol? - zapytał po raz kolejny tonem męczennika.

Lily poprosiła go, by to zrobił na dzisiejszy wieczór z powodu wizyty u Petunii. Lily nie widziała się z nią od roku. Siostra nie zjawiła się nawet na jej ślubie, bo podobno wyjeżdżała z narzeczonym (którego mieli dziś poznać) w bardzo pilnej sprawie.

- Tak. Najbardziej mugolsko, jak tylko możesz - odparła Lily i rzuciła się na przykryte miękką narzutą łóżko. - Ale nie w garnitur.

- Jesteś pewna? - zapytał James z powagą. - W garniturze wyglądam zabójczo seksownie.

- Oh, oczywiście, kochanie - powiedziała z ironią.

Lily tuliła jeszcze twarz w poduszki, po czym wstała z lekkim ociąganiem i podeszła do Jamesa. Zajrzała mu przez ramię. Po krótkiej chwili zasfanowienia z szafy wzięła sukienkę w kwiecisty wzór i wygładziła materiał ręką. Przyłożyła go do ciała. Najwyraźniej ten wybór ją zadowolił, bo odsunęła się i wyszła z sypialni.

- Gdzie idziesz? - zawołał za nią James rozpaczliwym tonem.

- Przebrać się z dala od twojego pląsającego wszędzie wzroku!

- Mój wzrok i tak pląsał już po wszystkim!

Zaśmiała się głośno i zamknęła drzwi łazienki. Dosłownie ninutę później je ponownie otworzyła, a James był już ubrany w koszulę. Na widok Lily uśmiechnął się szeroko.

- Nie sądzisz, że jest trochę za krótka? - zapytała, gładząc fałdy kwiecistej sukienki.

- Nie! Jest idealna - zachwycił się i bezwiednie potargał włosy.

Za mało czasuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz