Kilka minut później siedziałam w salonie Candy i wpatrywałam się w zegarek. Czas mijał nieubłaganie. Malcolm po telefonie, który dostał, natychmiast pojechał do szpitala. Policja nie zdradziła mu jaki jest jej stan, jedynie przekazali, że została odnaleziona i w jakim szpitalu leży. Wszyscy chcieliśmy do niej jechać, ale Malcolm uparł się, że ktoś musi zostać, ponieważ za 1,5h mniej więcej miała przyjechać ich matka. Alex przechadzał się po salonie, aż w końcu wyjął kluczyki z kieszeni i ruszył w stronę drzwi.
-Co ty wyprawiasz? - zapytałam.
-Jadę tam.
-Alex, Malcolm kazał nam tu zostać. Ich mama może tu być za niedługo.
-Mam to w dupie! - rzucił mój brat. Zatrzymał się i obrócił w moją stronę. - Wszystko to mam już gdzieś. Chcę tylko ją zobaczyć, dotknąć i usłyszeć jej głos!
Słyszałam jak łamał mu się głos. Widziałam jak w kącikach oczu na świat chcę się wyrwać pojedyncza łza. Czułam jak trzęsie się jego rozemocjonowane ciało. Wzięłam od niego kluczyki i posłałam mu uśmiech.
-No to jedziemy - powiedziałam, bo sama miałam dosyć niewiedzy i nieustannego siedzenia w miejscu.
15 minut później wysiadaliśmy z samochodu i szliśmy w stronę szpitala. W drodze dzwonił do mnie Dominic, a ja mu od razu powiedziałam gdzie zmierzamy i zdecydowaliśmy, że tam się spotkamy. Weszliśmy do szpitala, w recepcji dowiedzieliśmy się, że dziewczyny są na badaniach i nie mogą nam nic powiedzieć, nawet w jakiej sali leżą, bo sal jeszcze nie miały przydzielonych. Dobrze, że na korytarzu po chwili pojawił się Ryan z Dominiciem.
-Wiadomo już coś? - zapytał Ryan.
-Nie, nawet nam nie powiedzieli w jakiejś części szpitala prowadzone są badania - mruknął Alex.
Dominic posłał szyderczy uśmieszek Ryanowi i zwrócił się do pielęgniarki.
-Hej - poszukał jej imienia na plakietce - Madison, tak?
Kobieta spojrzała na niego spod byka, ale miała niecałe 30 lat, więc po chwili uśmiechnęła się lekko ironicznie.
-W czym mogę pomóc?
-Niedawno przywieziono tu trzy dziewczyny. Mogłaby udostępnić mi pani informację, w której części szpitala leżą? Bo widzi pani, nie jesteśmy pewni czy chcemy, żeby właśnie w tym szpitalu pozostały na konsultacjach lub jakiś innych badaniach.
Kobieta uniosła poirytowana brew.
-A to niby dlaczego? - zapytała chłodno.
-Mój brat Nathan Hunter ma swoją klinikę, może pani słyszała?
Kobieta przełknęła głośno ślinę i odparła znacznie cieplejszym głosem.
-Tak, tak. Doktor Hunter czasami pomaga nam w trudnych przypadkach.
-Tak myślałem - uśmiechnął się Dominic. - Jestem pewny, że nie będzie problemu, jeśli Nate, to znaczy doktor Hunter, dołączy do badań. Powinienem zapytać się lekarza prowadzącego dziewczyny, czy mają coś przeciwko.
-Dobrze, zadzwonię do lekarza i zapytam czy mogę udzielić wam informacji, gdzie leżą dziewczyny - pielęgniarka posłała mu nieśmiały uśmiech, a Dominic ścisnął jej dłoń.
-Dziękuje pani bardzo!
Gdy Dominic wrócił do nas miał na twarzy wypisaną wygraną.
-Jak ty to zrobiłeś? - zapytałam.
CZYTASZ
Jak kochać i nie zwariować?
Roman pour AdolescentsNie macie czasami dosyć swoich chłopaków? I w jednym momencie pragnięcie z nimi zerwać! Tak, wy chłopcy, też czasami macie nas dosyć. Kłócimy się, a później godzimy i tak trwa niekończąca się sielanka, którą mądrzy ludzie czasami postanawiają zakońc...