Rozdział 8

76 7 2
                                    

Słyszę ciche zmieszane szepty i płacz.

- Nie wybudzi się! - powiedział jakiś facet, pewnie lekarz.

- Ellie, walcz!

- Nie da rady!

Te krzyki są bardzo niepokojące. Czy operacja się nie powiodła? Sama nie wiem, nie mogę się poruszyć ani nic zobaczyć. Czuję tylko delikatne wstrząsy. Doktor krzyczy:

- Odsunąć się! - Słyszę głuchy pisk i czuje mocne uderzenie w klatkę piersiową. Domyślam się co to może być. Tą czynność powtarzają przez długi albo dłuższy czas.

- Ethan... Skończ, to nic nie da. Ona chce odejść.

- Nie! Ona chce żyć!

- Ona nie ma dla kogo żyć. Niech dołączy do swojej rodziny. Skończ to.

- Dobrze... Jeszcze chwila.

Co jakiś czas przychodził do nas inny lekarz. Trwa już to jakiś czas. Myślę, że już cztery, pięć godzin. Mija około pięć minut, Doktor kończy. Nic nie mówi i wychodzi. Na korytarzu słyszę donośny głos lekarza

- Nie mam dobrych wieści.  Żyje, ale jest nie przytomna. Jeśli chcecie możecie ją odwiedzić. Kilka osób wchodzi do sali. Myślę i to Victoria  i  Michael. Najpierw mówi do mnie Victoria. Czuje jej dłoń na moim nadgarstku. Nie skupiam się na jej słowach, czekam na chłopaka. Następnie podchodzi do mnie kilka pielęgniarek. Mówią do mnie przez chwilę i wychodzą. Oczekuję na chłopaka. Nie słyszę go.

/////////////

Podziękowania za pomoc lampest i @ruazonid <--- zapraszam ;**
---------------------------------------------------------------------------------------------------------
Bardzo dziękuję za ponad 550 wyświetleń <333 Gdy będzie 800 wyświetleń wychodzi nowe opowiadanie.







My sad storyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz