Po ostatniej lekcji miałam zebranie zarządu balu maturalnego. Razem z Taylor udałyśmy się do sali tanecznej, gdzie Hanna, przewodnicząca szkoły, jako cheerleaderka spędzała najwięcej czasu. Weszłyśmy do środka, gdzie jeszcze nikogo nie było. Razem z Taylor skierowałyśmy się pod okno, gdzie usiadłyśmy na krzesełkach, wyjęłyśmy z torebek telefony i zaczęłyśmy przeglądać lookbook'a. Pierwsze pojawiły się Zoey Field i Eva Starling. Przywitałyśmy je serdecznym uśmiechem i skinieniem głowy, ale coś w ich wzroku podpowiadało mi, że dzisiejsze spotkanie nie skończy się dobrze. Zoey unikała mojego spojrzenia, a Eva zaś wyraźnie mi współczuła. Pomyślałam najpierw, że może chodzi o tą bliznę na moim policzku, która niestety, jeszcze było widać. Uspokajał mnie fakt, że jeszcze kilka dni, a ona zniknie, więc nie miałam czym się przejmować. Później do sali dumnie wkroczyła Hanna, a za nią cicho dreptała Jenna zajmująca się przekąskami.
-No to mamy prawie komplet - uśmiechnęła się zadowolona Hanna. Jenna skrzywiła się i z kwaśną minął usiadła obok Taylor, a następnie szepnęła na tyle cicho, że tylko my ją słyszałyśmy.
-Komplet nie komplet, zaraz nastąpi istna katastrofa.
-Co masz na myśli? - zapytałam zaciekawiona.
Ale ona zamiast odpowiedzieć spojrzała w stronę drzwi. Powędrowałam wzrokiem za nią i otworzyłam szeroko usta. Do sali właśnie wchodziła uśmiechnięta od ucha do ucha Alice. Grzywka jej ciemnych włosów była związana w luźnego koka na samym czubku, a reszta włosów opadała. Miała na sobie brązową, zamszową spódniczkę i czarną bluzkę na ramiączkach, którą kończyły frędzelki. Na to miała przewiewną, czarną narzutkę, dosyć luźną z rękawem 3/4. Obok niej szedł wesoły i niezwykle radosny Justin. Śmiali się typowo, jak dobrzy przyjaciele. Za nimi dreptał jeszcze David, który lekko spoważniał, gdy ujrzał moja twarz. Alice nagle zwróciła się ku mnie. Jej uśmiech również przybladł. Justin zrobił to samo. Poczułam, że każdy w tym pomieszczeniu wstrzymuję oddech, a napięcie parowała z naszych ciał jak w saunie. Dziękowałam Bogu, że była z nami Hanna, dziewczyna, która zawsze wiedziała co zrobić, więc w tym samym momencie klasnęła radośnie i zawołała nie zwracając na nic uwagi:
-Wreszcie wszyscy jesteśmy i możemy zaczynać! Siadajcie na krzesełkach, im szybciej przejdziemy do konkretów, tym szybciej skończymy, a że mam mało czasu, to bierzmy się do roboty.
Gdy wszyscy usiedli i Hanna zaczęła gadać, próbowałam się skupić na jej monologu, jednak nie mogłam oderwać oczu od mojej byłej przyjaciółki, która wyglądała nieziemsko. Czułam uścisk w żołądku, ale najbardziej przeszkadzały mi łzy, które cisnęły się do moich oczu, jakby koniecznie chciały pospacerować po moich policzkach. Byłam wdzięczna ojcu, że posłał mnie na lekcje aktorstwa, gdy byłam dzieckiem i teraz bez problemu mogła grać kompletnie wyluzowaną i bezinteresowną. Odliczałam sekundy do końca spotkania, a gdy wreszcie nadszedł ten upragniony czasu, niby z ociąganiem się wyszłam z sali razem z Taylor.
-Widziałaś ją? - zapytała wściekła przyjaciółka, gdy wsiadłyśmy do jej auta. - Ona ma ogromny tupet! Pojawia się tu i panoszy, jakby była u siebie.
-Generalnie prawie jest u siebie - mruknęłam.
-Gówno prawda! - warknęła Taylor i ruszyła z piskiem opon.
-Tay - poprosiłam. - Nie chcę o niej gadać.
-Ale ja chcę! - warknęła dziewczyna. - Nienawidzę jej tak bardzo! - pisnęła wściekła i gwałtownie wyjechała na ulicę.
-Taylor, skup się na drodze.
-Nie ma słów - spojrzała na mnie przyjaciółka - by opisać jak bardzo jej nienawidzę.
CZYTASZ
Jak kochać i nie zwariować?
Novela JuvenilNie macie czasami dosyć swoich chłopaków? I w jednym momencie pragnięcie z nimi zerwać! Tak, wy chłopcy, też czasami macie nas dosyć. Kłócimy się, a później godzimy i tak trwa niekończąca się sielanka, którą mądrzy ludzie czasami postanawiają zakońc...