4.

272 13 1
                                    

Pierwszy dzień w szkole nie był taki zły. Wręcz przeciwnie, było super. Nauczyciele są naprawde mili,sympatyczni,poza panią Wales od chemii. Okazało się, że chodze z Sam do jednej klasy. Jest wspaniałą mogę powiedzieć chyba już, że przyjaciółką. Na większości lekcji siedzimy razem. Z nikim w naszej klasie się nie zadajemy. Trafiłyśmy do klasy gdzie chodzą typowe gimbusy. Wszystko ich bawi, a rozmowy jedynie na temat ruchania czy imprez. Jakby zatrzymali się w czasie. Już pierwszego dnia wylądowałyśmy u dyrektorki-za nic strasznego.

Retrospekcja:

Siedziałam pod salą gdzie zaraz mieliśmy mieć matematyke. Zauważyłam Sam idącą w moim kierunku. Była wyraźnie zła.
- Wow, ktoś Ci podpadł?-spytałam.
- Tak! Woźny nie pozwolił mi wejść z deskorolką do szkoły.-odpowiedziała.
-wejść? Przeciez to nic takiego,nierozumiem. Deskorolka to nie to samo co rower.
-No dobra,chciałam na niej wjechać do szkoły,ale to drobiazg.
-Sam! W takim razie nie dziwie się jego reakcji- odpowiedziałam ze śmiechem.
- Racja czy nie,chodź. Mam pomysł. - pociągnęła mnie w strone wyjścia ze szkoły.
-A co z Matmą?- spytałam przejęta.Pierwszy dzień i już sobie lekcje odpuszczam?
-Przestań,dzisiaj będzie gadać tylko o regulaminie. Nic ważnego Cię nie ominie.- zgodziłam się,przekonała mnie.
***
-Wiesz,że bedziemy miały przejebane? -spytałam retorycznie. To było oczywiste.
- Wyluzuj,pierwszy dzień szkoły.  Trzeba mieć wielkie wejście. Zresztą nie łamiemy przepisów. Zakazuje się wjazdu rowerem,na rolkach i deskorolkach.- zabrzmiał dzwonek na przerwe. Uczniowie wychodzili z sali.
- dobra,teraz! -krzyknęła blondynka. Nie było już odwrotu.
Wjechałyśmy do szkoły na wózku zakupowym,wziętym z najbliższego supermarketu. Pierwszy raz byłam w centrum uwagi. Kiedy zauważył nas woźny,zaczął nas gonić. To było jak zabawa w kotka i myszkę. Jaka musiała byc reakcja braci i Justina kiedy zauważyli mnie w tej sytuacji. W tamtym momencie adrenalina przejęła moje ciało,niczym się nie przejmowałam. Wkońcu jednak dając mu tą satysfakcje,dałyśmy się złapać na "gorącym uczynku" i wylądowałyśmy na dywaniku.

Z Justinem też miałam super kontakt. Codziennie po lekcjach przychodziliśmy do siebie,oglądaliśmy filmy,graliśmy w gry albo poprostu rozmawialiśmy. Lubiliśmy przebywać w swoim towarzystwie. Byłoby idealnie,gdyby nie Tiffany. Kiedy tylko widziała mnie obok niego w szkole to się przyczepiała. Była zazdrosna? Nie rozumiem jak może być tak ślepą i nie zauważyć, że Justin nic do niej nie czuje i gdyby nie zaspokajała go to by nie utrzymywali już kontaku. A ja byłam tylko jego.. przyjaciółką. Nic więcej. Nie chciałam ze względu na to jaki tryb prowadzi. Napewno nie ogląda się za dziewczynami szukając "tej jedynej".

Usłyszałam dzwonek na przerwe na lunch. Spakowałam się i wyszłam. W drodze na stołówkę spotkałam Justina.
- Zaczynamy dzisiaj kolejny sezon American Horror Story?- spytałam.
-Uhm,dzisiaj nie mogę, musze uczyć się na Fizyke.
- okej,rozumiem. Najwyżej jutro.-uśmiechnęłam się. Usiadłam przy stoliku z chłopakami ze szkolnej drużyny. Nie bałam się,już tak Mike'a. Co więcej, normalnie z nim rozmawiam. Byłam pochłonięta rozmową,nagle wylądowało na mojej bluzce spaghetti. Nade mną stała dumnie Tiffany.

Co za niespodzianka.

-Ups,jak mi przykro- dodała przesłodzonym głosem. Wstałam,a wszystkie oczy z naszego stolika,jak i całej reszty były skierowane na nas dwie.
- Jesteś z siebie zadowolona?- sciągnęłam bluzke na oczach wszystkich. Pod spodem miałam stanik sportowy ze względu na dzisiejszy w-f,wiec nie bylo źle. Szmacie nagle mina zrzedła,ponieważ nie była już w centrum uwagi.
- Smacznego.- wtarłam jej moją koszulke w twarz,zyskując połączenie spaghetti z rozmazanym makijażem i zdecydowanym krokiem wyszłam.
Skierowałam się w strone szafki po bluze.
- Widziałam wszystko!Wow Alex, klasa! Wkońcu ktoś jej się postawił.-powiedziała zadyszana.
-Biegłaś?-spytałam ignorując to co mówiła.
-Za Tobą, kiedy wyszłaś ze stołówki Tiffany pobiegła ze swoją obstawą do toalety,a cała reszta rozmawiała o Twoich cyckach.-udawała odruch wymiotny. Zaśmiałam się.
-Chodź,bo spóźnimy się na angielski.
To Sam i fakt ile czasu z nią przebywam mnie w jakimś stopniu zmienił. Kiedyś napewno nie zrobiłabym tego do czego doszło dzisiaj,tylko zamiotłabym wszystko pod dywan i z udawanym uśmiechem powiedziała, że nic się nie stało.


New Life In New SchoolOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz