Uroczyste pożegnanie

396 28 0
                                    

Z obu perspektyw:

Od kiedy Jessica definitywnie rozstała się z Justinem, nigdy już nie mogła rozpoznać swoich uczuć do drugiej osoby. Taylor była jej jedyną ostoją. Osobą, której ufała, ale nawet i jej czasami nie mówiła wszystkiego. Zdrada Alice zostawiła na niej ogromne piętno, nie ufała nikomu już na tyle mocno, by zdradzić co myśli, czuję, o czym marzy lub czego pragnie. Dlatego też siedząc na fotelu pasażera, zerkała na ciemną drogę, którą jechała razem z Dominiciem, obserwowała jak coraz bardziej oddalają się od domu, ale przede wszystkim go rozumiała. Jechała z nim już dobre 30 minut, zadawała mu mnóstwo pytań, a on milczał, albo odpowiedział tylko:

-Poczekaj. 

Więc czekała. Zaś doskonale wiedziała, że prawdy nie pozna. To byłoby niemożliwe gdyby Dominic Hunter wyznał jej całą prawdę. Znali się zaledwie miesiąc. Ona nigdy by nie zaufała komuś kogo znała miesiąc. Zaś on uprzedził, że powie jej prawdę. Dlaczego to robił? Przecież wczorajsza sytuacja nie była chyba dla niego aż tak emocjonująca. 

Dla niej może i była. Wiedziała, że nigdy nie wypowie tego głośno, ale podniecenie jakie ją ogarniało na samo wspomnienie dotyku jego rąk, było czymś zachwycającym. Dreszcz na myśl o pocałunkach. Jessica nie chciała się przyznać, ale czuła. Coś czuła. A najbardziej pociągała ją tajemnica, która owijała Dominica jak aura. 

Dominic zaś był zupełnie skupiony na drodze. Nie mógł nawet na nią spojrzeć. Irytowały go pytania, które nieustannie zadawała, dlatego też odetchnął z ulgą, gdy już od 15 minut nie odezwała się nawet słowem. Zerknął kilka razy w jej strony, by sprawdzić czy w ogóle oddycha, bo była przerażająco cicha. 

W końcu dojechali. Jessica spojrzała najpierw pytająco na Dominica, ale później rozejrzała się wokoło. 

-Gdzie jesteśmy? - zapytała z niepokojem. 

Dominic wysiadł z samochodu i przeszedł z drugiej strony, by otworzyć dziewczynie drzwi. 

-Nie bój się - polecił. 

Przyłapał się na tym, że wydawał jej polecenia, jakby była jednym z zakładników, których tu tak wiele razy przywoził. Zobaczył, że dziewczyna ma na sobie tylko bluzkę z krótkim rękawem, więc wyjął z samochodu swoją szara bluzę i ją jej podał. 

-Wybacz, jest trochę noszona - uprzedził. 

Jessica założyła bluzę na siebie i natychmiast poczuła ten cudowny zapach, który sprawiał, że kolana jej się uginały. To był jego zapach. Gdy ją założyła, ponownie się rozejrzała. Znajdowali się w lesie. Spojrzała na telefon, nie był zasięgu, a przed nią stał niezbyt duży budynek, który wyglądał jak melina. 

-Dominic, zabierz mnie stąd - poprosiła. 

-Chcesz odpowiedzi - bardziej stwierdził niż zapytał. - W to samo miejsce przywiózł mnie mój wujek. Dokładnie 5 lat temu. Tylko, że ja nie miałem pytań, a odpowiedzi nie chciałem poznać. 

Ku jej zaskoczeniu, chłopak złapał ją za rękę i pociągnął w stronę budynku. Wyjął z kieszeni klucze i otworzył go. Gdy oboje znaleźli się w środku, poczuli zapach stęchlizny, delikatny zapach benzyny, myszy i kurzu. Jessica odruchowo bardziej wbiła się w Dominica. Chłopak zatrzymał się gdy poczuł jej bliskość i uśmiechnął się pod nosem. 

-Czy myślisz, że zaprowadziłbym cię do miejsca, gdzie grozi ci niebezpieczeństwo? 

Jessica przełknęła głośno ślinę, a Dominic wyciągnął rękę i zapalił światło. Budynek się rozjaśnił. Okazał się znacznie większy niż Jess myślała. I nie był pusta fabryką, jakiej się spodziewała. Zobaczyła, że jest podzielony na wiele pomieszczeń, włącznie z piętrem. Jessica spojrzała pytająco na Dominica. 

Jak kochać i nie zwariować?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz