Inimicitias cz.2

2.4K 172 10
                                    

Harry Pov 

Gdy tylko opuściliśmy z Draco gabinet Dyrektora pożegnałem się z nim i wróciłem do Gryfonów na lekcje transmutacji. Czy powinienem powiedzieć o moim nowym "przyjacielu"Ronowi i Hermionie? Ron na pewno się wkurzy i będzie podejrzliwy wobec Dracona a Hermiona i tak mówi o nim tak jak by nie był taki zły. Muszę im powiedzieć sam niż mają się dowiedzieć z plotek a na pewno już się rozeszło po szkole. Zapukałem do drzwi sali transmutacji i wszedłem do środka. Wszystkie oczy wzniosły się ku mnie i wiedziałem, że plotka się rozniosła. 

-Przepraszam, za spóźnienie pani profesor-mówię i kieruję się w stronę Hermiony, jej oczy lśnią radosnym błyskiem. Czasem mam wrażenie, że znam dwie Hermiony jedną przepełnioną okrucieństwem a druga to ta delikatna Hermiona z pierwszej klasy. Tylko ja jej zostałem, Ron całkowicie odsunął się ode mnie i od niej, jest z nami ale nie tak blisko jak wcześniej. Teraz spędza czas z Nevilem, swoją dziewczyną i z kolegami. Wiem, że wojna się skończyła i każdy ma prawo do szczęścia.Siadam obok dziewczyny i dotykam jej dłoni w geście przywitania na co ona ściska moją dłoń.

-Panie Potter, proszę wyciągnąć pergamin i zacząć robić notatki z ostatniego rozdziału-powiedziała McGonagall znad jakiś prac, która sprawdzała przy biurku. Skinąłem tylko głową w geście zrozumienia i wyłożyłem na blat pergamin i pióro. W tym momencie usłyszałem cichy głoś dochodzący zza moich pleców. 

-Harry-słyszę głos Rona odwracam się lekko w jego stronę aby słyszeć co do mnie mówi-Czy to prawda, że Ty i Malfoy?-pyta a ja wiem o co pyta-Nie będziecie już drzeć kotów?-uśmiecha się krzywo- Czy ktoś rzucił na ciebie zaklęcie?- musi przerwać bo oczy McGonagall wędrują po klasie w poszukiwaniu rozmówców. 

-Ron,  nikt mnie nie zaczarował on po prostu uratował mi życie.On mnie zaprowadził do Snape'a-mówię i widzę jak chłopak zachłysnął się powietrzem.

-Aleee...-wydobywa się z niego-nie wiedziałem-mówi cicho i różowieje na twarzy.

-Nikt tego nie wie oprócz nauczycieli mnie, Hermiony i jego. Postanowiłem mu po dziękować i tak wyszło. Gdyby chciał mnie zabić to na pewno by to zrobił-mówię. 

-Przepraszam Harry. Widocznie źle go ocenialiśmy.

-Jest taki ponieważ nie musi już udowadniać jak nienawidzi Harry'ego Potter'a-rzuca cicho Hermiona.-Wszystko się zmieniło i musimy pozwolić na to aby los prowadził nas przez to życie.A teraz przestańcie gadać i piszcie bo McGonagall nas obserwuje.-Mówi a Ron i ja uśmiechamy się do siebie. Tak teraz brzmi jak nasza koleżanka. 


                                         ******************************************************

Po zjedzonym drugim śniadaniu w którym nie brakowało plotek na temat połączonych dłoni Harry'ego Potter'a i Draco Malfoya udałem się razem z Hermioną i Ronem do lochów na eliksiry. Wtedy ogarnął mną gniew. Nie widziałem tego starego nietoperza od momentu wyjścia z jego kwater. Czuje jak na samo wspomnienie mój gniew rośnie. Pokaż mu, jak bardzo cię zdenerwował mówi głos w mojej głowie i wpadam na pomysł ale potrzebuje pomocy. Hermiona jest za blisko aby mi pomogła a Ron na pewno będzie tym który zostanie pierwszy o to posądzony, ze mi pomaga. Była tylko jedna strona i jedno wyjście. Miałem jeszcze z pięć minut aby wszystko zaplanować. Wiem, że na pewno skończy to się szlabanem ale chce być z nim sam na sam aby móc mu jeszcze bardziej dopiec. Zostawiam Hermione i Rona pod salą a sam rozglądam się szybko za tymi za ta biała czupryną aby móc z nim szybko porozmawiać. Widzę go dopiero na końcu korytarza gdzie stoi z Parkinson i o czymś rozmawiają. Raz się żyje myślę i idę w jego stronę szybkim krokiem. Gdy jestem już  blisko szare oczy znajdują moje i biała brew unosi się w zdziwieniu. 

ConfeSSio/SNARRYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz